7

8 5 2
                                    

Parę godzin później...

ALICIA

Stoję przed ogromnym budynkiem, wybudowanym bardzo dawno temu, co widać choćby po przybudówkach. Pamiętam moment, w którym stałam przed domem Nadii i bałam się wejść do środka. Tutaj to uczucie jest tysiąc razy mocniejsze.
Obok mnie przechodzi grupka młodych ludzi. Upewniam się, że nikt na mnie patrzy i skupiam się na falach bijących od nich. Czuję... wszystkie znane mi rodzaje fal oraz... parę zupełnie mi nieznanych. Spodziewałam się, że osoby w Złotym Azylu to niezłe dziwaki, ale aż tak?!
Nagle podchodzi do mnie wysoka, czarnowłosa kobieta i pyta:
- Dzień dobry, widziałaś może Emmę Starlight?
- Yyyy... - dukam. - Chyba nie...
- Tu jestem! - woła moja mała towarzyszka, idąc szybkim krokiem w naszą stronę (nawet nie wiem, kiedy zdążyła odejść tak daleko). Przynajmniej teraz już wiem, jak ma na imię.
Kobieta prowadzi Emmę przez bramę Złotego Azylu. Koło samochodu, którym przyjechałyśmy zauważam Isabellę. Podchodzę do niej.
- Czy po mnie też ktoś przyjdzie? - pytam grzecznie.
- Hmmm... - Isa zamyśla się. - Najwidoczniej uznali, że sama dam sobie z tobą radę.
- Spokojnie, nie jestem osobą wymagającą specjalnej troski... - mówię z uśmiechem. Ale Isa chyba nie zauważyła mojego żartu. Nadal jest zamyślona i wpatrzona w dal.
- Coś się stało? - staram się być miła.
- Nic, nic, po prostu... - zamyślenie Isy przeradza się w... smutek? - Nigdy nie pracowałam z kimś takim, jak ty. A uwierz mi, miałam tu naprawdę różnych gości...
No cóż, nie powiem, że ta odpowiedź mnie zachwyciła. Isa prowadzi mnie do wejścia.

EMMA

Złoty Azyl jest dokładnie taki, jak się spodziewałam - wspaniały! Nareszcie czuję, że oderwałam się od wszystkich problemów - sprawa z rodziną, Nadią i z...
No dobra, od tego się nie oderwałam. Alicia przyszła tu ze mną. Problemy przyszły tu ze mną.
Wiem, że prędzej czy później dowie się kim jest i jakie idą za tym konsekwencje. Zapewne niedługo zobaczy również moje umiejętności i... może być przerażona. Przerażona tym, że ona również będzie musiała to okiełznać.
- A oto twój pokój, Emmo. - moja przewodniczka (z tego co zauważyłam na plakietce przypiętej do jej ubrania ma na imię Elissabetha Venlight) otwiera przede mną duże, dwuskrzydłowe drzwi ze złotymi zdobieniami. - Pamiętaj, że te zdobienia - wskazuje na złote zawijasy na drzwiach - nie są tu przypadkowo. Służą do podstawowej ochrony twojego pokoju przed demonami i różnymi innymi stworzeniami...
- Rozumiem. - przytakuję i przekraczam próg pokoju.
Od razu nasuwa mi się pytanie: Czy ja na pewno wyjechałam z domu Nadii?
Wszystko jest tak podobne do bibelotów w jej domu. I panuje taki sam (kiczowaty) styl...
Na ścianach wiszą dwa duże obrazy. Jeden z nich przedstawiał białego psa stojącego na polanie w świetle słońca. Biały pies to symbol Czystych. Na drugim obrazie widnieje czarny kot, stojący na tej samej polanie, co pies, tylko w deszczu i w nocy. Od razu można się domyślić jego znaczenia. To symbol Zabrudzonych.
W pokoju jest jedno duże łóżko z jasnoróżowym baldachimem i mnóstwem poduszek w kształcie serca, księżyca lub z ozdobną koronką. Na podłodze leży ogromny dywan w czerwone, fioletowe i złote paski. Jednym słowem...
- Nie mój styl. - dopiero po wypowiedzeniu tych słów orientuję się, że zostały wypowiedziane przeze mnie na głos. Elissabetha patrzy na mnie z lekkim poirytowaniem. Nie jest zadowolona z mojego komentarza.
- Yyy... - staram się załagodzić atmosferę. - Mogę mówić do ciebie Eliss? - to pierwsze, co przyszło mi do głowy.
- Dobrze. - mówi już z uśmiechem. - Elissabetha to trochę długie imię... A wracając do tematu twojego pokoju: jak widzisz tu jest łóżko, - Eliss wskazuje to duże łóżko z baldachimem - fotel, komoda i stół - wskazuje po kolei przedmioty. - Jeżeli będziesz miała jakieś pytania zgłoś się do mnie lub do Paula, który mieszka naprzeciwko ciebie. Miłej nocy, Emmo! - macha do mnie i wychodzi.

so long and lost... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz