5

168 24 8
                                    

Tyler siedział na łóżku w swoim pokoju. W okół panował mrok, dochodziła trzecia, może czwarta godzina.

Blurryface siedział na drugim końcu pomieszczenia. Chłopak nie widział jego ruchów, jednak wiedział, że coś jest nie tak.

Po chwili demon wstał i podszedł do Tylera. W jego ręce połyskiwało ostrze.

- Chyba nadszedł koniec naszej przygody, przyjacielu. - Jego głos był niski i złowrogi. W oczach błyszczało coś niezidentyfikowanego.

- Od zawsze wiedziałem, że jesteś zdrajcą. - Brunet spojrzał na niego bezsilnym wzrokiem. Nie wiedział, co ma zrobić.

Blurryface zaśmiał się i podszedł jeszcze bliżej.

- W jaki sposób chcesz umrzeć? - zapytał znudzony bawiąc się nożem w rękach.

Tyler milczał wpatrując się w kuchenny nóż. Był taki czysty i błyszczący.

- D-dlaczego? - zapytał tylko i znów spojrzał na Blurry'ego.

- Czyli już wiem. - Ponownie się zaśmiał i chwycił dłoń Tylera. Delikatnie przejechał po jego nadgarstku ostrzem.

- Lubię krew - powiedział kompletnie wypranym z emocji głosem, przyglądając się czerwonej cieczy spływającej po jego przedramieniu. Fascynowało go to.

Blurryface ponownie przejechał ostrzem po jego nadgarstkach. Zrobił to wiele razy z delikatnością i precyzją.

Kiedy skóra cała pokryła się wąskimi, krwawiącymi kreskami, demon przeniósł ostrze na jego gardło.

- Miło było cię poznać, Tyler - zironizował z uśmiechem i zanurzył ostrze w pomalowanej czarną farbą szyi.

- Te kilka lat z tobą, to była prawdziwa udręka, Blurry - szepnął i spojrzał na jego twarz. Jak zwykle w mroku widział tylko zarys czerwonej czapki oraz połyskujące, czerwone ślepia.

- Lubię komplementy. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy, nawet kiedy wbijał jeszcze głębiej nóż.

- Jak już umrę, to znajdziesz sobie nowego żywiciela, prawda? - Tyler już ledwo mówił. Czuł jak jego struny głosowe "pękają".

- Dokładnie tak. I już nawet wiem kto nim będzie. - Zaśmiał się szatańsko i uniósł ręce w górę. Nie wywarło to na chłopaku wrażenia. Właściwie już dawno przestał odczuwać emocje. Dzięki Blurry'emu.

- Nawet nie waż się dotykać Josha! - uniósł głos, co spowodowało jeszcze większy ból.

- Pff, po co mi Josh? Znajdę sobie kogoś lepszego niż tego nędznego chłopaczka z sąsiedztwa, który psuł tylko moje plany. Zemsta nie leży w naszej naturze.

- Powiedz, kto będzie miał ten zaszczyt zostać twoim wybrankiem?

- Cii, wszystko w swoim czasie. Wiem tylko tyle, że będzie ciekawie. - Lekko ściszył głos i zatarł ręce.

- Jesteś potworem - ledwo wychrypiał Ty.

- Nie potworem, tylko demonem, kochany. Cały czas się mylisz - szepnął do jego ucha, po czym ostatni raz przejechał ostrzem po jego szyi.

Tyler osunął się na poduszkę. Świat zaczął wirować, a on sam nie czuł już żadnych bodźców. Widział tylko tęczówki Blurryface'a. Były nad wyraz szczęśliwe.

W duchu zaczął przepraszać Josha. Nie wiedział dlaczego, jednak czuł winę. Czuł winę, za swoje zabójstwo.

Blurryface po raz ostatni spojrzał na ciało swojego byłego żywiciela. Teraz leżało całe w krwi, poranione.  Demonowi bardzo podobał się ten widok. Wypełnił w końcu swoją misje. Był szczęśliwy.

My name's BlurryfaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz