Na salę weszłam w towarzystwie mojego ojca. Gdy tylko przekroczyliśmy próg wszystkie oczy skierowały się w naszą stronę, a do moich uszu dobiegł szmer zaskoczonych i zdumionych szeptów. Nie tracąc czasu król wszedł na podest znajdujący się na przodzie sali, poprosił abym poczekała z boku i sam odszedł do mikrofonu. Wtedy tez muzyka ucichła, a mój ojciec zabrał głos.
- Witam wszystkich zgromadzonych w ten uroczy wieczór. - zaczął uśmiechając się nieznacznie - zaprosiłem Państwa tutaj, aby przekazać wam wiadomość, która, choć dla niektórych może wydać się kontrowersyjna, dla mnie osobiście jest bardzo radosna. Ostatnio dużo czasu poświęciłem zastanawiając się komu przekażę koronę i dzięki tym staraniom odnalazłem Chloe Jaxon. Chloe jest moją córką. - powiedział wyraźnie, a tłum słuchających wcześniej osób, w tym momencie oszalał. Pomruki rozmów obiegły salę. Dużo osób ze zdziwienia wciągnęło powietrze, a niektórzy krzyczeli niewyraźne pytania. Ojciec przez moment stał spokojnie, a później głośno i dobitnie poprosił o natychmiastową ciszę. - 20 lat temu poznałem Holly Jaxon kiedy była ona na studiach w Londynie. Nie wiedziałem o córce przez ostatnie 18 lat ponieważ jej matka zniknęła bez słowa kiedy dowiedziała się o ciąży. Zrobiła to dla mnie i bo uważała, że może mi to zniszczyć życie. Ale jak widać moja córka - powiedział dumnie ostatnie słowo i gestem zaprosił mnie na scenę. - jest dzisiaj moją nadzieją. Jest moją dziedziczką. - dobitnie zakończył swoją wypowiedź i tym razem rozległy się brawa.
Staliśmy przez chwile i czekaliśmy, aż sala ucichnie. Kiedy juz się to stało, tata popchnął mnie lekko w stronę mikrofonu. Tego się nie spodziewałam. Poważnie, powinien mnie o tym uprzedzić. Ja nie jestem nieśmiała, wstydliwa, No ale kiedy musiałam wygłosić swoją pierwsza mowę jako następczyni brytyjskiego tronu to nie powiem, trochę się przeraziłam.
- przedstaw się im. - szepnął mi do ucha Charles. - dalej samo jakoś poleci.
- Um, dzień dobry - powiedziałam niepewnie do mikrofonu, a echo mojego głosu rozbrzmiało na sali - Szczerze, trochę się nie spodziewałam tego wystąpienia. Dzięki tato - powiedziałam do niego, ale i tak każdy to usłyszał i dużo osób zaśmiało się pod nosem. - wracając do tematu, nie mam pojęcia co powiedzieć, więc najlepiej będzie jak się przedstawię. - Zagrałam- Nazywam Chloe Jaxon, za kilka tygodni kończę 18 lat, pochodzę ze Stanów Zjednoczonych stąd ten akcent. - wtedy na twarzach zebranych pojawiła się niepewność, wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić. - tak rozumiem, że to dla was duże zaskoczenie. Mieszkałam dotąd w Nowym Jorku, ale w najbliższym czasie postanowiłam przeprowadzić się na stałe do Londynu. Zamierzam szkolić się do roli przyszłej królowej. Nie chcę zawieść mojego ojca i was moi drodzy, nawet jeśli jestem Amerykanką. - zaśmiałam się na koniec i zeszłam z podium w akompaniamencie aplauzu.
- Jak mi poszło? - spytałam cicho Charles'a.
- Przyjęli to lepiej niż się spodziewałem, więc dobrze. - uśmiechnął się do mnie szczerze. - A teraz chodź, powiniennem przedstawić cię paru osobom osobiście.
Przeszliśmy kawałek i stanęliśmy koło wysokiej brunetki obciętej na pazia. Dostojna suknia sięgająca do ziemi idealnie podkreślała wszystkie niezbędne krągłości. Kiedy juz się odwróciła wiedziałam kto to jest. Nie ukrywając, przestraszyłam się.
- Chloe, proszę poznaj Rachel Elisabeth Williams, moją małżonkę. - kobieta zmierzyła mnie wzrokiem, ale wystawiła rękę w moją stronę. W sumie nie miałam jej tego za złe. Rozumiałam, że może źle się z tym czuć, że ona sama nie mogła zapewnić kraju następcy tronu. Uśmiechnęłam się więc uprzejmie.
- Dzień dobry - przywitałam się miło, a chwilę później usłyszałam krzyk gdzieś w pobliżu.
- Gdzie ona jest?! No dajcie mi przejść! Starszy człowiek idzie! Nie uczyli cie dzieciaku, że damy się przepuszcza?! - ten ktoś był coraz bliżej.
- o nie ... - usłyszałam ciche westchnienie króla. I w tym samym momencie jakaś starsza kobieta przepchała się między nim i królową, a następnie złapała mnie za ramiona.
- Od razu widać, że jest od nas. Typowa Williams. Ładniutka, tylko czy nie za chuda? No pokaż się kochana. - obróciła mnie gwałtownie o 180 stopni. Tak, że ledwo utrzymałam równowagę na swoich niebotycznie wysokich szpilkach - No, no podoba mi się. Charlie postarałeś się widzę, nie ma co. - odsunęła się ode mnie i poklepała mojego ojca po ramieniu.
- Chloe, poznaj proszę swoją babcię. Matko, nie napadaj tak następnym razem na ludzi, proszę. Widzisz w jakim Chloe jest szoku? - faktycznie stałam bez ruchu z szeroko otwartymi oczami i buzią. Szybko naprawiłam sytuację zamykając wszystko co trzeba.
- Witam panią, pani Williams. - dygnęłam lekko, bo coś z mojej podświadomości tak właśnie kazało mi zrobić.
- I jeszcze jaka grzeczna, ale proszę mów mi babciu, kochana. - nie wiedziałam co mam zrobić, bo było mi głupio, ale raczej nie powinnam się jej sprzeciwiać. - Niby powinnam być zła za taką wpadkę mojego nieodpowiedzialnego syna, ale tym razem się cieszę. Co to by było gdyby władzę mieli przejąć moi bratankowie. Tak się bałam, tak bardzo się bałam. Bo żeby nie było następcy tronu? - tu spojrzała z pogardą na królową Rachel kręcąc głową, a ona spuściła wzrok. - przynajmniej ty jesteś moja piękna. - uśmiechnęła się delikatnie i wepchnęła swoją swoją rękę pod moje ramię. - A teraz chodź poznasz parę osobistości.
Babcia ciągała mnie przez dobre dwie godziny przedstawiając mnie niezliczonym ludziom. Z początku próbowałam, ale pózniej juz nawet nie starałam się zapamiętywać tych wszystkich nazwisk. Kojarzyłam tylko tych których znam z telewizji i gazet. Ostatnimi osobami do jakich podeszliśmy byli państwo Hemmings. Zapamiętałam ich nazwisko tylko i wyłącznie z powodu Luka. Luke Hemmings wyglądał jak No nie wiem, po prostu był.. No WOW! Blond włosy, hipnotyzujące niebieskie oczy. Ale to było tylko pierwsze wrażenie. To co lepiej pasuje do jego opisu to pieprzony, zadufany dupek, z ego większym niż tyłek Kim Kardashian.
- Na co się tak gapisz? - to było pierwsze co usłyszałam od niego. - Wiem, że jest na co patrzeć, ale może słyszałaś kiedyś o czymś takim jak przestrzeń osobista? To niekomfortowe.
- Lukas! Szanuj damy! - skarciła go matka
- Mam lepsze widoki do oglądania, niż zakochany w sobie książę z rozbrzmiałym ego. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Chloe, to są państwo Hemmings. Liz, Andrew i ich syn Lukas. Pochodzą z Australii. Od wieków przyjaźnimy się z ich rodziną. Andrew jest obecnie Gubernatorem generalnym Australiii reprezentuje tam twojego Ojca.- przedstawiła ich babcia nie zawracając uwagi na naszą krótka sprzeczkę.
Przywitałam się grzecznie z nimi tak samo jak z poprzednimi osobami i po prostu przysłuchiwałam się rozmowie. Co jakiś czas zerkałam na Luke'a, który cały czas siedział na telefonie na co wywróciłam oczami. Był jedną z nielicznych osób których nie polubiłam tego dnia.
Jego rodzice pytali mnie o to jak się odnajduję w nowej roli, co zamierzam, jakie mam plany. Powiedziałam o swoim collage'u i że mimo wszytsko postaram się w miarę możliwości nie zmieniać swoich planów, czym byli zafascynowani.
Bal skończył się o północy pokazami sztucznych ogni, które były na prawdę zjawiskowe. Padnięta wróciłam do pokoju i zdejmując prawie w biegu sukienkę, rzuciłam się na łóżko.
Zasnęłam momentalnie myśląc jak bardzo jest popieprzone moje życie.
✨✨✨
Mamy Hemmings'a i babcię Chloe, którą kocham szczerze.
Next nie wiem kiedy. Piszę Royal tylko w autobusie bo wtedy akurat mam największą wenę, więc wszystko zależy od korków xd
AAl 💕

CZYTASZ
Royal • Hemmings
FanficJedna wiadomość wywraca życie Chloe do góry nogami. Czy poradzi sobie z nowych wyzwaniem jakie stawia przed nią życie? Dowiecie się czytając moje nowe opowiadanie. Zapraszam xx