— Sprzątaj to, albo wykopię cię zanim cokolwiek zjesz!
Mieszanka jajek z przyprawą była dosłownie wszędzie. Wszystko co miało wylądować na patelni, grzało sobie miejsce w najciemnieszych zakamarkach mojej kuchni.
Johnny posłał mi słaby uśmiech.
— Po nocy spędzonej na kanapie, okazałabyś mi choć trochę sympatii — wzdycha, szukając szmatki we wskazanej przeze mnie szufladzie.
Faktycznie, wygoniłam Johnny'ego na dół. Bardzo mi pomógł, ale gdy próbował mi się wbić pod kołdrę, kopnęłam go w nogę i kazałam spadać. Nie był zadowolony, ale też nie narzekał. Wiedział, że jego jęki nie zmieniłyby mojego zdania, a jedynie bardziej mnie w nim utwierdziły.
— Tak bardzo się uparłeś na grzanki, to teraz to zbieraj. Ja byłam za płatkami.
Zmarszczył brwi, ale nic więcej nie dodał.
Moi rodzice mieli wrócić do dwóch godzin i szczerze mówiąc nie było mi to na rękę. Jeśli szybko nie pozbędę się nieproszonego gościa, to mój dom będzie niezdolny do użytku.
Ruchy Johnny'ego były tak powolne, jakbym oglądała je w zwolnionym tempie. Jego nos się zmarszczył, ale pod nosem wykwitł szyderczy uśmieszek. Kątem oka widziałam jak przypatruje się mojej reakcji. Uniosłam brew, zdumiona, że w ogóle chce ze mną zadzierać w tym momencie.
— Nie denerwuj mnie nawet, bo aktualnie jesteś na mojej łasce. Zasuwaj tą szmatą szybciej.
Przewrócił oczami, ale nie przestał zbierać jajka. Oparłam się o blat, dosyć zadowolona z efektów jego pracy.
— Dobrze ci idzie. Rób tak dalej, a może odkupisz swoje winy.
Johnny nic nie odpowiedział, a ja nie mając nic lepszego do roboty, nasypałam do ekspresu ziarenek kawy i nastawiłam na dwie duże filiżanki. Byłam zdumiona jak cicho potrafił siedzieć Johnny podczas sprzątania.
— Słodzisz?
— Oczywiście, że tak. — odparł powoli, wstając z klęczka. — Jak można pić kawę bez cukru? Obrzydliwe.
Skinęłam głową w zadumie i wsypałam mu dwie płaskie łyżeczki. Podczas, gdy chciałam nasypać cukier do swojej kawy, nagłe szturchnięcie wytrąciło mi łyżkę z ręki. Cała jej zawartość, co prawda w niewelkiej ilości, dołączyła do reszty bałaganu. Przestraszona i zła, odwróciłam się w stronę osoby, która spowodowała ten wypadek.
— Dlaczego patrzysz się na mnie? — spytał, wzruszając ramionami. — Nic nie zrobiłem. Co poradzę, że jesteś niezdarą?
Z czymś, co przypominało ryk wściekości, złapałam najbliższą ścierkę i rzuciłam nią w jego nogi.
— W tym momencie mam ochotę wylać na ciebie kawę i zmazać ci ten głupkowaty wyraz z twarzy!
Johnny zaśmiał się pod nosem, próbując się powstrzymać.
No i w końcu, jako osoba, której szybko puszczają nerwy, chwyciłam za ucho kubka i wycelowałam w stare kapcie mojego taty znajdujące się na stopach Johnny'ego.
— Ty zołzo!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siedząc na brudnej wyspie w kuchni nie sądziłam, że będę się tak świetnie bawić. Brzuch bolał mnie od śmiechu, a łzy spływały mi rzewnie po policzkach. Johnny nie wyglądał lepiej, ale to ja miałam więcej jajka we włosach.
— Mam ochotę cię zabić. Dosłownie rozbić ci ten talerz na głowie.
— Byłoby dosyć śmiesznie, widząc jak próbujesz sięgnąć powyżej mojej głowy ze swoim karlim wzrostem.
— Zamknij się.
Siedzieliśmy zmęczeni w kuchni, zadowoleni jak nigdy dotychczas.
— Wiesz co? — zagadał, zwracając moją uwagę. — Za tym tęskniłem.
Uśmiechnęłam się, przyznając mu w myślach rację.
— Za to ty odebrałaś mi to na tyle czasu. Nie masz uczuć dziewczyno?
— Przestań, gdybym ich nie miała, to od wczoraj byłbyś w domu.
Skinął głową, wstając z podłogi.
— A jednak musiałem spać na kanapie, nie? Tylko potwór tak robi.
Zaśmiałam się, czując jakby od dawna tak było. Jakbym wcale nie zamknęła się w sobie, nie odcięła od przyjaciół i od Johnny'ego.
Poczułam mokrą rękę na kolanie, o które oparł się chłopak.
— Dokładnie jak niedawno — stwierdził, rozglądając się teatralnie po pomieszczeniu. — Tylko trochę brudniej.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu, a ja mu zawtórowałam.
— Niech żyje stare życie.
— Amen.
Była to idealna scena, ukazująca pojednanie dwóch przeciwników po długiej wojnie.
Jednak było jeszcze coś, o czym zapomniałam zarówno ja, jak i Johnny...
— Gwen!
Głos mamy zdawał się być jak nadciągająca burza z piorunami.
♡♡♡
wracam, pełna nowej energii i nowych pasji!!!
Pozdrawiam,
TiredQueen
CZYTASZ
(Not) Every Body is Perfect
Teen FictionGwen Kelly jest zabawową osiemnastką, która przez połowę swojego życia zmaga się z nadwagą. Wraz z rozpoczęciem ostatniej klasy liceum, rozpoczyna się również jej przygoda z odchudzaniem. Oprócz nowych doświadczeń związanych z dietą, dziewczyna poz...