7

1.2K 46 6
                                    

Stałem przed pokojem 802 i waliłem w drzwi z całych sił. Po drugiej stronie cisza.

- Chloe, otwórz te jebane drzwi – jęknąłem po raz setny, osuwając się na ziemię.

Siedziałem pod jej drzwiami jak pies, odchylając głowę do tyłu. Wgapiałem się w sufit i czekałem. G, co ci się kurwa stało? Ty nie czekasz, na nikogo.

Przechodząca korytarzem Azjatka w hotelowym uniformie spojrzała na mnie pytająco.

- Często... kłócimy się z żoną... Kredyt i te sprawy... - wydukałem, zaciskając usta w wąską linię. Chyba byłem trochę podpity, bo walczyłem ze sobą, by nie parsknąć śmiechem.

Pokiwała ze zrozumieniem głową i złączyła dłonie w geście współczucia. Sam nie wiem czemu, ale ta ściema szczerze mnie rozbawiła. I miałem ochotę na kolejnego drinka.

Podniosłem się z podłogi i rąbnąłem pięścią w drzwi.

- Otworzysz albo je wyważę.

Usłyszałem gwałtowny szczęk zamku i odsunąłem się ostrożnie od drzwi.

Stanęła w progu, zakładając na siebie mocniej poły jasnego swetra. Włosy, przerzucone na prawą stronę opadały niedbale na oko i zaczerwieniony policzek. Oddychała ciężko, rozchylając przy tym pełne wargi w kurewsko podniecający sposób. Zacisnąłem palce na framudze drzwi, robiąc zapobiegawczy krok w jej stronę, na co odpowiedziała stanowczym krokiem w tył. Nie wiedziałem co robić, roznosiło mnie od środka.

- Odejdź – szepnęła, odwracając wzrok.

- Tylko tyle? – rzuciłem z irytacją.

Zacisnęła zęby i nabrała odwagi, by spojrzeć mi w oczy. Jej wzrok w tym momencie mówił coś zupełnie innego niż cała reszta. Walczyła ze sobą, nie ze mną.

- Właśnie o tym mówiłam, Gerald, właśnie o tym! – krzyknęła z wyrzutem. – Nie musiałeś tego robić, świetnie radzę sobie sama i uwierz, że nie mam ochoty ciągnąć dalej tej rozmowy! Ja nie bawię się w „jebaną panią detektyw", a ty przestań udawać jebanego obrońcę! Nie powinno cię tu w ogóle być! – dodała, po czym pewnym ruchem pchnęła drzwi w moją stronę, próbując je zamknąć.

W ułamku sekundy zdążyłem wcisnąć but w szparę w drzwiach.

Dość.

Pchnąłem je pewnym ruchem ręki i wparowałem do hotelowego przedpokoju, zatrzaskując je głośno za sobą. Odchyliłem się, by szybkim ruchem przekręcić łucznik i wbiłem w nią intensywnie wzrok. Powietrze gęstniało, a nasze twarze oświetlało jedynie blade światło lampy zawieszonej nad dwuosobowym łóżkiem. Spojrzałem na to łóżko kątem oka i coś we mnie pękło.

Jeden stanowczy krok dzielił mnie od jej drobnego ciała. Złapałem ją za kark i odchyliłem głowę do tyłu, by mogła spojrzeć mi w oczy. Chciała coś powiedzieć, ale wyprzedziłem ją, wpijając się gwałtownie w jej miękkie usta. Oddała pocałunek i wspinając się na palce, zarzuciła mi ręce na szyję. Podniosłem ją w górę i sprawnym ruchem usadziłem sobie na biodrach, przygważdżając jednocześnie do wiszącego na ścianie lustra. Poły swetra się rozeszły i moim oczom ukazała się czarna, koronkowa bielizna. Wypuściłem szybko powietrze, czując, że bokserki już dawno zrobiły się za ciasne...

Złapałem ją za tyłek i zacząłem wodzić palcami po delikatnej skórze. Wyczułem, że lekko drży, a na jej brzuchu i udach pojawiają się ciarki. Przesunąłem dłonie trochę wyżej, zaczepiając kciuki o brzegi jej stringów. Przygryzłem jej lekko dolną wargę, na co zareagowała przeciągłym jękiem. Pewnym ruchem zdarłem z niej sweter, a ona w tym czasie zaczęła borykać się z guzikami koszuli, nie przestając składać na moich ustach krótkich, urywanych pocałunków.

You'll always be mine | G-EazyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz