Odkąd Jungkook poznał Lucille, dotychczasowe spokojne życie Yoongiego zamieniło się w codzienną męczarnię spowodowaną zazdrością. Próbował się przyzwyczaić do rudowłosej baletnicy, która nagle zaczęła mu zabierać jego maleńki cud, ale ani trochę mu to nie wychodziło. Był wkurzony, często kłócił się z młodszym i niemal bez przerwy o nim myślał, choć tak bardzo chciał go wyrzucić ze swojego umysłu. Przez to też palił więcej niż zwykle, a malowanie kompletnie mu nie wychodziło. Właśnie rozpoczynał nowy obraz, jednak przy procesie jego tworzenia nic nie szło tak, jak sobie zaplanował. Był cholernie zrezygnowany i po prostu miał ochotę wyjść wreszcie do baru i upić się do nieprzytomności. Tak również zrobił jednego wieczora, a gdy wrócił do mieszkania około drugiej w nocy, w drzwiach zastał wkurzonego Jungkooka.
Chłopak jak zwykle miał na sobie jego za dużą koszulkę, a pod nią jedynie bokserki, bo tak spało mu się najwygodniej, a ostatnio robiło się coraz cieplej. Spojrzał karcącym wzrokiem na malarza, który oparł się o framugę drzwi i uśmiechnął niemrawo.
- Czemu nie śpisz, gnojku? - wybełkotał, wahając się do przodu i do tyłu.
- Czekałem na ciebie - odparł Jungkook, zaciskając dłonie w pięści. - Nie zostawiłeś żadnej wiadomości, że wychodzisz. Martwiłem się!
- Martwiłeś się? - zachichotał. - Gdybyś nie był wtedy z tą swoją dziewczyną, pewnie wiedziałbyś, gdzie zamierzałem się udać.
- Idiota - chłopak złapał go za nadgarstek i zaciągnął do mieszkania, zamykając za nim drzwi.
Zaprowadził go do sypialni i popchnął go na łóżko, na którym Yoongi od razu się położył. Jungkook zdjął jego koszulę przesiąkniętą smrodem papierosów i alkoholu, a następnie też pozbył się jego spodni i rzucił nimi w kąt.
- Hej, zaczekaj dzieciaku - malarz zaśmiał się, zerkając spod przymrużonych powiek na Jungkooka, który patrzył na niego ze wściekłością. - Chyba nie chcesz się ze mną teraz...
- Nie i nigdy nie będę chciał - warknął, zarzucając na niego kołdrę, która również zakryła jego twarz.
Jungkook obszedł łóżko, by położyć się na swojej stronie. Zgasił lampkę i przykrył się, starając się być jak najdalej od pijanego Yoongiego, który spojrzał w jego kierunku. Mężczyzna westchnął ciężko i przybliżył się do chłopaka, który momentalnie się spiął, gdy poczuł oddech malarza na swoim karku.
- Dlaczego taki jesteś, Jungkookie? - mruknął i ostrożnie objął młodszego. - Doprowadzasz mnie do takiego stanu, bo tak bardzo jestem zazdrosny... Czemu mnie zostawiasz dla tej dziewczyny? Dałbym ci więcej niż ona.
- Odsuń się - westchnął Jungkook, a Yoongi niechętnie wypełnił jego polecenie, kuląc się na swojej części łóżka i po krótkiej chwili zasypiając.
Jednak chłopak nie był w stanie zmrużyć oka. Nie rozumiał, co malarz tak naprawdę miał na myśli. Zachowywał się wobec niego trochę dziwnie, właściwie od samego początku. Jasne, kiedy był pijany sporo bredził, ale skąd mógł mieć pewność, czy te brednie w rzeczywistości nie były prawdą? Nie potrafił sobie wyobrazić, żeby mężczyzna był w nim zakochany, to głupie. Oczywiście Jungkook nie miał nic przeciwko takiej miłości, choć wiedział, że nie była ona widziana w pozytywnym świetle przez społeczeństwo. Chłopak sądził, że każdy zasługiwał na szczęście, tylko że on sam swoje szczęście dostrzegał głównie w ślicznej Lucille, nie przy Yoongim. Owszem, malarz dbał o niego i był dla niego jak starszy brat, którego nigdy nie miał, ale to wszystko. Nie potrafił w tym dostrzec głębszych uczuć. Przynajmniej ze swojej strony.
Nazajutrz pogoda wyjątkowo się popsuła. Słońce ukryło się za szarymi chmurami, a na zewnątrz panował zaduch. Zanosiło się na deszcz, a ciśnienie jeszcze bardziej dręczyło skacowaną głowę Yoongiego, który siedział w kuchni naprzeciwko Jungkooka i niechętnie pił mocną czarną kawę. Odkąd się obudzili, nie odezwali się do siebie ani słowem. W końcu jednak młodszy spojrzał na malarza niepewnie i odłożył kubek z parującym kakaem.
- Wychodzę za godzinę - oznajmił.
- Z kim? - spytał Yoongi, unosząc brew, choć doskonale znał odpowiedź.
- Z Lucille.
- No jasne...
- Nie wiem o której wrócę.
- Rób co chcesz - wzruszył ramionami i upił łyk kawy, krzywiąc się przy tym.
Jungkook westchnął ciężko. Nie lubił tej napiętej atmosfery między nimi. Wiedział, co Yoongi myślał o Lucille, ale nie mógł nic poradzić na to, że po prostu się w niej zakochał. Wolał spędzać z nią swój wolny czas niż z marudnym Yoongim, który tylko bezustannie na coś narzekał.
Gdy tylko chłopak opuścił mieszkanie, malarz usiadł przed płótnem ze swoim niedokończonym obrazem i patrzył na niego przez dłuższą chwilę. Ani trochę mu się nie podobał. Był beznadziejny, tak samo jak jego sytuacja. Bo chociaż Jungkook wciąż żył z nim pod jednym dachem, to odczuwał w sercu dziwną tęsknotę, która przeplatała się ze złością. Znał go za krótko, by się zakochać. Zdecydowanie za krótko... A jednak coś zaczynało iskrzyć i Yoongi wcale tego nie chciał. Nigdy jakoś nie pociągali go faceci, więc uznał, że to po prostu przejściowe. W końcu był samotny od dłuższego czasu, a to w pewnym sensie robiło też swoje. Gorzej tylko było z tym, że Jungkook stał się dla niego inspiracją. Jego uśmiech o poranku, wspólne śniadania, przy których słuchali cicho radia, wieczorne powroty z En Effet w aromacie wiosny... Każda chwila z tym dzieciakiem dodawała mu chęci do malowania. A teraz, kiedy on znikał, znikała również jego ochota na zajmowanie się pustymi płótnami.
W końcu pierwszy raz od paru tygodni spadł deszcz, a jego orzeźwiający zapach wdarł się do mieszkania Yoongiego przez otwarte okno. Mężczyzna siedział już kolejną godzinę przed obrazem, kończąc kolejnego papierosa. Plecy go już bolały, a farby na palecie już dawno zaschły. Westchnął ciężko, widząc jak spore krople zaczęły uderzać o parapet i wpadać pojedynczo do salonu, zostawiając po sobie ślad na drewnianej podłodze. Wstał ociężale i podszedł do okna, żeby je zamknąć, ale wtedy też coś przykuło jego uwagę. W dole usłyszał znajome mu śmiechy. Gdy tylko spojrzał w kierunku dobiegającego dźwięku, jego wzrok spotkał się z ckliwym obrazkiem, na którym to Jungkook trzymał Lucille za rękę i przyciągnął ją do siebie nieco bardziej, nie zwracając uwagi na deszcz. Yoongi nie chciał na to patrzeć, jednak nie potrafił oderwać wzroku, jednocześnie raniąc siebie samego. Wtedy też Jungkook pocałował Lucille, a Yoongi poczuł okropny ból w sercu. Zamknął okno i oparł się o parapet, zaciągając się resztkami papierosa. Dlaczego ten widok tak bardzo na niego podziałał? Nie miał pojęcia, ale był pewien jednej rzeczy - Jungkook oddał jej swój pierwszy pocałunek. Mieli okazję kiedyś rozmawiać na ten temat i młodszy przyznał mu się, że nigdy w życiu nikogo nie całował. Wtedy Yoongi czuł dziwną ulgę, której nie potrafił wyjaśnić. Teraz czuł się tak, jakby ktoś uderzył go w twarz.
Kiedy Jungkook wrócił, w mieszkaniu wciąż panowała głucha cisza, bo żaden z nich nie był w stanie rozmawiać. Yoongi czuł się zbyt zraniony, żeby jakkolwiek udawać, że jest w porządku, a Jungkook nie był pewien, czy niektóre jego zachowania nie wpływały jakoś na uczucia mężczyzny. Dlatego też wspólne kąpiele przestały być ich rytuałem, a łóżko było bezustannie zajmowane po obu stronach, jednak środek zawsze był pusty.
CZYTASZ
||YoonKook|| La Seine ✔
Fanfic"- Właściwie... - zaczął chłopiec, jąkając się trochę. - Czemu mnie przygarnąłeś? - Jak jestem pijany, to bardziej mięknie mi serce - odpowiedział, uśmiechając się do niego lekko. - A poza tym, masz ładną twarz i fajnie grasz na harmonijce. To chy...