Chejron czekał na nich przy wejściu do Wielkiego Domu. Był w swojej naturalnej postaci i nerwowo podrygiwał tylnym kopytem.
- Nico! - gdy tylko zobaczył dwóch, zmierzających ku niemu chłopców, zmarszczył brwi.
Di Angelo, stając przed znacznie górującym nad nim centaurem, wyglądał na wyjątkowo skruszonego.
- Nie dajesz zbyt dobrego przykładu nowym obozowiczom, co? - pytanie niby sprawiało wrażenie luźnego, ale w jakiś sposób stawiało synowi Hadesa zarzuty.
- To nie moja wina - odparł Nico.
- Rozmawiałem z panną Smith, i stwierdzam, że oboje ponosicie część winy. To dopiero pierwszy tydzień po wakacjach, a wy już wdajecie się w bójki na zajęciach? Serio, Di Angelo?
Nico popatrzył w ziemię.
- Chejronie, daj mu taryfę ulgową - powiedział nagle Will. - Zabroniłem mu brać udział w zajęciach obozowych po badaniach kontrolnych, a wiesz, że chłopak miewa ostatnio niezłe pobudzenie emocji. Nie posłuchał mnie, wiadomo, i wdał się w tą nieszczęsną bójkę.
- To ostatni raz - dodał Di Angelo, wzdychając.
Centaur uśmiechnął się do siebie półgębkiem.
- Ostatni raz - z uniesioną brwią wskazał na niego palcem. - Miałem do was jedną sprawę.
- Czekaj, czyli... to nie była ta sprawa? - Nico podniósł wzrok. Chejron z rozbawieniem pokręcił głową.
Will chyba chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał.
- No to słuchamy - rzucił w końcu.
- Nie będzie mnie dziś na kolacji, wybywam - oznajmił. - Dlatego proszę was, abyście przy ognisku ogłosili, że za tydzień odbędą się wyścigi rydwanów.
Nico popatrzył uradowany na Willa, który nadal w skupieniu słuchał Chejrona.
- Zasady te same co zawsze - dodał. - Bez oszukiwania i takich tam - westchnął przeciągle, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że obozowicze będą kantować na wszystkie możliwe sposoby. - Ogłoście tylko, że wyjątkowo odbędzie się to w weekend. Przyjeżdża więcej obozowiczów.
- Tak jest - powiedział od razu Will.
- Dzięki chłopcy - mruknął Chejron. - I powodzenia. Nico, nie bij się więcej.
* * *
- Nico, jeśli chodzi o wyścig rydwanów...
Obaj chłopcy szli właśnie przez plac główny Obozu Herosów, tak naprawdę bez jakiegoś głównego celu, do którego by zmierzali. Młodszy gwałtownie się zatrzymał, wymierzając palec wskazujący zabandażowanego nadgarstka w blondyna.
- Nawet nie zaczynaj, jeśli masz zamiar powiedzieć, że mam nie brać w tym udziału - oświadczył stanowczo. - Nie chcę tego słuchać.
Will się roześmiał.
- Nie to miałem zamiar powiedzieć! - podniósł ręce w obronnym geście. - Chciałem zapytać, czy nie miałbyś ochoty pojechać z nami, w rydwanie Apolla.
- Eee... - Nico w duchu przyznał, że była to dość kusząca propozycja. - Nie, dzięki. Szczerze powiedziawszy trzynastka jeszcze nigdy nie doczekała się własnego rydwanu. Muszę to więc nadrobić i wygrać wyścig - wzruszył ramionami. - Ale dzięki za... propozycję.
CZYTASZ
without sunglasses | solangelo
Fanfictionjak dużo nieudanych bankietów, słonecznych plam, rodzinnych prób, samotnych wędrówek czy dziwnych pierwszych razów będzie musiał przeżyć Nico, żeby zrozumieć nieśmiałe, delikatne i nowe uczucie zakochania? dość przyjemna historia z uniwersum herosó...