I dzień obozu
Pani właściciel obudziła nas o 8.00 i
powiedziała, że za 5 minut jest śniadanie. Posłusznie wstałyśmy i poszłyśmy na śniadanie, które było na tarasie właścicieli. Były to tosty oraz kanapki i herbata, które szybko zniknęły ze stołu. Po śniadanku pani instruktor powiedziała żebyśmy przebrały się w bryczesy, wzięły toczki i przyszły do stajni, więc szybko pobiegłyśmy się przebrać. Gdy przyszłyśmy do stajni widać było rozpiskę:
I grupa
Agata- Motyl (małopolak)
Marta- Butterfly (wielkopolak)
Blanka- Świstek (małopolak)
Alicja- Lukas (małopolak)
Nikola- Palmir (traken)II grupa
Marysia- Hossa (traken)
Nina- Nike (czyt. Najka) [konik polski, siostra Nawodnej, młodsza)
Natalia- Nawodna (konik polski)
Ania- Nela (klacz fryzyjska)Bardzo się ucieszyłam gdy dostałam Palmira, inne dziewczyny też się cieszyły. Pani wtedy powiedziała:
- Dziewczynki z I grupy mają za 30 minut jazdę. Proszę już przynosić sprzęt i czyścić swoje wierzchowce-
Więc poszłam po sprzęt i szczotki Palmira. Po 15 minutach był już czysty, więc zaczęłam go siodłać. Gdy już go osiodłałam pani instruktor powiedziała:
-Grupa I wychodź na maneż!-
Wyszłam, zatrzymałam Palmira pod płotem, rozplątałam strzemiona i podciągnęłam popręg, wzięłam od Agaty schodki i wsiadłam na Palmirka (choć ma ponad 170 cm w kłębie, wsiadłam bez problemów, a ja mam 150 cm) i stępowałam. Po 10 minutach przyszedł czas na kłus. Zakłusowałam na nim bez problemów. Drążki, dodania, skrócenia szły nam bez problemów. Potem galop i drągi w galopie. Znów bez problemu! Ostatni kłus na luźnej wodzy i stęp. Po 10 minutach zeszłam z Palmira i zaprowadziłam go do stajni, w tym czasie wyszła II grupa. Obiad był na 13.00 a jazdy skończyły się o 12.00, więc postanowiłyśmy pójść do kucyków i osiołka a potem na pastwisko. O równo 13.00 pani właściciel zawołała nas na obiad, był rosół. Po zjedzonym posiłku poszłyśmy zmęczone do pokoju się przespać bo na 16.00 była jazda. O 15.30 zadzwonił budzik Alicji, więc wszystkie się obudziłyśmy. Weszliśmy do stajni, wzięłyśmy szczotki i sprzęt koni, na których jeździmy, i zaczęłyśmy je czyścić. O 15.45 wszystkie konie z I grupy miały lśniącą sierść, więc zaczęłyśmy siodłać. Jazda taka sama jak poprzednia:
10 minut stępa, zakłusowanie, drągi dodania i skrócenia. Potem galop i drążki w galopie. Ostatni kłus i 10 minut stępa. I weszła II grupa. Jazdy skończyły się o 18.00 i poszłyśmy na kolację. Po posiłku poszłyśmy się umyć i spać.II dzień obozu
Pani obudziła nas o 8.00, za 5 minut było śniadanie. Na śniadanie były płatki z mlekiem. Pychota! Po zjedzonym posiłku poszłyśmy się przebrać. Była rozpiska, a tam było napisane:
I grupa
Agata- Butterfly
Marta- Motyl
Blanka- Lukas
Alicja- Świstek
Nikola- NelaII grupa
Marysia- Nike
Nina- Palmir
Natalia- Nawodna
Ania- Hossa
Bardzo się zdziwiłyśmy, że dostałyśmy takie konie. Poszłam po szczotki i sprzęt Neli. Również była tak samo miła jak Palmir, ale niższa. O 10.55 konie grupy I były już osiodłane, przyszła pani instruktor i wychodziłyśmy na maneż. Podeszłam z klaczą do płotu, opuściłam strzemiona i podciągnęłam popręg. Wzięłam jako pierwsza schodki i wsiadłam na nią. 10 minut stępowałam z nią na luźniej wodzy i czekałam aż dziewczyny wsiądą. Przyszedł czas na kłus. Z Nelą nie było problemów. Przejazdy przez drągi i skrócenia nie sprawiały jej problemu, a przy dodaniach dosłownie płynęła w powietrzu. Przyszedł czas na galop. Zagalopowanie bez problemu, drągi w galopie też. Potem kłus na luźniej wodzy i stęp. Po jeździe rozsiodłałam Nelę i wyprowadziłam na pastwisko. Jazdy skończyły się o 12.00 i wszystkie razem poszłyśmy na obiad, a były dzisiaj ziemniaki i kotlet schabowy oraz zupa pomidorowa. Po zjedzonym posiłku poszłyśmy do domku,żeby pogadać o jeździe. Zeszło nam 3 godziny na gadaniu, więc my (ja, Agata, Marta, Blanka i Alicja) musiałyśmy iść do stajni szykować konie. O 15.55 konie grupy I były gotowe. Weszłyśmy na maneż, opuściłam strzemiona, podciągnęłam popręg, wzięłam schodki i wsiadłam na Nelę. Stęp na luźniej wodzy, potem kłus ćwiczebny i drągi. Przyszedł czas na galop w pełnym i pół siadzie oraz drągi. Pod koniec kłus na luźnej wodzy i stęp. O 18.00 skończyły się jazdy, więc wszystkie poszłyśmy na kolację, a o 19.00 było ognisko. Po zjedzonym posiłku poszłyśmy na ognisko, śpiewałyśmy piosenki i jadłyśmy kiełbaski. O 21.00 skończyło się ognisko, więc rozmawiałyśmy o dzisiejszych jazdach. Dziewczynom bardzo dobrze się jeździło na koniach, które dzisiaj miały. Miałyśmy nadzieję, że na tym obozie pojeździmy w teren...______________________________________
Wow! 702 słowa!! Rozpisałam się! Mam nadzieję, że wam się podoba 🙂 Zapraszam do ⭐ i 🗨 😁
A teraz:
Nominacja (nominowała mnie OleandraPlamista)
1. Ulubiony film
Minionki rozrabiają 😂😂
2. Ulubiona pizza
Margharita👌
3. Kiedy idziemy na deski?
Kiedy będę miała swoją 😂
4. Czy w piątek (5 maja) masz wolne?
Nie XDD
CZYTASZ
Życie Wśród Koni
AventuraHistoria o początku mojej przygody z końmi. Jest to moja pierwsza książka. *historia oparta na faktach! Proszę o nie kopiowanie jej!*