Siedziałam na kanapie, przed telewizorem, oglądając moją ulubioną dramę i zajadając się lodami. Nie miałam żadnych planów na ten dzień. Gdy opróżniłam pudełko, odłożyłam je na stolik przed sobą i położyłam się. Złapałam się za brzuch, ponieważ zaczął mnie bolec od nadmiaru lodów.
Gdy usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami, wystraszyłam się przez co spadłam na podłogę. Pomasowałam się po obolałych plecach, a następnie spojrzałam kto wszedł.
- Co ty robisz na tej podłodze? - zapytał zmieszany ojciec, a ja wzruszyłam ramionami.
Jego zachowanie zaczęło mnie intrygować, gdyż prędzej był bardziej surowy dla mnie. Może się zmienił? W co ja wierzę.
Podniosłam się i usiadłam na krześle przy stole, koło rodziciela. On nie zwrócił na mnie uwagi, ponieważ rozłożył swojego laptopa i zaczął coś czytać.
- Zrób mi kawy - rzekł, nie odrywając wzroku od ekranu.
- A co ja jestem jakaś służącą? - zapytałam z pretensją.
On spojrzał na mnie gniewnie, przez co od razu wstałam i pokierowałam się do kuchni. Gotowy napój, zaniosłam mu.
- Zadajesz się dalej z tym Jeonggukiem? - Zdziwiło mnie jego pytanie.
- Nie - odparłam.
- To dobrze - stwierdził, a ja byłam zdezorientowana. - Nie chce cię nawet widzieć w jego otoczeniu, zrozumiałaś?
Przytaknęłam, a także wiedziałam, że muszę uważać, bo mój ojciec nie rzuca słów na wiatr i może się to źle skończyć. Ruszyłam do pokoju, gdzie złapałam za komórkę i od razu napisałam do dziewczyny.
Yuri: Jeongguk coś odwalił?
HaNa: Skąd mam wiedzieć?
Yuri: Coś musiał, jeżeli mój ojciec nawet zabronił mi przebywać w jego otoczeniu!
HaNa: Zapewne, albo posłuchasz się go, albo będziesz bawić się w dedektywa aby dowiedzieć się co się stało.
HaNa: Zgadłam?
Yuri: Bingo;)
~*~
Na następny dzień nie było HaNy w szkole, ponieważ jechała do lekarza. Siedziałam na ławce pod klasą ze słuchawkami w uszach. Tego dnia nie miałam ochoty nie rozmowy z kimkolwiek.
Nagle ktoś wyciągnął mi słuchawkę. Oburzona spojrzałam na sprawcę.
- Czego Ty chcesz ode mnie? - zapytałam zdenerwowana, a Jeongguk uśmiechał się głupkowato.
- Porozmawiać - rzekł.
- Nie ma o czym - stwierdziłam, a następnie wyrwałam swoją własność z jego dłoni. - Rok temu dobrze zrozumiałam, że nie chcesz ze mną utrzymywać kontaktu, więc daj mi spokój - odparłam i weszłam do klasy.
Jednak na lekcji nie mogłam się skupić, ponieważ rozmyślałam nad zachowaniem chłopaka. Co w niego wstąpiło, że nagle zaczął mnie zauważać i chce ze mną rozmawiać? Wątpiłam w to, że zmienił się, raczej ktoś mu kazał.
Na moje szczęście zadzwonił dzwonek, więc spakowałam swoje książki i ruszyłam do domu. Wychodząc ze szkoły, ktoś mnie złapał za ramie. Niechętnie się odwróciłam, a przede mną ukazał się Taehyung.
- Coś się stało? - spytałam niemrawo.
- Chciałem o coś zapytać - zaczął niepewnie - Jak tam po sytuacji z twoim ojcem? - To pytanie podniosło mi ciśnienie.
- A po co Ci to wiedzieć? - fuknęłam zdenerwowana. - Mówiłam, abyś zapomniał. Radzę Ci nikomu o tym mówić, bo pożałujesz - zagroziłam mu, a także szybko odeszłam od niego.
Gdy byłam przy bramie, odwróciłam się i zobaczyłam, że rozmawia ze swoimi znajomymi. To mogło oznaczać, że się wygadał, jednak mam nadzieję, że nie.
Westchnęłam zrezygnowana, pokierowałam się do domu, gdzie się przebrałam w strój do biegania. Postanowiłam pobiegać w parku, aby się rozluźnić. Jednak potknęłam się o gałąź i poleciałam do przodu, gdzie upadlam na głaz i starte liści.
Spojrzałam na swoje nogi.
- No super - mruknęłam, gdy na udzie zauważyłam większą ranę.
Na moje nieszczęście nikogo nie było w pobliżu, więc postanowiłam wstać i usiąść przy fontannie. Wodą starałam się spływać krew na obrzeżach rany.
Jednak to mało pomagało, gdyż krew ciągle leciała.
- Pomóc Ci? - usłyszałam kogoś za sobą, lecz rozpoznałam ten głos, przez co westchnąłem.
- Nie potrzebuje pomocy - stwierdziłam stanowczo. - Radzę sobie.
- Radzisz? - prychnął, co mnie zdenerwowało. - Jak dojdziesz do domu? Będziesz szła z krwawiąca nogą?
- A żebyś wiedział - Po tych słowach wstałam, lecz przeszył mnie niemiłosierny ból w nodze. Szybko usiadłam i odetchnęłam.
- Więc? - zapytał, mając skrzyżowane ramiona na klatce piersiowej.
- Nie potrzebuje pomocy - mruknęłam z opuszczoną głową.
Cholera, co mnie na bieganie wzięło!
Po chwili nie czułam gruntu.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam, gdy mnie podniósł.
- Pomagam Ci jakbyś nie zauważył - odparł.
- Nie rozumiesz, że nie potrzebuję twojej pomocy? - Jednak on mnie zignorował.
Zaczął iść w kierunku mojego domu. Będąc pod drzwiami odstawił mnie i stanął jak by czegoś oczekiwał.
- Co? - zapytałam mrugać oczy. - Dzięki - mruknęłam i weszłam zostawiając go przy drzwiach.
Ruszyłam do łazienki, gdzie wyczyściłam i opatrzyłam ranę. Gdy skończyłam ruszyłam do salonu.
- Co ty robisz? - zapytałam ojca, który patrzył przez okno.
- Patrzę się na jednego chłopaka, który się tu kręci - mruknął i odsunął się od okna. Zlustrował mnie wzrokiem. - Co Ci się w nogę stało?
- Wypadek przy bieganiu - mruknęłam.
- Nawet tego nie potrafisz dobrze zrobić - fuknął, zostawiając mnie samą.
CZYTASZ
Second chance || Jungkook
Fanfic<w trakcie korekty> „Bo przegrywa ten, któremu bardziej zależy."