- Dlaczego świat umówił się, że zazdrość jest zła? I czym w ogóle jest prawdziwa zazdrość? Społeczność bardzo spłaszcza to uczucie, sprowadza je do stanu powiązanego ze złością i nienawiścią. Tymczasem zazdrość dzieli się na setki, jak nie tysiące, poziomów, z których tylko pewien mały procent jest negatywnym aspektem tego uczucia. Ludzie nie potrafią korzystać z zazdrości, która jest dobra, która jest cenna i która uczy. Używają tylko tych marnych procentów, sprawiając, że zaczyna uchodzić za coś złego...
- Myślisz, że ma rację? - zapytał Harry, wciskając do ust karmelka. Przeżuł go dokładnie, po czym połknął, posyłając Hermionie uważne spojrzenie. - Hej, czy ty w ogóle słuchasz?
Szturchnął ją, a kasztanowłosa czarodziejka podskoczyła, wbijając sobie końcówkę długopisu w dziąsła. Syknęła, dotykając językiem bolącego miejsca i przeniosła spojrzenie na przyjaciela, który jak gdyby nic dalej przyglądał się pani profesor i leniwie podgryzał karmelki.
Hermiona zwróciła swoje brązowe oczy na salę, ale nie potrafiła się skupić. Jej myśli wciąż uciekały do przerażającego sześcianu cierpliwie stojącego w salonie, w domu, w którym mieszkała już od tygodnia. Dni płynęły, a ona bała się zajrzeć do środka. Bała się zaglądać do pokoju, omijała go łukiem.
- Musimy uświadomić sobie, że zazdrość potrafi przynieść nam coś dobrego, jeśli dobrze ją kształtujemy w swoim umyśle. Widząc kobietę, mężczyznę o lepszej tężyźnie ciała, zazdrościmy jej bądź mu i stawiamy sobie cel, by być jak ona czy on. Wtedy pracujemy nad sobą i to jest dobre.
- Dobre jest to, że nie potrafimy się zaakceptować? - mruknęła nieprzytomnie Hermiona, przejeżdżając wzrokiem po kremowej auli i zauważając, że większość studentów zawzięcie notuje. Harry obok niej wyłożył się na ławce i szturchnął palcem opakowanie karmelków.
- Kobiety z nadwagą mówią wszystkim, że się akceptują i że kochają siebie, a potem ryczą w poduszkę, że są kluskami i jedzą pulpety z wściekłości, oglądając zdjęcia szczuplejszych koleżanek - zauważył znudzony. - Po co tak gmatwać? Jeśli jesteś wściekła, że inne są szczuplejsze - zacznij o siebie dbać. Jeśli się akceptujesz - nie rycz po nocach. Kobiety to zespół paradoksu pomieszanego z szaleństwem. I w dodatku nawet nie słuchają, kiedy do nich mówisz, a same nawijają trzy po trzy.
Trącił ją łokciem, na co znowu podskoczyła, skupiając się na jego zielonych oczach. Harry uniósł brew, poprawiając okulary i westchnął, jeszcze raz zaglądając do pustego opakowania z nadzieją, że znajdzie jeszcze jednego karmelka.
- Co mówiłeś? - uśmiechnęła się przepraszająco, szarpiąc włosy. Chłopak westchnął, krzywiąc się. - Przepraszam cię, Harry. Wreszcie możemy się spotykać, bo mieszkamy blisko siebie, a ja kompletnie nie potrafię się skupić.
- Luz - przeciągnął się, a wykładowczyni posłała mu oburzające spojrzenie. - Zdążymy się sobą nacieszyć. No chyba, że nie podołasz i uciekniesz z Irlandii szybciej niż zdążysz powiedzieć...
- Quidditch - roześmiali się, a Hermiona westchnęła. - Brakuje mi Hogwartu.
Splotła swoje dłonie, wpatrując się w tanie poezje wypisane na ławce. Chciała z powrotem znaleźć się w Magicznej Szkole i pisać eseje na zajęcia. Chciała słuchać kolęd duchów i patrzeć, jak Flich gania Irytka. Uśmiechnęła się smutno i położyła głowę na ramieniu przyjaciela.
- Za stara już jestem, by cieszyć się z życia - mruknęła smętnie.
Potter parsknął, ciągnąc ją za włosy.
- Chyba dodatkowe studia z psychologii mi się przydadzą - podsumował, gdy spojrzała na niego zmęczona. - Nie patrz tak na mnie, marudzisz tyle, że już słuchać się ciebie nie da. Wiesz w ogóle, że psychika smoków jest w pewnych aspektach podobna do psychiki ludzkiej?
CZYTASZ
Dramione: Więzień
FanfictionJak to jest zabić dwadzieścia siedem osób i przez cztery lata nie powiedzieć ani słowa?