Oniemiała, wpatrywałam się w Johnny'ego, który uśmiechał się łobuzersko.
Chciał, żebym z nim zatańczyła?
Czy on kompletnie postradał rozum?
To było śmieszne.
Prosić mnie o taniec.Moje ja, wybuchnęło właśnie gromkim śmiechem.
Założyłam ręce na piersiach, unosząc brew.
– Może mam ci jeszcze zaśpiewać? – spytałam, głosem ociekającym jadem. Dziwne było to, że Johnny absolutnie nie był do tego zrażony.
Mogę powiedzieć nawet, że wydawał się być zadowolony z moich sarkastycznych odpowiedzi.– Z wielką chęcią to usłyszę. – odpowiedział i sięgnął po moją dłoń. – Najpierw chcę jednak, abyś zaszczyciła mnie swoim tańcem.
Przewróciłam oczami, parskając przy okazji. To był typowy Johnny.
Udający rycerza na białym koniu.– Niestety, ale nie liczyłabym na to.
Uniósł brwi i jednym ruchem chwycił mnie w talii.
– Nalegałbym.
To w jaki sposób, ściskał moje biodra, było tak odurzające i przyjemne, że na chwilę uniosłam kąciki ust.
Johnny uznał to za zgodę i ruszył w rytm dennej ballady.
Chcąc nie chcąc, dotrzymałam mu kroku.
Widząc jego zadowolony uśmiech, uderzył we mnie lekki gorąc, przez który schowałam twarz w jego koszulce.
– Nie mogę uwierzyć, że dałaś się podejść. – wyszeptał, dotykając moich włosów.
Jego koszulka pachnąca tak ładnym płynem, mogłaby zostać moją nową poduszką.
– Ja nie wierzę, że tańczę z tobą, na korytarzu domu Katie, do piosenki jakiegoś żałosnego boysbandu. – burknęłam, patrzą na swoje stopy i pilnując, by nie podeptać chłopaka.
Ten jakby się tym nie przejmował, zaśmiał się, naprowadzając swoje nogi pod moje.
– Masz rację. To dopiero dziwne.
Dziwne. Boże, to było cholernie dziwne.
Tak dziwne, że zaczęłam się zastanawiać co ja tu robię.Zatrzymałam się i nie mogąc się dłużej powstrzymać, zaczęłam się śmiać.
Na głos i głośno.
Zamknęłam zmęczone oczy i zgięłam się wpół.
Śmiałam się z tej dziwnej sytuacji tak bardzo, że nie mogłam przestać.– Ej, niezdaro. – mruknął rozbawiony. – Uspokój się, bo ci przepona pęknie.
Zaśmiałam się jeszcze głośniej.
To się czasami zdarzało.
Szczególnie, gdy miałam wszystkiego dość i musiałam dać upust emocją.– Dobra, koniec. Idziemy stąd, bo się posikasz.
Brzuch bolał mnie okropnie, ale nie mogłam tego zahamować.
Johnny złapał mnie za rękę i pociągnął lekko.
Nie miałam jednak siły się ruszyć i zgięta w pół, śmiałam się dalej.– Dobra, koniec, bo pójdę po pomoc. – powiedział, a ja wytarłam łzy i na chwilę się uspokoiłam.
No, warto podkreślić, że na chwilę.
Przypominałam sobie coś śmiesznego i znów się zaczęło.
– No nie wierzę. – wyjęczał, łapiąc za moje ramiona. – Człowieku! Opanuj się!
Pokręciłam głową i próbowałam zrobić krok w przód, ale chichot nie dał mi daleko zajść.
Stanęłam i położyłam się powoli na wykładzinie.
– Gwen, do cholery!
Pomyślałam o wczorajszym dniu, sprzątaniu garażu, a następnie o tym głupim chłopaku, który skazał mnie na tułaczkę po nocy.
Czy to nie było śmieszne?– Okej, jak nie przestaniesz to cię pocałuję. – zadeklarował.
To był dobry pomysł na uciszenie mnie.
Ucichłam i z okropnym bólem brzucha otworzyłam oczy.
Johnny pochylał się nade mną z powagą wypisaną na twarzy.Kiedy zobaczył, że się uspokoiłam, odetchnął z ulgą i pochylił się jeszcze bardziej.
– W końcu. – uśmiechnął się wciąż trzymając moje ramiona. – To jednak nie oznacza, że nie dostaniesz całusa.
– O nie mój drogi. – oddychając ciężko, powstrzymałam go przed tym. – Nie chcemy powtórki z wczoraj.
Odetchnęłam, wstając powoli, przytrzymywana przez chłopaka.
Złapałam się pod boki i patrzyłam jak poprawia okulary na nosie.
Chyba pierwszy raz widziałam jak to robi.– Czyli możemy iść w końcu po te drinki, tak?
Chłopak pokręcił głową.
– Kto powiedział, że nie chcę powtórki?
Przewróciłam oczami, ruszając do głównego pokoju.
– Ja to mówię. Mimo wszystko nie chciałabym uderzyć cię jeszcze raz.
Johnny dogonił mnie z cwanyn uśmiechem.
– Nie chcesz mnie bić? To słodkie.
Uśmiechnęłam się lekko, opierając łokieć o jego ramię.
– Nie chciałabym płacić za uszkodzenie okularów.
Zrobił naburmuszoną minę, a ja wyrwałam się do przodu, chcąc uniknąć ataku łaskotek.
☆
– Boże, nie wiesz jak jest super dziewczyno. – wybełkotała Aurela, wisząc mi na ręce.
Siedziałam na kanapie w towarzystwie Johnny'ego i jego znajomych.
Patrząc na nich, a na Aurele mogłam stwierdzić, że mieli dużo mocniejsze głowy.
Zresztą ja wcale nie byłam lepsza.
Alkohol mieszał mi powoli w głowie i coraz bardziej miałam ochotę się położyć.
Szczególnie, że niezbyt się wyspałam przez opierającą się o mnie zołze.– Wiem, wiem Aurelko. Ja też się świetnie bawię. – mruknęłam, chcąc zająć ją czymś innym, niż wykrzywianiem mojego kręgosłupa. – Patrz, chyba ten chłopak chce koniecznie z tobą zatańczyć.
Zainteresowana, uniosła głowę prostując się.
– No to idę.
I tyle ją widziałam.
Westchnęłam, spoglądając w stronę rozmawiającej obok grupki.
Johnny siedział obok i żywo gestykulował rękoma, a inni słuchali go, albo z uwagą, albo jednym uchem.
Spojrzałam na szyję, a następnie na skupioną twarz.Oparłam głowę o jego ramię i wciągnęłam ostry zapach perfum.
Johnny przestał wymachiwać dłońmi i spojrzał na mnie zdezorientowany.
Mruknęłam cicho, wtulając się w nową poduszkę.– Wybaczcie panowie, ale muszę zająć się pewnym słodkim koteczkiem.
Uśmiechnęłam się lekko, kiedy oparł się o kanapę i wślizgnął swoją rękę za moje plecy, kładąc ją na talii.
Podkuliłam nogi i otoczona ciepłem, zasnęłam.
____________
ROZDZIAŁ!
Jeśli o mnie chodzi, to sądzę, że powinniście być dumni.
Jeszcze nigdy kolejna część nie szła mi tak szybko.☆
Jeśli rozdział się spodobał, zostaw gwiazdkę i komentarz!
Będę bardzo wdzięczna!
☆Pozdrawiam ♡
TiredQueen
CZYTASZ
(Not) Every Body is Perfect
JugendliteraturGwen Kelly jest zabawową osiemnastką, która przez połowę swojego życia zmaga się z nadwagą. Wraz z rozpoczęciem ostatniej klasy liceum, rozpoczyna się również jej przygoda z odchudzaniem. Oprócz nowych doświadczeń związanych z dietą, dziewczyna poz...