Pojawił się znikąd. Była sama, aż nagle poczuła muśnięcie jego oddechu na szyi. Krzyknęła przerażona, a on wybuchł śmiechem, jakby nic nie sprawiało mu większej radości niż straszenie jej.
- Idiota - zawołała, uderzając go w ramię. Nawet nie zauważyła, kiedy zerwała się na nogi. Sukienka jej się podwinęła. Spokojnie ją poprawiła i sięgnęła po plecak leżący przy kamieniu, na którym siedziała. - Skoro raczyłeś się zjawić... idziemy?
- Zamierzasz iść tak ubrana?
Spojrzała na błękitną sukienkę, uszytą z bawełny, miękką i przewiewną. Pod spodem miała spodenki sportowe, by nie świecić majtkami, chodząc po górach, ale tego blondyn nie musiał wiedzieć. Tupnęła porządnym traperem i spojrzała na niego.
- Moja sprawa, jak się ubieram.
- Kiedy idziesz ze mną - odpowiedział natychmiast, poprawiając paski od plecaka. - To nie tylko twoja sprawa, Granger.
Odwróciła się i poszła wytyczonym szlakiem.
- Mam w nosie to, jak ludzie będą reagowali na ciebie przez mój pryzmat.
Draco dogonił ją i razem zaczęli się wspinać.
- Nie chodzi o to, jak ludzie będą reagowali, a jak ja będę reagował - rzucił, patrząc na nią nieprzeniknionym wzrokiem. Poczuła dreszcz przebiegający jej po plecach, ale nie było to miłe uczucie.
- Nie patrz tak na mnie - chciała przyspieszyć, ale zastąpił jej drogę, zatrzymując ją. Nachylił się, mrużąc oczy.
- Jak, Granger?
Był za blisko, ale nie chciała dać mu satysfakcji i się cofnąć. Wstrzymała tylko oddech i uniosła odrobinę głowę.
- Jakbym była dla ciebie zwierzyną, celem, ofiarą, którą musisz złapać.
Chłód w jego oczach pogłębił się, a ona poczuła, że zaraz ją zaatakuje. Koniuszki palców mrowiły, a myśli pędziły, próbując znaleźć wyjście z tej sytuacji. Malfoy zagryzł wargę i przechylił głowę.
- Skąd pomysł, że nie jesteś? - powiedział cicho, nachylając się i zajmując całą przestrzeń wkoło niej. Zanim jednak zdążyła wykonać swój ruch, roześmiał się, odsuwając. - Panikara z ciebie, Granger.
Jak gdyby nic ruszył dalej, ale ona jeszcze trochę stała w miejscu, próbując złapać oddech. Nie było jej do śmiechu, bo gdzieś w głębi czuła, że Malfoy tylko udawał, że żartuje.
- Hermiono, uspokój się...
- On tu był... stał przy moim łóżku...
- Hermino, spójrz na mnie...
- On tutaj był, o, tutaj, stał i... i...
Panna Granger zaniosła się szlochem. Jackwin rozejrzał się bezradnie i objął dziewczynę. Od godziny Gryfonka stała przy łóżku i powtarzała w kółko jedno zdanie.
On tu był.
Do pokoju wszedł Blaise, patrząc się na szefa i bezradnie rozkładając ramiona.
- Obudziliśmy go - powiedział, drapiąc się po głowie. - Był zdziwiony, widząc nad sobą pięciu aurorów celujących w niego różdżkami. Przeszukaliśmy jego wspomnienia. Spał i śnił o meczu.
- Sama widzisz, Hermiono - powiedział Jackwin i kiwnął Zabiniemu na znak, że może już odejść. - To był tylko zły sen.
- Nie! - wyrwała się i go odepchnęła. - On tutaj był! Stał przy moim łóżku, patrzył się na mnie i... i...
![](https://img.wattpad.com/cover/87143184-288-k124269.jpg)
CZYTASZ
Dramione: Więzień
FanfictionJak to jest zabić dwadzieścia siedem osób i przez cztery lata nie powiedzieć ani słowa?