6

286 23 4
                                    

Wyrzuciłem niedopałek czerwonego malboro do puszki po energetyku, która robiła za popielniczkę. Oparłem się o ścianę, mając w dłoni telefon z wystukanym obcym numerem. Korciło mnie by go użyć, lecz czułem w głębi taką adrenalinę, której jeszcze nie byłem w stanie doznać. Hamowała ona mnie w jakichkolwiek czynnościach, ale jednak chciałem doznawać jej więcej. Po jeszcze 5 minutach moje palce w końcu się ruszyły.

Do: nieznany
Witam, cukiereczku.

Zapaliłem od razu kolejną fajkę z podekscytowaniem, oczekując wiadomości przychodzącej. Przymknąłem na chwilę powieki, dopiero w tym momencie przekonałem się o tym jak bardzo byłem zmęczony dzisiejszym dniem, gdyż od razu zasnąłem.

Od: nieznany
Przepraszam, ale chyba Pan/Pani pomylił/a numer.

Ze snu wyrwał mnie denerwujący dźwięk z urządzenia, które zdążyło wyślizgnąć mi się z dłoni na pościel. Po otworzeniu oczu ujrzałem czarny dym, który wydobywał się z mojej prawej strony. Przechylając głowę ujrzałem palącą się poduszkę oraz ogień, który bardzo prędko się przemieszczał. Jak najszybciej otworzyłem okno by się nie zaczadzić dymem, niestety szybko przekonałem się, że to zły pomysł. Ogień zaczął się przemieszczać w jeszcze szybszym tempie... Tlen. Chwilę stałem w osłupieniu, nie za bardzo zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Jednak z amoku wyrwał mnie dźwięk straży pożarnej, a od razu za nią kolejne z innym brzmieniem.
-Cholera. - syknąłem. Pobiegłem do szafki wyrzucając z niej wszystkie przedmioty w czym przeszkadzały mi bardzo irytujące krzyki i walenie do drzwi. - Jeśli rozkurwią mi drzwi to ja rozkurwię ich.
Chwyciłem za małą gaśnice, ugasiłem źródło pożaru, a reszta poszła bez problemu jednak jak się okazuje idioci za drzwiami tego nie wiedzieli. Łomem rozwalili mi drzwi, wpychając się do środka. Automatycznie poprawiłem włosy, patrząc czy nie ma wokół nas niczego podejrzanego.
- Nie wydaję mi się bym zapraszał gości. - zmarszczyłem brwi.
- Dostaliśmy wezwanie o pożarze i z tego co widzę wszystko się zgadza - przejął głos strażak w średnim wieku. Dopóki nie ma policji jest dobrze.
- Owszem... Ale zgasiłem jak widać. Myślę, że nie mam się z czego tłumaczyć. Proszę wyjść. - przestałem się skupiać na tym by zostały zwrócone mi pieniądze za drzwi. Nie chcę problemów z policją, a już na pewno nie z moim szefem. Strażak tylko na moje słowa spojrzał się na resztę swoich towarzyszy, śmiejąc się
- Tak to niestety nie działa, młody. Policja musi spisać protokół, musisz zostać zbadany, a mu musimy zbadać czy jest tu bezpiecznie. - nie czekali tym razem na moją odpowiedź tylko weszli do środka, wykonując swoją pracę. - Co się stało?
- Zasnąłem z papierosem.

...

Na szczęście wszystko obeszło się bez zbędnych problemów, jedyny zły aspekt to ten, że muszę iść jednego dnia na komisariat podpisać papiery, ale kto by się tym przejmował. Chwyciłem za telefon, wracając do swojej wcześniejszej czynności.

Do: nieznany
Nie tak formalnie. Jestem pewny, że nie pomyliłem, Sehun.

Hickeys.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz