Rozdział XXVI

368 63 4
                                    

*kilka dni później*

Kolejny dzień zawitał do stadniny. Spalding był jednym z pierwszych, wyprowadzonych koni na padok. Nie, chwila, on nie szedł w stronę padoku. Był prowadzony do jakiegoś przestronnego budynku. Gdy tylko do niego weszli, ogier zauważył, że na samym środku jest jakiś zbiornik wodny. Gniadosz jeszcze nigdy nie widział czegoś większego niż kałuża więc można było zauważyć u niego niepokój. Po drugiej stronie kantara podpięto długi i rozciągliwy uwiąz, czas zacząć rehabilitację. Spaldi niechętnie stał na spadku do basenu, wahał się. Wreszcie postawił pierwsze kroki do wody, była przyjemnie chłodna. Gdy ogier zobaczył, że ciecz nie gryzie, chętnie do niej wszedł i dzielnie parł do przodu. Raz po raz spoglądał na osoby go prowadzące, tylko po to żeby zobaczyć czy nadążają za tempem nadanym przez ogiera.  Zapomniał całkowicie o urazie nogi, chciał już wrócić na tor i pędzić z niemałą prędkością. Pierwszy basen zaliczony czas wyjść. Spalding otrzepał się z nadmiaru wody i przez szybę zauważył nadjeżdżający koniowóz. Przyjechali po niego, wreszcie zobaczy się z Lady's Dortmund. Tylko, że już prawdopodobnie nigdy nie spotka się z Sunset Shimmer. Z taką myślą wyrwał się z rąk stajennych i popędził do stajni, przed samym nosem Nicolas'a, ogier zaczął galopować.

- Ten koń jest po prostu niemożliwy - warknął i szybko zaczął za nim biec.

Gniadosz wparował do budynku, skierował się do kasztanowatej klaczy.

- Sunset! Zabierają mnie dzisiaj! Już nigdy więcej się nie zobaczymy - powiedział i gwałtownie posmutniał.

- Przykro mi, ale trzeba żyć dalej. Życzę Ci dalszych sukcesów na torze - uśmiechnęła się smutno.

- Nigdy o Tobie nie zapomnę, dziękuję Ci za pomoc - powiedział w tym samym momencie gdy ktoś złapał go za kantar.

Junior został przywiązany do koniowiązu. Założyli mu granatową derkę i w tym samym kolorze ochraniacze transportowe. Ogier kłapnął zębami gdy dotknięte go w chrapy, nie lubił gdy ktoś dotykał jego nosa. Został załadowany do przyczepy, zaczęła się podróż do domu.

~2 godziny później~

Samochód wreszcie się zatrzymał, Spalding został wyprowadzony z przyczepy. Ogier bacznie wypatrywał siwej klaczy. Gdy tylko odnalazł ją wzrokiem zarżał i wesoło podskoczył. Klacz odpowiedziała przyjemnym rżeniem. Dzisiaj spotkają się tylko w boksie, ponieważ Nicolas postanowił, że Spalding musi odpocząć od podróży. Tak więc gniady folblut spędził całe popołudnie w boksie oczekując na przyjaciółkę. Wreszcie nadeszło upragnione sprowadzanie koni z pastwisk.

- Lady's! Mam Ci tyle do opowiedzenia! - Powiedział i uśmiechnął się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Łapcie krótki rozdział, w następnym planuje już powrót Spalding'a do treningów.
Świnka.
Hihi.

Spalding Pharoah - młoda legendaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz