Rozdział 5- Pierwsza samodzielna jazda

120 15 4
                                    

Po kilku  (chyba 6) oprowadzankach i kłusach na lonży przyszedł czas na samodzielną jazdę.
Tak to się zaczęło...

Piątek

Mama w piątek zadzwoniła do pani instruktor żeby umówić mnie na jazdę. Miałam ją na sobotę na 10.00.

Sobota

O 9.45 byłam wraz z mamą w stajni.
Miałam klacz o imieniu Iskra. Znowu. Jest fajna ale chciałbym innego konia czasami. Pani instruktor poprowadziła Iskrę do schodków i powiedziała:
-No Nikola dziś masz swoją pierwszą samodzielną jazdę. -
Wiedziałam jak się trzyma wodze, więc je złapałam, włożyłam nogę w strzemię i już byłam w siodle. Odjechałam od schodków ale po kilku metrach się zatrzymałam, by zrobić sobie strzemiona. Dobrze wiedziałam, że strzemiona mają mi sięgać do kostki, wtedy są dobre. Ja mam krótkie nóżki, więc strzemiona były 5 centrymetrów poza siodłem. Zastanawiałam się jak mam dawać łydki, ale w tym czasie pani dała mi do ręki bat skokowy. I powiedziała:
- Jeśli Iskra nie zareaguje ci na łydkę to daj łydkę z bacikiem dobrze?-
Pokiwałam głową na tak.
Poszliśmy pod górkę żeby wejść na maneż. Oprócz mnie były 4 inne osoby. Dwie dziewczyny (nie licząc mnie) i  dwóch chłopaków.
Pojechaliśmy na gigantyczny maneż. Pani powiedziała żebyśmy weszli i stępowali konie. Inni patrzyli się na mnie z podziwem, " bo jak taka mała dziewczynka jeździ samodzielnie, skoro ledwo sięga do boków o konia?"
A ja stępowałam z Iskrą. Po chwili usłyszeliśmy głos pani instruktor:
- Kłus!-
Z Iskrą nie było problemów, jak dałam jej leciutką łydkę i od razu zakłusowała. A innym konie skręcamy albo wogule nie chciały zakłusować. Aż pani musiała użyć bata do lonżowania. I w końcu wszystkie konie zakłusowały. Pani powiedziała żebyśmy robili też koła, więc robiąc koło dałam zewnętrzną łydkę i lekko skręciłam i już zrobiła koło. A inni dawali mocno zewnętrzną łydkę i nic, ani wodze nie działały.
Później pani powiedziała żebyśmy robili dodania, a ja nie wiedziałam, więc się zapytałam pani i wszystko mi wytłumaczyła. Więc robiłam dodania i skrócenia, Iskra nie miała z tym problemu. Potem była chwila stępa, żeby konie odpoczęły a pani instruktor w tym czasie rozłożyła drągi na kłus. Po dwóch minutach pani powiedziała żebyśmy przejeżdżali, a nad nimi robili półsiad. Pierwsza byłam ja, ruszyłam kłusem a przed drążkami zrobiłam półsiad. Pani powiedziała że bardzo dobrze mi poszło i też powiedziała reszcie żeby brali że mnie przykład, a oni zrobili oczy jak 5 złoty. Wtedy oni przejeżdżali, a pani w tym czasie spojrzała na zegarek i powiedziała żeby przeszli do stępa, bo to już koniec lekcji, trzeba rozstępować konie. Po pięciu minutach już byliśmy przed stajnią i pani instruktor powiedziała:
- To już koniec lekcji, wyciągamy nogi ze strzemion i zeskakujemy z koni!-
Więc zeskoczyłam. Po kilku minutach podeszła do mnie mama i spytała się jak było, a ja opowiedziałam:
- Sama jeździłam i kłusowałam!-
A mama na to:
- To się cieszę!-
I mnie uściskała.
Po 10 minutach byłyśmy w domu. Opowiedziałam o mojej lekcji babci i tacie, mama też słuchała. Do końca dnia tańczyłam i skakałam, aż około 21.00 zmęczona i szczęśliwa opowiedziałam wszystko jeszcze raz babci, tacie i mamie, aż w końcu zmęczona i szczęśliwa poszłam spać.

______________________________________

Wow!!! 510 słów!!!! Mam nadzieję​, że się podoba, zapraszam do komentowania i gwiazdkowania 🙂

Życie Wśród KoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz