Prolog

1.2K 98 10
                                    

Kolejne uderzenie wymierzone w moją twarz spowodowało, że po raz setny już poczułem w ustach napływającą do nich krew. Kiedyś już dawno rozleciałbym się na miliardy mikroskopijnych kawałeczków. Teraz? Nie czułem nic. Krew stała się moim codziennym pożywieniem, za którym widokiem przepadałem. To właśnie ona dawała mi satysfakcje z życia. Ta ciepła, bordowo-czarna substancja za każdym razem wywoływała na moich ustach wścibski uśmiech, który posyłałem nieżyjącym ofiarą.

-Park Chanyeol, skończyłeś swoje szkolenie.

Zabawa dopiero się zaczyna.

Hickeys.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz