***
Nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Nie dostrzegała żadnego sensu sytuacji, która niespodziewanie przerwała ów spokojny wieczór, bo zbyt dobrze zdawała sobie sprawę, że coś poszło nie tak. Trudno było jej pojąć, w jakim dokładnie momencie ktoś przecisnął się przez ich szczelną barierę, jednak była niemal pewna, że właśnie teraz coś się zmieniło. Nabrała tylko do ust chłodnego, nocnego powietrza, czując jak jej zmysły wyostrzają się w sytuacji zagrożenia i upewniła się, że na szerokim tarasie nie znajdował się nikt prócz jej samej Dopiero wtedy rozwinęła kartkę, którą dotychczas trzymała w drżącej dłoni i przeczytała kolejny raz rząd wymownych liter:
„Znam prawdę. Wiem o każdym Twoim pojedynczym kłamstwie i bądź pewna, że wyciągnę z tego konsekwencje.
Nie uciekniesz mi już."
Rukia zagryzła wargę, siląc się na spokój, który teraz wydawał się być podszyty pewnym absurdem. Nie potrafiła opanować zalewających ją emocji i obawy czającej się gdzieś na dnie podświadomości. Zbyt dobrze wiedziała, że wśród gości znajdował się ktoś niepożądany, ktoś, kto niezauważenie wsunął tę wydrukowaną wiadomość prosto do jej torebki.
Ktoś, kto stanowił dla nich zagrożenie.
Odwróciła się i oparła plecami o zimną barierkę, równocześnie obserwując ludzi kołyszących się do melodii spokojnej piosenki. Okno francuskie dawało jej doskonały widok na sytuację w środku budynku, na szeregi stołów, elegancko ubranych gości oraz grupę muzyków, którzy wygrywali kolejne takty ku aprobacie tłumu. Rukia od początku miała złe przeczucia, doskonale pamiętała, jak mówiła o nich Renjiemu zaraz przed tym, jak przestąpili próg rezydencji i wmieszali się w gęstą grupę wysoko postawionych ludzi. Zbył ją, jak zawsze, machnął dłonią, bagatelizując te irracjonalne obawy, jednak końcowo być może zrozumiał jej niepokój, bo dodał: „Gdybyś zauważyła coś, co wyda ci się podejrzane, daj mi znać".
Nim jednak to zrobi, musi odrzucić wszelkie wahania, które mogły okazać się zgubne dla jej aktualnej sytuacji. Kimkolwiek była ów tajemnicza osoba, musiała wiedzieć, że anonimowe groźby w żadnym stopniu nie wpływały na jej postawę. Nie mogła się korzyć, nie mogła pokazać strachu ani obawy. Podniosła więc głowę i wrzuciła zgiętą kartkę do torebki, kierując pewne siebie kroki z powrotem do sali.
***
Nawinęła na palec kosmyk rudych włosów i cicho westchnęła. Miała nadzieję, że ten wieczór pozwoli jej spędzić trochę więcej czasu z Ichigo; ostatnio naprawdę rzadko go widywała. Często wyjeżdżał w sprawach biznesowych, a gdy wracał – zamykał się w biurze wraz ze stosem nieuporządkowanych dokumentów i spraw, o których mówił tylko Ishidzie. Nigdy nie był aż tak zapracowany i Inoue miała dziwne wrażenie, że istniał istotny tego powód. Przypuszczała, iż mogło stać się coś, o czym nie miała pojęcia, co skrywała wyłącznie cisza gabinetu Uryuu, kryjąc problemy w zamkniętych czterech ścianach biura. Zauważyła przecież, jak Ichigo bardzo był rozkojarzony, jak gubił wątek podczas rozmowy, a jego myśli gnały w nieznanym jej kierunku. To wszystko w pewnym stopniu wpływało i na jej psychiczny komfort, w końcu sądziła, że ich wspólne, nawet jeśli tak oficjalne wyjście, pozwoli mu się odprężyć. Po cichutku liczyła też na przyjemną zabawę, taniec i widok jego nonszalanckiego uśmiechu, gdy kolejny raz będzie opowiadał znaną jej już anegdotę.
Kurosaki do końca pozostawał jednak poza jej zasięgiem.
Teraz sięgnęła po szklankę z sokiem i upiła odrobinę, szukając wzrokiem charakterystycznych zmierzwionych włosów swojego partnera. Nie mogąc wdać się z nim w jakąkolwiek zobowiązującą rozmowę, nie wiedziała, gdzie właściwie się udał. Zniknął jej z pola widzenia kilkanaście minut temu, nie mówiąc zupełnie nic, najgorszy był jednak fakt... że Kuchiki Rukia zniknęła razem z nim.
CZYTASZ
World of lies
FanfictionIchigo Kurosaki, jeden z lepszych złodziei, jakich kiedykolwiek miało Tokio, pod wpływem emocji podejmuje decyzję o wykonaniu ryzykownego skoku. Nie ma pojęcia, że rzeczywistość może rozminąć się z jego wyobrażeniem, gdy na drodze stanie pewna brun...