1

37 10 15
                                    

ALICIA

28 sierpnia 2015

Jestem w pociągu. W pociągu donikąd. Do pustki. Nie znam jej. Widziałam ją tylko raz w życiu. A mimo to pamiętam tą ciekawą osobistość... dziwną osobistość.
Nadia Summers, siostra mojego ojca, należała do osób o osobliwym charakterze. Gdy ostatni (i pierwszy) raz do nas przyjechała, a było to 10 lat temu, zatrzymała się u nas na 5 dni. Już w dzień zachowywała się bardzo... specyficznie. Często szeptała coś do siebie i biegała wzrokiem po ścianach. Ale to i tak nie było najgorsze. Bałam się pierwszej nocy pod jednym dachem z Nadią. I słusznie. Było trochę... upiornie?
Obudziłam się w środku nocy. Słyszałam krzyki. Próbowałam wychwycić słowa, które wykrzykiwał ten wysoki, kobiecy głos.
"Pani... Boże...!"
Pomyślałam, iż może ciotka jest tylko niegroźną, 'nawiedzoną' i mocno religijną kobietą o osobliwych rytuałach.
"- Skoro jest tak pobożna, to niech da mi się wyspać! Tak po bożemu!" - uśmiechnęłam się do swoich myśli. I zasnęłam.
Następne dni były podobne, ale starałam się przymykać na to oko. Przecież nic nie może się stać!

***

Tak myślałam w wieku pięciu lat. Podziwiam się za taki sposób myślenia wtedy...
Bo teraz znów się boję...

***

Obiecałam sobie, że na pewno nie zerwę kontaktu z moim najlepszym przyjacielem. Ja i Marcus przyjaźnimy się od... zawsze? Tak, chyba można tak powiedzieć. W każdym razie, od bardzo długo. Nie ma tygodnia bez wspólnych czatów, słuchania naszej ukochanej indierockowej muzyki i wspólnego muzykowania. Uwielbiam śpiewać i grać na skrzypcach. Tak jak 'od zawsze' przyjaźniłam się z Marcusem, tak 'od zawsze' chciałam mieć własny zespół, w którym mogłabym śpiewać i grać na skrzypcach. Moja nauczycielka śpiewu powiedziała, że mogę wyśpiewać niesamowicie dużo oktaw. Marcus zawsze lubi słuchać, jak gram i śpiewam.

***

W końcu nastał ten moment. Stoję przed domem Nadji.
"- Uspokój się, przecież to twoja ciotka!" - powtarzam sobie w duchu. Pukam do drzwi. Otwiera mi wysoka kobieta o rudych włosach. Nigdy nie zastanawiałam się nad wiekiem Nadji. Teraz widzę, że ma około trzydziestki. Niewiele młodsza od mojego taty.
Wchodzę do środka.

NADIA

Kogo widzę? Młodą dziewczynę niskiego wzrostu. Tresh opowiadał o niej jak o silnej, zdrowej, prawie dorosłej kobiecie. A kogo widzę?!
Dziecko
Przestraszone dziecko
Usmiecham się. Bo co innego mogę zrobić?
Pod uśmiechem kryję tak wiele.
Ukrywam wszystko...

ALICIA

Wchodzę do holu. Już teraz czuję, jakbym cofnęła się do lat czterdziestych XX wieku. Wszystko wydaje się być... takie... stare.
Stary zegar. Stary stół. Stary fotel.
GDZIE JA JESTEM?!
- Brakuje tylko czarno białego telewizora... - rzucam komentarz.
Nadia wcale się na mnie nie patrzy.
- Ależ jest! - mówi z tym jej brytyjskim akcentem.
Po chwili wyciąga z ogromnej szafy równie ogromne pudło. Szybko zrzuca je na podłogę.
- Co to jest?! - pytam.
- Jak to co?! Telewizor! - śmieje się Nadia, po czym przypina 'telewizor' do gniazdka. Na ekranie ukazuje się jakiś prezenter zapowiadający prognozę pogody.
Obawiam się, że długo tu nie wytrzymam.

***

Pierwszy dzień nie był aż tak zły. Ale noc była właśnie taka, jakiej się spodziewałam.
Krzyki.
Modły.
Znowu krzyki.
Ja też się modliłam. O SPOKÓJ!

so long and lost... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz