19

809 40 15
                                    

Zerknęłam na ekran smartfona, gdy Olav z piskiem opon zaparkował pod Webster Hall. Po mojej prawej kotłował się tłum roześmianych i podekscytowanych ludzi, czekających na wpuszczenie do środka. Założyłam kosmyk włosów za ucho i spojrzałam na Olava, sięgającego na tylne siedzenie po torbę ze sprzętem.

- Gotowa?

- No jasne! Ryan, mój znajomy z pracy miał tu dziś być, może będę mogła mu pomóc z artykułem! – odparłam z zamyśleniem, owijając się ciaśniej czarnym szalikiem.

- Ty naprawdę kochasz tę robotę, co? – uśmiechnął się jasnooki.

Obszedł samochód i szarmanckim gestem otworzył przede mną drzwi. Pozwoliłam podać sobie rękę i obdarzyłam go promiennym uśmiechem.

- A masz jakieś wątpliwości? – zachichotałam. – Musiałam związać się z muzyką. Po śmierci Nathana, sam wiesz... - na wspomnienie przyjaciela wyczułam ciężką gulę, rosnącą mi w gardle. Przeszliśmy kilka kroków, obchodząc tłum.

Olav bez słowa pokazał ochroniarzowi plakietkę i złapał mnie za nadgarstek, ciągnąc za sobą w głąb klubu.

Wchodząc na główną salę przypomniałam sobie, że jego wygląd bardzo przypominał Exchange – klub, w którym rok temu świętowaliśmy urodziny Nathana. Ten sam duży parkiet  ogromną sceną i umiejscowione u góry loże, otaczające ją dookoła. Klub był bardzo elegancki; ciemne drewno w połączeniu z bordowym kolorem ścian nadawał miejscu magicznego klimatu, łącząc się perfekcyjnie z mocnym, lawendowym błyskiem lamp. Za chwilę miało się dziać tu szaleństwo – chłopaki z A$AP potrafili dawać dobre koncerty.

- To nasza loża – oznajmił Olav, gdy dotarliśmy na piętro. – Będę musiał trochę pobiegać, ale mam nadzieję, że będziesz się świetnie bawić – dodał, cmokając mnie w policzek i zabrał się za wymianę obiektywu w sporych rozmiarów lustrzance.

Złapałam dłonią za barierkę, przechadzając się z jednej strony piętra na drugą, obserwując spokojnie ludzi, wbiegających do środka. Niespodziewanie, w głowie ponownie usłyszałam słowa Geralda i Olava... Zastanawiałam się co powinnam teraz zrobić i co ważniejsze – jak udowodnić, że mają rację?

Zachowanie Jacoba było nienaganne. Dbał o mnie, był czuły, opiekuńczy, nigdy mnie nie skrzywdził. Nigdy niczego przede mną nie ukrywał, nie chował telefonu, nie znikał pod dziwnymi pretekstami.

Czy mogłam być tak naiwna?

Stanęłam po środku barierki, zajmując sobie dogodne miejsce do obserwowania całego koncertu. Ludzie powoli zaczęli zapełniać miejsca dookoła, czułam jak powietrze robi się coraz gęstsze.

Czy mogłam być aż tak głupia?

Pomachałam Olavowi, który schodził właśnie na pierwszy poziom. Gdy do moich uszu dotarł głośny, dziewczęcy pisk, ujrzałam gwiazdy dzisiejszego wieczoru na scenie. Zaczęłam krzyczeć i klaskać, starając się odciągnąć od siebie niechciane myśli.

Utwór po utworze, koncert rozkręcał się w najlepsze i zaczęłam czuć, że zasycha mi w gardle, a moja koszulka robi się coraz bardziej wilgotna. Marzyłam o łyku wody.

- Mmm, spocona dupeczka – usłyszałam za plecami.

- Bardzo zabawny jesteś, różowa świnio – zawołałam, przekrzykując tum dookoła. Przesunęłam się nieznacznie, by zrobić mu miejsce.

- Wiesz, że zawsze wszystko ci mówię?

- Co?!

- Wiesz, że zawsze wszystko ci mówię?!

You'll always be mine | G-EazyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz