Rozdział 4.

111 32 5
                                    

Zrobiwszy krok do przodu, mężczyzna odwrócił się, a spojrzenie Amber skrzyżowało się z granatowym wzrokiem bruneta.

- Witam! - powiedział z uśmiechem na twarzy nieznajomy. - Proszę, usiądź. - po czym wskazał dłonią na skórzany fotel przy biurku.

Myślałam, że będzie gorzej...

Dziewczyna chwiejnym krokiem podeszłą do fotela i usiadła na miękkim materiale, po czym mężczyzna obszedł biurko i usiadł naprzeciwko niej.

- Nie musisz się denerwować. Co więcej powinnaś się cieszyć. Zostaniesz wypuszczona i wprowadzona do rodziny zastępczej. - Mówił to, a z jego twarzy nie schodził uśmiech, co wraz z jego kruczoczarnymi włosami opadającymi na czoło i przeszywającym wzrokiem spoczywającym na Amber wyglądało naprawdę obłędnie.

-Dlaczego mnie zamknięto?

-Wystąpił... mały błąd...

-Mały błąd?! Przez ten błąd połowę swojego życia spędziłam w więzieniu, w izolatce, w której nie mogłam z nikim porozmawiać tylko płakać i tęsknić za rodziną, która przez cały ten czas się mną nie interesowała - mówiła to, a z jej oczu spłynęła jedynie jedna łza.

-Amber, rozumiem twój żal, ale nie możesz wracać do przeszłości tylko cieszyć się z tego, że ta sprawa tak się zakończyła.

Nie mogę wracać do przeszłości? Ja nie mam, żadnej przeszłości, nie mam do czego wracać.

Z rozmyślań dziewczyny, wyrwał ją mężczyzna z zamyślonym wyrazem twarzy.

-Ciekawe... - po chwili jego uśmiech wrócił na swoje miejsce. - Naprawdę, interesujące...

-Dlaczego nie mogę wrócić do swoich rodziców?

-Przykro mi to mówić ale oboje nie żyją.

Nie żyją... Mimo, że nigdy nie miałam z nimi dobrego kontaktu i traktowali mnie gorzej niż mojego starszego brata to nie byłam przygotowana na coś takiego.

-Zginęli w wypadku samochodowym... Był wieczór i padało, pojazd wpadł w poślizg i uderzył w słup stojący przy ulicy. Zmarli na miejscu.

Mój tata zawsze był roztrzepany, ale jeździł bezpiecznie, nawet w zimowe wieczory gdy było ślisko na drodze to nigdy nie mieliśmy nawet małej stłuczki.

-A co z moim bratem?

-Po śmierci twoich rodziców uciekł z domu i nikt nie wie gdzie przebywa.

Odkąd pamiętam był impulsywny

Mężczyzna wstał po czym wyjął telefon z kieszeni i wystukał na nim jakiś numer.

-Możecie już przyjść. Tak. Teraz. - przez chwilę zawiesił wzrok na dziewczynie. - Bez. - po czym się rozłączył.

-Przygotowała cię Miranda, prawda?

-Nie wiem. Nie powiedziała mi jak się nazywa.

-Czyli to ona. - podszedł do Amber.- Nigdy nie była zbyt miła, ale zna się na rzeczy, z tego co widzę.

Słaby podryw...

Po minucie męczącej ciszy do pokoju weszli dwaj żołnierze.

-Kapitanie. - Po czym zasalutowali.

-Amber, ci dwaj, mili panowie zawiozą cię do twojej nowej rodziny.

Mili... zwłaszcza z wyglądu.

 Podczas gdy dziewczyna zaczęła się kierować w stronę wyjścia, nagle za ramię chwycił ją brunet.

-Świat jest teraz inny. Podczas twojej ,,nieobecności" wiele się zmieniło.

Zdziwiona dziewczyna jedynie przytaknęła i udała się za wojskowymi, a wychodząc z pomieszczenia myślała tylko o tym jak bardzo zmieni się jej życie.

To więzienie jest naprawdę duże.

Szli przez jakiś czas w ciszy po czym odezwał się jeden z nich.

-Too... Amber, tak?

-Mhm.

-Nie cieszysz się, że wychodzisz? Wiesz, lepsze to niż siedzenie tam na dole.

-Po prostu nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Byłam wolna, potem mnie zamknięto.- Bez powodu zresztą. - A teraz... Jakoś nie czuję się NAPRAWDĘ wolna.

-W końcu dalej jesteś w tych murach, a panuje tu raczej martwa atmosfera.

Po tych słowach z korytarza po lewej stronie wyszedł inny mundurowy tachając za sobą duży, czarny worek.

-O widzisz, właśnie o tym mówiłem.

-Czy w tym worze był... - Nawet nie potrafiła wymówić słowa, które przychodziło jej na myśl.

-Trup? - Odezwał się drugi. - Owszem, tam były zwłoki.

Cholera, gdzie ja trafiłam.

Resztę drogi przeszli w ciszy. Zatrzymali się przed ogromnymi drzwiami. Po czym jeden ze strażników je otworzył i powiedział.

-Świat wita ponownie.


Perspektywa Bruneta:

-Wszystko jest załatwione. -powiedział

-Mam nadzieję, że nie muszę ci tłumaczyć co teraz masz zrobić...

-Spokojnie. Daj mi miesiąc i zrobi co będziemy chcieli.

Więzień OgniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz