[1] Badania kontrolne

12.9K 845 1.1K
                                    

Nico Di Angelo siedział na jednym z łóżek w infirmerii zastanawiając się, jak długo będzie musiał jeszcze czekać na zobaczenie swojego lekarza. Minął miesiąc, odkąd pierwszy raz zawitał w jego gabinecie. Majtał nogami w powietrzu. Uwielbiał swój metr sześćdziesiąt siedem wzrostu, który nie pozwalał mu nawet na dosięgnięcie stopami podłoża.

Syn Hadesa przez te minione cztery tygodnie ani razu nie podróżował cieniem. Skończyłoby się to dla niego śmiercią i to bynajmniej nie z powodu wycieńczenia, ale tego, że sam Will Solace by go za to zamordował. Spędzał czas w obozie, tak naprawdę oswajając się z ludźmi. Ostatnimi czasy sam siebie nie poznawał i nie wiedział, czy zmieniał się na lepsze. Z perspektywy Willa owszem.

Nico czekał na niego, ponieważ syn Apolla zapowiedział coś, co nazwał 'badaniami kontrolnymi'. Dawno nie był w obozowym szpitalu, jednak wiele się tu nie zmieniło. Może jedynie promienie słońca wpadające do środka przez niezasłonięte roletami okna wyglądały bardziej przyjaźnie. Ale w sumie większość rzeczy wyglądała ostatnio bardziej przyjaźnie.

Will stwierdził, że co jakiś czas będzie chciał go tutaj widzieć, aby sprawdzić czy jego stan się poprawia. Nico sam codziennie patrząc w lustro zauważał, że jego skóra z dnia na dzień przybiera swoją dawną, oliwkową barwę, jego ciało nie jest już tak bardzo wychudzone, a jego oczy wydają się mniej zapadnięte i bardziej radosne.

Chociaż Di Angelo podejrzewał, że w tych całych 'badaniach kontrolnych' chodzi też o jego poczucie społeczne. Czy raczej zmniejszanie poziomu aspołeczności. Starszy chłopak troszczył się o niego, starał się spędzać wspólnie czas, zapraszał do stolika Apollina podczas posiłków. Nico zgadzał się na to wszystko tylko dlatego, że w pobliżu Willa czasem czuł, jakby Podziemie trzęsło mu się pod nogami, a szkieletowe motyle trzepotały mu w brzuchu.

Był dla niego tak naprawdę pierwszym prawdziwym przyjacielem, nie licząc Hazel. Pierwszą osobą, z którą do końca był szczery, i od której przede wszystkim się nie izolował. Will po prostu dla niego był.

Kiedy blondyn wszedł do pomieszczenia ciemne oczy Nica mimowolnie zabłysły. Will obdarzył go słonecznym uśmiechem. Nico dopiero od niedawna zaczął lubić patrzeć na słońce. 

- Hej, Królu Upiorów - rzucił. 

- Hej, Will - tak naprawdę (choć sam Nico nie wierzył, że w ogóle się do tego przyznaje) zawsze powstrzymywał się od zastąpienia jego imienia słowem 'słońce'. Żenada.

- No dobra - papiery i torbę, które przyniósł, położył na biurko. - Jak tam? 

- Widzieliśmy się wczoraj na kolacji - mruknął Nico. 

- Tak, aleee... w nocy mogło się sporo wydarzyć - za wszelką cenę starał się utrzymać kamienny wyraz twarzy. - Mogłeś na przykład dostać nagłego napadu manii i stwierdzić, że stajesz się bogiem. Albo mogłeś jeszcze bardziej pogłębić swoją depresję i dojść do wniosku, że uciekasz z obozu.

Nico jedynie przewrócił oczami. Ten pomysł został mu przecież wyperswadowany z głowy. Chociaż momentami nadal przejawiał myśli, że tu nie pasuje. Ale to było normalne.

- Co to są 'badania kontrolne'? - zapytał Di Angelo podwijając nogi na materac i siadając po turecku. 

- Co jakiś czas będę sprawdzał twój stan zdrowia. W ten sposób na przykład utwierdzę się w przekonaniu, że nie podróżujesz cieniem ani... nie robisz innych głupich rzeczy. 

Nico prychnął.

- Jestem posłusznym pacjentem. 

Will z uniesionymi brwiami sięgnął po jedną z teczek i zaczął przesuwać wzrokiem po tym, co było tam napisane.

without sunglasses | solangeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz