[Powyższy klip pochodzi z filmu Kroniki Plemienia Duchów.]
Monongahela National Forest
Bliższa lokalizacja: nieznanaCiepłe, migoczące światło paleniska rozświetlało wnętrze jaskini, a cienie sylwetek wilkołaków tańczyły na ścianach niczym złowieszcze demony. Naostrzony i wypolerowany srebrny arsenał raz po raz odbijał światło, gotowy w każdej chwili zatopić się w ciało i zadać śmiertelną ranę. Zapach ziół i olejków mieszał się z zapachem potu, testosteronu i krwi. Porozrzucane po posiłkach kości trzaskały i chrupały pod naporem ciężkich łap, niknąc w odgłosach gardłowego powarkiwania. Baczne, czerwone ślepia, ukryte w najciemniejszym zakamarku jaskini, bacznie obserwowały każdy ruch podenerwowanych wilkołaków. Chociaż zbliżał się nów - czas wyciszenia wilczych instynktów - emocje po ostatnich wydarzeniach nadal nie opadały. Dodatkowo wyścig z czasem działał na wszystkich jak płachta na byka. A gdyby tego było mało, kobieca natura dawała o sobie znać rozsiewając w powietrzu słaby zapach hormonów. Wojownicy byli jak tykające bomby zegarowe, które lada chwila wybuchną. Chęć zemsty była więc jak obusieczna broń, mogła pomóc złagodzić napięcie, lub też zdetonować bombę.
Zegar tykał. Rozrzucone na plastikowym stole mapy topograficzne z zaznaczonymi punktami, były teraz w centrum uwagi. Kręciło się przy nich siedem wilkołaków różnej maści futra i postury. Tylko dwa z nich siedziały na prowizorycznych posłaniach, przeklinając pod nosem walkę w lesie. Nie mogły chodzić, a z racji nowiu rany na nogach goiły się w ludzkim tempie.
– Powinniśmy zaatakować podczas nowiu, teraz gdy są osłabieni. Puszek jest rządny krwi. – Jeden z mężczyzn wskazał na klatkę w rogu jaskini, z której dobiegło niskie powarkiwanie.
– Jesteś napalony jak szczeniaki, chcesz zaliczyć kolejną latarnię?! – Upomniał go jeden z rannych.
– Chcę tylko pomścić towarzysza.
– Wszyscy tego chcemy! – Kolejny wilkołak obdarzył rozmówcę morderczym spojrzeniem.
– Pomścimy, lecz nie teraz. Potrzebujemy ponad tygodnia do ukończenia projektu, czas nowiu przyda się również nam. Tym bardziej, że Rina spodziewa się rui.
– Phi, tak to jest jak się bierze kobiety na misje, przynoszą tylko pecha!
– Mamy jakieś wieści od szpiegów? – Zapytał inny subtelnie ignorując komentarz o kobietach.
– Znamy lokalizacje siedziby Szkarłatnego Ostrza. Mieści się w rozpoznawalnym budynku przy parku miejskim. – Wilkołak wymownie wskazał na wbitą w to miejsce pinezkę. – Jeden z naszych właśnie bada teren.
– Ranna zwierzyna zawsze szuka bezpiecznego miejsca – skomentował jeden ze zgromadzonych. Na jego pysku zagościł tryumfalny uśmiech.
– Jest jeszcze coś. Mają obdarzonego.
Wszyscy mężczyźni spojrzeli niepewnie na betę. To nie była dobra wiadomość. Obdarzeni byli eksperymentem, zostali stworzeni sztucznie na potrzeby wojny, choć nikt dokładnie nie wie w jakich okolicznościach. Nadprzyrodzona moc miała zapewnić zwycięstwo tym po których staną stronie. Gdy jednak przekonano się, jakie mogą stanowić zagrożenie, oraz jak są potężni, zaczęto na nich masowe polowania. Czystkę tę można porównać do polowania na czarownice w średniowieczu - przeżyła garstka, która po dziś dzień żyła w ukryciu w obawie o swoje życie.
– To są potwierdzone informacje? – Pytanie przerwało niewygodną ciszę.
– Owszem. Widziałem na własne oczy. – Wtrącił się drugi z rannych.
– Zdobycie większej ilości szczegółów jest dla nas priorytetem. – Głos bety był spokojny i chłodny.
– A co z drugą watahą?
– Nadal zbieramy informacje.
– Podchody i podchody, ileż to można się w to bawić? – Warknął wilkołak waląc pięścią w stół – Ragnarok nie będzie czekać, aż szpiedzy zbiorą informacje.
– Chcesz poświęcić i naszych ludzi?! – Zapytał inny wyraźnie poirytowany.
– Są wojownikami do kurwy nędzy, czy parszywymi kundlami?
Oba wilkołaki zaczęły mierzyć się morderczym spojrzeniem. Choć cel był ten sam, obrali dwie skrajne drogi, a to mogło prowadzić do sprzeczek.
– Równie dobrze mogą stać się zwierzyną łowną. Mam przypomnieć, że na tych terenach są ludzie?!
– Nie obchodzi mnie to bydło, mamy swoje sprawy do rozwiązania.
– Wystarczy! – krzyknął beta piorunując oba wilkołaki wzrokiem – Trzymamy się planu, zwierzak zostaje.
Na twarzy drugiego z mężczyzn pojawił się wymowny uśmiech.
CZYTASZ
Zabójcza Piękność
Hombres Lobo"W naszym świecie istnieją dwa największe problemy. Cholerne wilkołaki i przeklęty Ragnarok. - Zapomniałeś jeszcze o pieczęciach. - Z nimi to mamy już dekalog problemów. Nawet koty nie mają tyle żyć." Słowa anonimowych marynarzy. Kirum jest jednym z...