Chapter 29

2.5K 113 16
                                    

Wstałam z krzesła, przeglądając się ostatni raz w lustrze. Beżowa sukienka z lekkiego materiału sięgała do moich kostek. Miałam idealny makijaż, złotą biżuterię i włosy spięte w koka. 

- Wyglądasz jak zawsze pięknie, ale musisz się pospieszyć. Za pięć minut masz być na sali. 

- W filmach księżniczka zawsze przychodzi spozniona.  - Odpowiedziałam Anie, a ona spojrzała na mnie groźnie. 

- Ciekawe czy w jakimś filmie pokazują też, że pomocnicy tych księżniczek dostają opieprz za każdą minutę ich spóźnienia.

- Nie raczej nie. - Uśmiechnęłam się miło zgarniając małą kopertówkę. - Ale już lecę, nie denerwuj się tak. - Pocałowałam ją w policzek wychodząc - Jesteś najlepsza!

- Wiem to. 

Szłam jak najszybciej, kierując się w stronę sali bankietowej. Kiedy już się tam znalazłam, zobaczyłam typowy dla tego typu wydarzeń tłum ludzi. 

- O już jesteś. - usłyszałam z sobą głos ojca. - W samą porę. 

- Cześć tato. Gdzie Elizabeth? Chciałam jej złożyć życzenia.

- Za chwilę się zjawi. Widziałem już Państwo Hemmings. Zapewne chcesz się zobaczyć z Lukas'em. Możesz do nich iść. - powiedział ojciec, a mnie znowu ogarnęło to uczucie. 

- Um.. tak, tak. Oczywiście. - opowiedziałam - Pójdę go poszukać. 

Ruszyłam w nieokreśloną stronę i zaczęłam krążyć wokół ludzi. Nie minęło może kilka sekund zanim nie zdążyła podejść do mnie babcia. 

- Witaj słońce! - Uśmiechnęła się promiennie. - Jak ty pięknie wyglądasz. 

- Dziękuję babciu. Miło cię widzieć. Dobrze się czujesz? - spytałam się grzecznie

- Jak nigdy. Uwielbiam te imprezy. I jeszcze ci kelnerzy. Czyż oni nie są przystojni? - Westchnęła. 

Zaśmiałam się cicho i przytaknęłam. 

Rozmowa z babcią skończyła się kiedy na scenę wyszedł konferansjer i ogłosił, że czas usiąść do stołów. 

- Witam serdecznie Waszą Wysokość - usłyszałam nad uchem głos, który spowodował, że przeszedł przeze mnie prąd. 

- Luke, zachowuj się. - skarciłam go, bo stał zdecydowanie za blisko mnie. 

- Ależ proszę wybaczyć Księżniczko. - dygnął lekko i odsunął się o krok. 

- Robisz to tylko dlatego, że patrzy na nas twój ojciec, czy po prostu do końca zgłupiałeś przez ostatni tydzień? 

- Kochanie czemu jesteś taka okrutna? - spytał z uśmieszkiem na twarzy. - Ale tak, muszę się zachowywać. Chcę nowy samochód. Trzeba na niego zasłużyć - dodał ściszonym głosem, na co się zaśmiałam. 

- Tęskniłaś za mną? - zapytał biorąc mnie pod rękę i kierując w stronę stołów. 

- Jak nigdy. - odpowiedziałam nie kłamiąc. 

Tęskniłam, tak to źle, że brakowało mi jego obecności. 

- To dobrze. Bo ja też - szepnął mi do ucha, a mnie znowu ogarnęło to uczucie. - Zatańczysz?

-  Eee, t- tak, um. Tak, oczywiście. 

Chłopak uśmiechnął się do mnie i poprowadził dalej na parkiet. Położył rękę na mojej talii, a ja swoją oparłam na jego ramieniu. 

- Umiesz tańczyć? - zapytałam

- Jak każdy przyzwoity mężczyzna. 

- Powiedziałabym o tobie wszystko tylko nie to. - zaśmiałam się cicho. 

Royal • HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz