Rozdział 2

451 14 0
                                    

Mijaliśmy wiele osób,które były prawie tak samo ubrane.Jaf był jakby ich królem.Na jego widok wszyscy klękali.

-Słuchaj,możemy gdzieś porozmawiać?

-Oczywiście.

Uznał,że najlepiej nasza rozmowa będzie u niego w sypialni?

Chłopak miał dużo ochroniarzy,którzy mieli na głowie jakieś maski.Zaraz,ostatnio oglądałam film o Faraonie.To niedorzeczne.Przecież magia nie istnieje.

-Więc,przypomnij mi skąd się tutaj wzielas?

-Nie wiem,założyłam pierścień i ...

Przerwalam,bo Jaf zaczął czegoś szukać w biblioteczce.Miał wielką komnate,wszystko a nawet mój dom by się mógł tam zmieścić.

-Znalazłem.

Wyjął jakiś papirus i usiadł obok mnie.

-Pierścień zaklęty.

-Tak to ten ale zaklęty?

-Pierścień należał do faraona Gongesa,który podarował go swojej Nefertis.

Jej twarz na papierze.Bardzo ją przypominam.Co tutaj się dzieje?

-Dlaczego znalazłam się tutaj?

-Piszą,że czarownik zakochany w Nefertis zaczarował pierścień aby odwzajemnila jego uczucia.

-I co dalej?

-Już,już,ona jednak nie uległa czarom,Nefertis zniknęła i pierścień także.

-Dalej nie pojmuje.Masz telefon?

Spojrzał na mnie jak na idiotke.
Powiedziałam coś nie tak?

-Co to telefon?

Serio...to nie możliwe.

-Nie ważne,jak teraz wrócę do domu?

Jaf westchnął i wstał.Dziwnym językiem wezwał do siebie jakiegoś chłopaka.Wskazał na mnie i tamten wyszedł.

-Pierw zapraszam na ucztę.

Wyszedł a kiedy chciałam iść za nim drogę zablokował mi ochroniarz.Co on chce?

Po chwili przyszedł drugi z jakimiś ubraniami.

Chyba dla mnie ?Przebralam się i o dziwo droga wolna.Szłam korytarzem i kiedy natknelam się na Jefa poczułam coś dziwnego.

-Przepraszam...

Głowę skierowałam w dół.
Złapał mnie za podbrodek i uniósł go do góry.

-Piekna dziewczyna.

Uśmiechał się do mnie jak głupi do sera.

-Dzięki...

Nastała cisza a po chwili złapał moja dłoń i szedł ku ..tronu?Na widocznym miejscu złoty fotel?Krzesło?


FARAONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz