Rozdział 12. Skarga

2.5K 146 20
                                    

          Pierwsze co zrobiłam po powrocie do Stark Tower, to pójście do toalety. Jak się okazało, Hydra trzymała mnie przez półtora dnia i dwie noce, w czasie których ani razu nie byłam w łazience. Zaraz potem poszłam do kuchni. Czułam się wykończona i obolała, ale przede wszystkim byłam głodna i chciało mi się pić.
          W kuchni byli Clint, Thor i Natasha. Nalałam sobie soku do szklanki i zaczęłam pić.
          — Chloe, masz ochotę na... — Thor spojrzał na Clinta. — Jak to się nazywało?
          — Naleśniki*.
          — Jasne — odpowiedziałam, siadając obok Natashy.
          — Clint uczy Thora je robić — wyjaśniła kobieta.
          — Zapowiada się ciekawie — mruknęłam.
          Rzeczywiście było. Nie wiedza Thora oraz jego słabe próby zrozumienia całej sztuki robienia naleśników były tak zabawne, że po raz pierwszy od śmierci mamy śmiałam się. Udało mi się na chwilę zapomnieć o braku bliskiej mi osoby, o porwaniu i o tym, że już drugi raz nie było przy mnie ojca, kiedy go potrzebowałam.
          Siedzieliśmy w kuchni i jedliśmy naleśniki, jednocześnie śmiejąc się. To było całkiem przyjemne. Do tej pory jedyną osobą, z którą się wygłupiałam, była Sasha, ale to nie było to samo. Z Thorem, Clintem i Natashą bawiłam się o wiele lepiej.
          — Jak mnie znaleźliście? — spytałam, kiedy skończyliśmy się śmiać.
          — Wczoraj wieczorem zauważyliśmy, że cię nie ma... Poszliśmy do twojego ojca, ale jego też nie było, a kiedy wrócił nic do niego nie docierało. Dopiero dzisiaj rano zaczął cię szukać poprzez chip — wyjaśnił Clint.
          — Jaki chip? — spytałam zaskoczona.
          — Ten, który ci wszczepił... Nic o nim nie wiedziałaś?
          No świetnie. Nie przyszedł mi z pomocą, ale za to nie miał problemów ze wszczepieniem mi chipa. Tak w ogóle, to kiedy on to zrobił?! I po co?! Dlaczego nie powiedział mi o tym?! Mama wiedziała?!
          Skończyłam jeść, wzięłam prysznic i poszłam spać, tym razem w łóżku, nie na materacu. Próbowałam się rozkoszować ciszą, ale nie mogłam. Bałam się, że zaraz wejdzie Zimowy Żołnierz, albo zacznie kapać woda. Może to spowodowało, że mój sen był niespokojny. Co chwilę budziłam się. Ogarniał mnie przy tym paniczny lęk. Cudem nie zaczynałam wrzeszczeć ze strachu.
          W końcu uznałam, że dosyć spania. Nie czułam się po tym ani odrobiny lepiej, wręcz przeciwnie. Wstałam z łóżka i spojrzałam w lustro, po raz pierwszy od powrotu do Stark Tower po porwaniu. Włosy miałam rozczochrane, lecz to było normalne po tym, jak dopiero wstałam. Gorzej było z moją twarzą. Na czole miałam rozciętą skórę. Rana nie była głęboka, lecz całkiem długa. Na policzku miałam ranę. Wyglądałam okropnie.
          Rozczesałam włosy i zaczęłam chodzić po całej wieży. W końcu zatrzymałam się w salonie. Usiadłam na sofie i tak siedziałam, myśląc o sobocie i porwaniu. Byłam tak zamyślona, że nie usłyszałam, jak Thor wszedł do pomieszczenia. Dopiero kiedy usiadł obok mnie, spojrzałam na niego.
          — Czemu nie śpisz? — zapytał.
          Zastanowiłam się nad odpowiedzią.
          — Za dużo myśli. A ty?
          — Nie mogę usnąć.
          Przez chwilę panowała cisza, po której odezwał się Thor.
          — O czym myślisz?
          — Mamie. Porwaniu. Ojcu.
          — Powinnaś też pomyśleć o moich naleśnikach. To przyjemniejsze.
          Uśmiechnęłam się. Chyba jako pierwszy nie mówił mi, że ból po stracie mamy przejdzie, że ona nie chciałaby, abym była smutna. Przynajmniej on.
          — Były dobre — przyznałam.
          — W Asgardzie nikt nigdy czegoś takiego nie robił. Mojemu bratu spodobałyby się.
          — Z pewnością. Mało komu nie smakują. Jak jest w Asgardzie?
          Nigdy nie rozmawialiśmy o jego świecie. Właściwie to mało kiedy rozmawialiśmy, chociaż kiedy już to robiliśmy, było całkiem fajnie.
          — Podobnie jak w Midgardzie. Podobne problemy.
          — Kiedy tak się słyszy o innym świecie, ciężko uwierzyć, że istnieją problemy.
          — Dopóki nie wkroczy się do tego świata.
          — Pooglądamy telewizję? — spytałam.
          Thor kiwnął głową. Nie było wiele fajnych rzeczy o pierwszej w nocy, dlatego zaczęliśmy oglądać jakiś program z wpadkami ludzi. Nieźle się uśmialiśmy, ale po kilku minutach skończyło się. Znowu zaczęliśmy skakać po programach.
          — Barbie! — zawołałam w pewnym momencie, widząc „Barbie i dwanaście tańczących księżniczek" na ekranie.
          Bóg przestał skakać po programach i spojrzał ze zdziwieniem na mnie. 
          — Co to „Barbie"?
          — Lalka. Z nią w roli głównej powstało sporo filmów, łącznie z tym — wskazałam na telewizor. — Zostaw to, proszę. Uwielbiam ten film!
          Thor posłusznie zostawił. Akurat zaczynało się, co mnie zadowoliło. Skoro nie mogłam usnąć, to mogłam przynajmniej pooglądać jedną z moich ulubionych bajek.
          Mniej więcej pół godziny później przekonałam się, że jednak chciało mi się spać. I to bardzo. Powieki zaczęły mi ciążyć, a ja nie opierałam się senności.

Panna StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz