Dla Agarisa
Dziękuję za okładkę_
Za oknem lał deszcz, przynosząc chłód i wieczorową ciemność. Z zawziętością uderzał w szyby okien, jakby chciał się dostać się do środka i zniszczyć wszelakie ciepło. Stała przed kominkiem, ogrzewając przemoczone ciało i mając wrażenie, że cały świat postanowił ją zniszczyć. Palce miała skostniałe, a mokre dżinsy nieprzyjemnie przykleiły jej się do ud. Wpatrywała się w pomarańczowe płomienie, starając się nie zwracać uwagi na sześcian stojący po drugiej stronie pokoju.
Nie drgnął ani na moment, co wydawało jej się śmieszne. Przecież i tak nic nie widział, więc równie dobrze mógł pójść spać albo coś zjeść. A tak to sterczał tylko przed barierą, próbując przejrzeć czerń. Westchnęła i zerknęła na niego, a jej pewność znowu zmalała.
Czy człowiek, który stał przed nią mógł zabić dwadzieścia siedem osób? Wyglądał tak słabo, że nie mogła uwierzyć w to, że 24 godziny temu rzucił w nią fotelem. Miała przed sobą szkielet naciągnięty skórą, sflaczałą skorupę. Nawet nie kogoś, kogo kiedyś znała. Opuściła głowę i sięgnęła po notes. Im szybciej to zacznie, tym szybciej skończy.
- Dzień dobry - mruknęła, usadawiając się w fotelu i ściągając zaklęcie. Po chwili i on usiadł, starając się nie dotykać bariery. Zerknęła na jego bark, na którym wykwitł paskudny siniak. Nie mogła się powstrzymać. - Dobrze ci tak.
Uniósł brew do góry i to była jego jedyna reakcja. Nie chciała sprawdzać, ile cierpliwości ma w sobie dzisiaj. Wiedziała już, że nie rusza go nic, choćby krzyczała i rzucała obelgami przez całe dnie. Był nieczułym draniem. Zawsze tak było.
- Gdyby nie ty, moje życie byłoby sielanką - powiedziała mu, naciskając ze złością długopis. - A przez ciebie jest piekłem. Nie istnieje żaden alternatywny świat, w którym mogłabym żywić do ciebie jakieś ludzkie uczucia. Wszystko co mam to nienawiść i tym będę cię karmić przez najbliższą godzinę.
Tak, jak się spodziewała, ani drgnął. Sfrustrowana jęknęła i szarpnęła za włosy. Przymknęła oczy, wypuszczając powoli powietrze. Spokój, musiała zachować spokój. Nie mogła dawać się ponosić emocjom, choć te wrzały w niej, nie mając ujścia. Chciała odpłacić się blondynowi za wszystkie te lata zniewagi i obelg, cierpienia i łez. Chciała mu dopiec , bo...
- Wypijmy za nasz pakt o nieagresji, za jego miesięcznicę.
Uśmiechnęła się kpiarsko, unosząc ostentacyjnie kieliszek wypełniony perłowym napojem. Nie miała pojęcia co to, ale smakował kokosem, mlekiem i migdałami. I był słodki. Bardzo słodki. Oblizała wargi, mrużąc oczy i wpatrując się w rozłożonego na klubowej kanapie Malfoy'a. Poluzował krawat i odchylił głowę, kładąc ją na oparcie.
- Wymordowałaś mnie, Granger, przez ostatni miesiąc.
- I kto to mówi - zaśmiała się, usadawiając się wygodniej w fioletowym fotelu. Siedzieli na zamkniętym tarasie, jako jedyni. Reszta poszła tańczyć na parkiet piętro niżej. Przez chwilę wpatrywała się w kręcone, metalowe schody aż w końcu odłożyła kieliszek i wróciła wzrokiem do blondyna. - To był dobry miesiąc.
Uchylił oko, wpatrując się w nią z zastanowieniem, by następnie westchnąć i się wyprostować. Chwycił szkło wypełnione zielonym, nieprzejrzystym płynem i upił łyk. Zapatrzył się na wiklinowy stół, kręcąc głową.
- Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale ten jeden raz muszę się z tobą zgodzić - przyznał.
Parsknęła.
CZYTASZ
Dramione: Więzień
FanfictionJak to jest zabić dwadzieścia siedem osób i przez cztery lata nie powiedzieć ani słowa?