Tyler siedział na łóżku w swoim pokoju. W okół panował mrok, dochodziła trzecia, może czwarta godzina.
Blurryface siedział na drugim końcu pomieszczenia. Chłopak nie widział jego ruchów, jednak wiedział, że coś jest nie tak.
Po chwili demon wstał i podszedł do Tylera. W jego ręce połyskiwało ostrze.
- Chyba nadszedł koniec naszej przygody, przyjacielu. - Jego głos był niski i złowrogi. W oczach błyszczało coś niezidentyfikowanego.
- Od zawsze wiedziałem, że jesteś zdrajcą. - Brunet spojrzał na niego bezsilnym wzrokiem. Nie wiedział, co ma zrobić.
Blurryface zaśmiał się i podszedł jeszcze bliżej.
- W jaki sposób chcesz umrzeć? - zapytał znudzony bawiąc się nożem w rękach.
Tyler milczał wpatrując się w kuchenny nóż. Był taki czysty i błyszczący.
- D-dlaczego? - zapytał tylko i znów spojrzał na Blurry'ego.
- Czyli już wiem. - Ponownie się zaśmiał i chwycił dłoń Tylera. Delikatnie przejechał po jego nadgarstku ostrzem.
- Lubię krew - powiedział kompletnie wypranym z emocji głosem, przyglądając się czerwonej cieczy spływającej po jego przedramieniu. Fascynowało go to.
Blurryface ponownie przejechał ostrzem po jego nadgarstkach. Zrobił to wiele razy z delikatnością i precyzją.
Kiedy skóra cała pokryła się wąskimi, krwawiącymi kreskami, demon przeniósł ostrze na jego gardło.
- Miło było cię poznać, Tyler - zironizował z uśmiechem i zanurzył ostrze w pomalowanej czarną farbą szyi.
- Te kilka lat z tobą, to była prawdziwa udręka, Blurry - szepnął i spojrzał na jego twarz. Jak zwykle w mroku widział tylko zarys czerwonej czapki oraz połyskujące, czerwone ślepia.
- Lubię komplementy. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy, nawet kiedy wbijał jeszcze głębiej nóż.
- Jak już umrę, to znajdziesz sobie nowego żywiciela, prawda? - Tyler już ledwo mówił. Czuł jak jego struny głosowe "pękają".
- Dokładnie tak. I już nawet wiem kto nim będzie. - Zaśmiał się szatańsko i uniósł ręce w górę. Nie wywarło to na chłopaku wrażenia. Właściwie już dawno przestał odczuwać emocje. Dzięki Blurry'emu.
- Nawet nie waż się dotykać Josha! - uniósł głos, co spowodowało jeszcze większy ból.
- Pff, po co mi Josh? Znajdę sobie kogoś lepszego niż tego nędznego chłopaczka z sąsiedztwa, który psuł tylko moje plany. Zemsta nie leży w naszej naturze.
- Powiedz, kto będzie miał ten zaszczyt zostać twoim wybrankiem?
- Cii, wszystko w swoim czasie. Wiem tylko tyle, że będzie ciekawie. - Lekko ściszył głos i zatarł ręce.
- Jesteś potworem - ledwo wychrypiał Ty.
- Nie potworem, tylko demonem, kochany. Cały czas się mylisz - szepnął do jego ucha, po czym ostatni raz przejechał ostrzem po jego szyi.
Tyler osunął się na poduszkę. Świat zaczął wirować, a on sam nie czuł już żadnych bodźców. Widział tylko tęczówki Blurryface'a. Były nad wyraz szczęśliwe.
W duchu zaczął przepraszać Josha. Nie wiedział dlaczego, jednak czuł winę. Czuł winę, za swoje zabójstwo.
Blurryface po raz ostatni spojrzał na ciało swojego byłego żywiciela. Teraz leżało całe w krwi, poranione. Demonowi bardzo podobał się ten widok. Wypełnił w końcu swoją misje. Był szczęśliwy.
CZYTASZ
My name's Blurryface
FanfictionTyler poznaje nowego przyjaciela. Nie wie tylko, jak złe decyzje podjął.