Rozdział 1

232 13 3
                                    


POV Cole

Minął już tydzień od kąd wprowadziła się Vici. Nadal nie zamieniłem z nią ani słowa. Jestem bardziej cichy niż zwykle i nie mogę przestać się na nią gapić. Co się ze mną dzieje? Chyba naprawdę się w niej zakochałem. Muszę ją lepiej poznać. Pójdę do niej. Szedłem korytarzem, gdy napotkałem Jay'a.

-Gdzie idziesz Cole?-zapytał rudowłosy.

-Przejść się.-szybko skłamałem. Pobiegłem do drzwi, by uniknąć dalszej rozmowy. Znalazłem się na zewnątrz. Zauważyłem, że Vici stoi przy balustradzie i wpatruje się w dal. Znalazłem się obok niej, by zacząć rozmowę.

POV Vici

Przyglądałam się niebu, gdy nagle usłyszałam za sobą zachrypły, męski głos.

-Hej Vici- odwróciłam się i zobaczyłam Cola.

-H..hej- powiedziałam jąkając się. Czemu ja się jąkam?!

-Myślałem, że może lepiej się poznamy? No wiesz jeszcze z tobą nie rozmawiałem. To jak przelecisz się ze mną do wesołego miasteczka?- zapytał uśmiechnięty, a ja dosłownie rozpływałam mu się na oczach. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że jestem czerwona jak burak.

-P..pewn..nie- powiedziałam znów z jąkaniem. Cole tylko uśmiechnął się i stworzył smoka. Z bananem na twarzy podał mi rękę, a ja przyjęłam pomoc. Podczas drogi milczeliśmy, a ja rozmyślałam o tym co usłyszałam od senseja.

*retrospekcja*

Jestem w pokoju senseja i czekam aż w końcu coś powie. Mistrz patrzył na mnie tym swoim nieobecnym wzrokiem i gładził się po brodzie.

-Victorio. Masz wielki potencjał i nie będę tego ukrywał. Jesteś mistrzynią wiatru...- powiedział sensej nadzwyczaj spokojnie. Zaksztusiłam się herbatą i prawie spadłam z krzesła.

-Ja!? Mistrzynią Powietrza?!- prawie wrzasnęłam z zdziwienia.

-Tak moje dziecko. Od dziś będziesz trenowana na jedną z nas, czyli ninja...

*koniec retrospekcji*

Poczułam szarpnięcie. Wylądowaliśmy. Cole jak przystało na dżentelmena pomógł mi zsiąść. Weszliśmy do wielkiego wesołego miasteczka. Na początku było bardzo niezręcznie, ale w miarę upływu czasu, rozkręcaliśmy się. Ja już całkiem roześmiana bawiłam się na całego. Nie zwracałam uwagi na Cola, który patrzył na mnie maślanymi oczami. Siedliśmy na ławeczce, by odpocząć.

-Vici, poczekasz tu na mnie?- zapytał z uśmiechem. Kiwnęłam głową i patrzyłam jak odchodzi. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jaki on jest przystojny... Te jego kruczo czarne włosy... piękne szmaragdowe oczy... muskularne ciało... Ej! Stop! To tylko przyjaciel. Choć muszę przyznać, że jest naprawdę przystojny. Nagle nie wiadomo z kąd, przede mną pojawił się wielki, pluszowy miś panda. Za nim stał czarnowłosy. Uśmiechał się do mnie, a w jego oczach dało się widzieć iskierki szczęścia.

-Cole, on jest... PIĘKNY!- krzyknęłam szczęśliwa. I przytuliłam misia. Dopiero teraz zauważyłam, że Cole rumieni się jak szalony. Pewnie podobnie jak ja. Spojrzałam w oczy Cola, a on w moje.

-Może już wrócimy? Pewnie już na nas czekają.- powiedział speszony Cole. I odwrócił się, by wyczarować smoka. Wsiedliśmy na wierzchowca. Resztę drogi do perły spędziliśmy w ciszy. Patrzyłam się na gigantycznego misia pandę. Po tym co się stało już nie wiem co czuć do Cola. Czy może to być miłość?

****************************

Hejo miśki! Rozdział krótki, ale akcja się rozkręci. Co stanie się z Cole'm i Vici? Tego dowiecie się czytając tę książkę. Papatki:*

















I LOVE YOU... Cole [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now