*No to piąty rozdział idzie do was! ♥
Życzę miłego czytania! <3
*Przed przeczytaniem tego rozdziału zaleca się puścić piosenkę "Nightcore - Titanium" Bo właśnie przy tym utworze powstawało to dzieło ♥*
*Isac*
Spędziłem cały dzień u Evena rozmawiając o wszystkim a zarazem o niczym. Poczułem się po raz kolejny wolny od wszystkich kłopotów.
Było cudownie.
-I mówisz że się na mnie teraz obrażasz?-parsknąłem śmiechem kiedy chłopak odwrócił się do mnie plecami i skrzyżował ramiona na piersi.
-Tak.-bąknął z uśmiechem.-Nie wolno mnie obrażać.
-Kiedy ja cię obraziłem?-prychnąłem ciągle szczerząc ząbki i przytulając się tym razem do jego pleców.
-Nazwałem mnie "idiotą", blondasku.-zaśmiał się a ja objąłem go nogami w pasie.
-Moim idiotą.-poprawiłem go.
Chłopak westchnął i oparł się plecami o moją klatkę piersiową.
-Twoim, Twoim...
Pocałowałem go z uśmieszkiem w czoło a on uśmiechnął się rozkosznie tak że aż musiałem się zaśmiać.
-Wariat.
*Even*
-Żabka.-parsknąłem a chłopak zmarszczył swój nosek.
-Słoneczko?-zachichotał i tym razem ja przewróciłem oczyma.
-Ropuszka.
-Chyba lubisz te wszystkie zielone stworzenia.-mój blondynek zachichotał jeszcze bardziej tak że aż się zapowietrzył.
Skinąłem głową, wsłuchując się w powolne bicie jego serca i równomierne podnoszenie się klatki piersiowe.
-Oj kocham je...
-A myślałem że to ja jestem jedyny mężczyzną twojego życia!
Jego oburzenie wprawiło mnie o kolejny napad śmiechu.
-Ohh...To że jak byłem mały i całowałem żabę tylko po to aby zmieniła się w księcia, nic nie znaczy!-wzruszyłem ramionami a w moje błyszczały z rozbawienia.
-Tak nic nie znaczy...-ukrył twarz w mojej szyi a ja ponownie westchnąłem z rozkoszą.
Odchyliłem głowę w bok tak aby dać mu wiekszy dostęp do mojej szyi.
-Czego byś chciał ode mnie Næshim?-parsknął młodszy i owiał ciepłym powietrzem moją szyję.
-Oj nie baw się tak że mną Walterson.-rzuciłem w jego stronę ponownie zasłaniając szyję delikatnie urażony.-Niczego nie chce.
-Oj nie obrażaj się, słońce.-powiedział i popchnął mnie tak że leżałem na miekkich poduszkach a on szybko usiadł na mnie okrakiem.-Nie pozwalam ci!
Przewróciłem oczami a na mojej twarzy wymalował się uśmiech i rumieniec taki jak polarna zorza.
-Zejdź ze mnie.-rozkazałem a chłopak pokręcił przecząco głową
-Nie, nie, nie, nie...-usmiechnął się.-Nie zejdę kochanie.
-Ohh...Co ja z tobą mam, ropuszko...-mruknąłem i zacząłem jeżdzić ręką po jego boku.
-Nie wiem.-wyznał
-Też nie wiem
-Ależ my jesteśmy zgrani, Słońce...-zachichotał.
-Masz rację, ropuszko
-Ja zawsze mam rację, kochanie...
-Prawie zawsze, Lokii...-przyciągnąłem ostatnią literę i poprawiłem jego kręcone włosy, które opadały ma jego oczy i czoło.
-Prawie robił małą różnicę...
-Bardzo małą.
Zaśmialiśmy się w tym samym czasie i jeszcze bardziej zarumieniliśmy się.
-Oj Isac, Isac...
-Oj Even, Even...
~♥~
*gwiazdkujcie i komentujcie maluszki ♥
Polecam zapoznać się z wsześniejszymi rozdziałami♥
Do zobaczenia moje małe maluszki ♥🤗🤗*
CZYTASZ
Wszystko dla Ciebie // Evak
Fanfiction"Jestem tu, pamiętaj, trzymam cię, pamiętaj, złapie cię, pamiętaj, będę, pamiętaj, ale ty też bądź... Pamiętaj!"