Zaufanie to podstawa

441 25 0
                                    


Kasia
Otworzyłam jedno oko, potem drugie i leniwie przekręciłam się na bok. W tym właśnie momencie poczułam, że coś lepi mi się do rąk. Coś zimnego i glutowatego. Moje ręce całe były w jakiejś ochydnej, zielonej mazi.

-PETER!!!- wrzasnęłam, jednak jak się okazało, nie musiałam aż tak ździerać sobie strun głosowych

Najstarszy z braci Prevc stał tuż obok mojego łóżka i robił mi akurat sesję zdjęciową, ledwo powstrzymując śmiech.

-Zginiesz marnie- wytarłam lewą dłoń w jego bluzę, a następnie udałam się do łazienki w celu zmycia z siebie tego paskudztwa.

Przy okazji przebrałam się w bluzkę z firmy Calvin'a Kleina oraz czarne rurki.
Powoli zrobiłam sobie makijaż, który wyjątkowo był bardzo ubogi.
Jest lipiec, więc pewnie po południu znów pójdziemy na basen. Chłopcy mają dziś ostatni konkurs przed czterodniową przerwą, także na pewno popływany długo.

Gdy opuściłam pomieszczenie, zorientowałam się, iż w pokoju jestem już sama. Domen miał w planach jakieś spotkanie z trenerem i oznajmił, że wróci około dziesiątej, co oznacza, że będę zmuszona zjeść śniadanie w towarzystwie grupy przedszkolaków (czyt. Słoweńskiej kadry A w skokach narciarskich).

Lekko się obijając, zeszłam na dół, gdzie mieściła się stołówka. Po drodze przywitałam się z paroma polskimi i niemieckimi skoczkami.

Przy stole panowało wielkie zamieszanie, pomimo tego, że nie siedział przy nim najbardziej hałaśliwy Anze Lanišek. W końcu wczorajszą drużynówkę wygrała właśnie Słowenia i widocznie pomimo zakazów Gorana niektórzy podopieczni postanowili to uczcić.

-A ty co młoda się nie odzywasz?- szturchnął mnie Jernej, który moim zdaniem jest najweselszy i najpogodniejszy ze wszystkich- nie smakują ci naleśniki?? Jeśli chcesz, mogę się z tobą wymienić...

-Nie trzeba, dzięki. Po prostu Pero zniszczył mi rano humor. Oblał mnie czymś dziwnym...- odparłam

-Pomóc ci w wymyślaniu zemsty??

-W sumie, to mam już całkiem dobry pomysł- posłałam mu cwany uśmieszek- dam radę

Damjan zaprezentował swoje pełne uzębienie, po czym zaczął pogawędkę z Jurijem.

Chwilę później podszedł do mnie Cene i podał szklankę soku pomarańczowego.

-Nie musisz dziękować- mrugnął mi- pamiętaj, że to ja zawsze byłem tym lepszym bratem twojego chłopaka i to ja zasługuję na bycie świadkiem na waszym ślubie

Zaśmiałam się.

-Niestety, nie mogę ci tego zagwarantować- łyknęłam napoju- przyznam jednak, że ufam ci, bo gdybym dostała picie od twojego starszego brata, nie tknęłabym go nawet- oboje zachichotaliśmy

Po posiłku chłopcy powędrowali na trening, a ja błądziłam między domkami, przyglądając się uważnie niebu. Moim zadaniem na dziś było pilnowanie klucza do domku kadry Słoweńskiej, więc schowawszy go do kieszeni spodni, zaczęłam nucić słowa popularnej ostatnio piosenki. Godzinę później, rozgrzani skoczkowie przybyli po sprzęt do skakania. Razem z nimi skierowałam się ku wielkiemu obiektu, by zobaczyć przebieg kwalifikacji.

-Powodzenia- po tych słowach, każdego po kolei kopnęłam w tyłek na szczęście, szepcząc jeszcze Domenowi, że on i tak jest najlepszy, na co oblał się lekkim rumieńcem i cmoknął mnie przelotnie w nos

Dopiero teraz zauważyłam, ile ludzi zebrało się pod skocznią. Zwykle na kwalifikacje nie przychodziło tyle osób. Ledwo udało mi się zająć w miarę dobre miejsce. Czekałam spokojnie i uważnie kontrolowałam loty poszczególnych zawodników. Bardziej skupiłam się dopiero przy Czechu- Vojtecha Stursie, który wylądował nieco za punktem konstrukcyjnym, co dawało mu przepustkę do konkursu. Jak zwykle, pokazał swoje zadowolenie i uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i śledziłam wzrokiem Anzego Smeniča, oddającego bardzo dobry skok. Dość długo czekałam na moich faworytów, których w sumie było dość dużo. Trzej moi rodacy uplasowali się w pierwszej dziesiątce, jednak ja, niewzruszona tkwiłam w miejscu niczym rzeźba i patrzyłam, jak mój narzeczony oddaje się noszeniu wiatru. Na moje oko przekroczył rozmiar skoczni, czyli obejmie prowadzenie! Pisnęłam z radości. Po ostatnim, gorszym okresie zimowym teraz w lecie szło mu całkiem inaczej. Moje zadowolenie nie trwało jednak długo. Po Domenie szybował jego najstarszy brat. Odległość miał dobrą, ale od razu po zetknięciu stóp z ziemią, puściło mu wiązanie. Nie był przygotowany na nagłe odjechanie narty, dlatego upadł z hukiem, zrywając przy tym trochę kęp trawy, wyskakujących w powietrze. Krzyki i inne odgłosy dobiegające z trybun nagle zamarły, zupełnie jak ja. Wzięłam oddech dopiero wtedy, gdy skoczek podniósł się i z pomocą ratowników opuścił obiekt. Po pierwszej serii konkursu którą wygrywał Kamil Stoch, pobiegłam w stronę pomieszczenia, w którym służby medyczne sprawdzały, czy Peterowi nic nie jest. Po jakimś czasie wyszedł razem z  mężczyzną w jaksrawopomarańczowej kurtce i przeszedł, jakby mnie wcale nie zauważył. Jego kamienna twarz nie okazywała żadnych emocji, jednak zauważyłam, że zaciska mocno zęby. Gdy wreszcie mnie ujrzał, obrzucił nienawistnym spojrzeniem, przez które cofnęłam się o dwa kroki. Bez słowa poszedł w kierunku domku reprezentacji, a ja stwierdziłam, że lepiej z nim teraz nie gadać.

Skoczna Rodzinka || ski jumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz