*WŁĄCZ MUZYKĘ W MEDIACH*
Siedząca na skraju mostu dziewczyna, wpatrywała się w płynącą pod nią rzeczkę. Rozmyślała intensywnie nad swoim życiem. Po co dalej żyje? Przecież nie ma już dla kogo oddychać. Nikt się nią nie interesuje, nie ma przy sobie nawet kogoś, kto by mógł ją zatrzymać przed skokiem, więc dlaczego tego nie zrobi? Dlaczego nie skoczy? Dlaczego nie skróci swego samotnego życia?
Postanowiła. Szara rzeczywistość przytłoczyła ją do tego stopnia, że stanęła za barierką kamiennego mostu. Spojrzała ostatni raz w niebo i podniosła nogę do kroku.
Raz...
Dwa...
Trzy...
Głośny chlust wody i ciemność...
***
W tym momencie roztrzęsiona dziewczyna obudziła się, biorąc gwałtowny haust powietrza. Zimne kropelki potu spływały po jej całym rozgrzanym ciele. Panicznie przemierzyła wzrokiem cały pokój, w którym się znajdowała. Nie jej meble, ani pokój. Wtedy przypomniała sobie tamten dzień. Ta miła starsza pani, ugościła ją u siebie. Odetchnęła z ulgą i położyła się z powrotem na wygodne, duże łóżko. Nakryła się szczelnie kołdrą i obróciła na lewy bok, umożliwiając sobie tym samym wpatrywanie się na obraz za oknem. Wschód słońca nad morzem był naprawdę przepięknym widokiem. Promienie słoneczne rozświetlały ziarenki piasku, które rozgrzewały się pod ich temperaturą. Niewielkie fale muskały brzeg morza, zostawiając tym samym mokre kamienie i muszelki. Spacerujące pary, które trzymały się za ręce dodawały temu wszystkiemu jeszcze większego uroku. Z jednej strony Susan była naprawdę nieszczęśliwa. Jeszcze nigdy nie zaznała prawdziwej miłości, nigdy się nie zakochała i być może juz nigdy nie zazna tego uczucia. Ściga ją psychopatyczny morderca, który chce zakończyć jej dotychczasowe spokojne życie.
Mimo tego dziewczyna wstała z uśmiechem na twarzy. Ubrała wczorajsze rzeczy na siebie i wyszła z pokoju kierując się do łazienki. Niestety żeby się do niej dostać, trzeba ominąć salon, w którym starsza pani ciągle przebywa sama. Jednak tym razem było inaczej. Usłyszeć można było donośny śmiech jakiegoś mężczyzny i ożywioną rozmowę. Chciała przejść niezauważalnie lecz w ostatnim momencie gdy znalazła się tuż przy drzwiach, przywitała się z nią gospodyni domu.
- Dzień dobry, Susan. Mam nadzieje, że się wyspałaś? - spytała uprzejmie z matczynym uśmiechem na twarzy.
- Tak, proszę pani. Dziękuje bardzo za nocleg. - kiwnęła głową. - A teraz czy mogłabym skorzystać z łazienki?
- Oczywiście moja droga. Jednakże chciałam Cię poinformować, że Twój narzeczony tu jest.
- M-mój narzeczony?! - od razu zrobiło jej się słabo. - Proszę pani, niech pani ucieka. To nie jest żaden mój narzeczony... Ten człowiek jest bardzo niebezpieczny, niech pani ucieka zanim będzie za...
- Oh, witaj kochanie! - przerwał jej ten sam człowiek z drugiego końca pokoju z szyderczym uśmiechem na twarzy, którego nienawidziła z całego serca
- Proszę niech pani uda, że musi pani wyjść na miasto. Niech zadzwoni pani na policję i ucieka. Błagam! - szepnęła jej do ucha. - Witaj. - mruknęła cicho pod nosem.
Zdezorientowana kobieta stała jak słup soli. Jednak gdy wszystkie informacje do niej dotarły, otrząsnęła się.
- Kochaniutka, zostaniesz na chwilkę sama w domu? Coś mi wypadło i pilnie muszę wyjść na miasto. Klucze gdyby co zostawiam Ci na stole. - oznajmiła głośno, by psychopata też usłyszał.
- Do zobaczenia! - krzyknęła gdy wychodziła.
Kiedy drzwi zatrzasnęły się, mężczyzna rozsiadł się wygodnie na fotelu.
- Zdajesz sobie sprawę z tego co zrobiłaś? - spytał spokojnie.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Dalej stała w miejscu i wpatrywała się na obraz za oknem. Tym razem wstał i podszedł bliżej niej.
- Kiedy zadaje ci pytanie, odpowiadaj na nie, bo to co robisz jest bardzo niegrzeczne. - zrobił kolejny krok do przodu.
- Myślałaś, że Cię nie znajdę? - zaniósł się głośnym śmiechem. - Zakładałem, że jesteś inteligenta... No ale cóż, - klasnął w dłonie. - jak widać pozory mylą.
Po chwili znajdował się tuż przy Susan.
- Jak mam Cię zabić, hm? - owinął wokół palca kosmyk jej włosów. - Szybko i bezboleśnie czy powoli i w mękach?
Susan przełknęła głośno ślinę i zamknęła oczy gdy poczuła ostry metal na skórze.
- Wybieraj... - szepnął jej do ucha. - Chyba, że wiesz już jak mam na imię?
- Nie. Zrób to szybko. - odparła stanowczo.
- Znasz mnie. Wiesz kim jestem i znasz moje imię złotko. - uśmiechnął się. - Myślałaś, że napisałem do Ciebie przez przypadek?
- Sam mi to powiedziałeś. - odpowiedziała zdezorientowana dziewczyna.
- Kłamałem. - ukazał jej szereg białych zębów. - Nic nie dzieje się przez przypadek, Susan. Obiecałem sobie, że pewnego dnia zapłacisz za to co nam zrobiłaś. I właśnie dziś jest ten dzień. Po tylu latach, w końcu mogę się zemścić. Zrobić tak, byś poczuła się tak samo lub dwa razy gorzej niż ona.
- O czym Ty w ogóle mów... - nie dokończyła, ponieważ z prawej kieszeni swoich spodni wyciągnął pistolet.
Wycelował broń w Susan i czekał.
- Dobrze wiesz o czym mówię, więc nie udawaj głupiej! - wrzasnął.
- Mówi Ci coś imię Waliyha? Mała bezbronna dziewczynka. Zginęła pod kołami samochodu. Popchnięta przez trzynastoletnią Susan Moore.
Słowa wypowiedziane przez chłopaka uderzyły w nią jak grom. Wszystko zaczęło układać się w jedną całość. Waliyha, młodsza siostra...
- NIE! - krzyknęła w tym samym momencie kiedy chłopak nacisnął za spust i metalowa kulka przebiła się przez jej ciało.
Popatrzyła w dół. Jej koszulka była cała w czerwonej cieczy. Złapała się za krwawiącą ranę i upadła na kolana.
- Masz jakieś ostatnie słowo, Susan? - spojrzała się na niego i poczuła zbierającą się w ustach krew.
- Przepraszam, Zayn. - wypowiedziała ostatkiem sił i upadła bezwładnie na podłogę.
Zanim zemdlała, usłyszała syreny i strzały. Później wszystko ucichło i słychać było tylko cichy chichot...
-*-
Piosenka w mediach: Ruelle - Game of survival.
Naprawdę przepraszam wszystkich, którzy musieli czekać tyle czasu na rozdział. Niestety teraz nastał czas na podciąganie ocen, by dostać się do lepszych szkół, a jeszcze wcześniej pisałam testy, więc naprawdę nie miałam czasu wejść i napisać cokolwiek. Teraz rozdział już jest, lecz jest to również przedostatni rozdział w 9D.
PRZECZYTAŁEŚ? ZOSTAW PO SOBIE JAKIŚ ŚLAD! 👑👑
CZYTASZ
Dziewięć dni // Z.M
FanficMiała tylko dziewiętnaście lat i już musiała zadecydować czy przeżyje czy umrze razem z nim. *** Short story *** ZAPRASZAM! xx