Rozdział 4

381 10 0
                                    

Jaf'a długo nie było.Zaczęłam się martwić.Jednak co może mu się stać?

Wyszłam w poszukiwanie faraona.Szłam drogą wogóle mi nie znaną.Doszlam do tej szopki gdzie trójka idiotów chciała...zaraz..

Z myśli wyrwał mnie jęk.Nie byle jaki.Był to Jaf.Szybko otworzyłam drzwi.Rozszerzyłam oczy i ujrzałam go związanego i biczowanego przez jedengo z gwalcicieli.

Oboje na mnie spojrzeli.Spanikowalam.Co robić?

Facet zbliżał się do mnie.Zaczęłam szperać po kieszeniach.Znalazłam tylko klucz od domku.Wymierzylam w niego przedmiot a ten się przestraszył.W środku miałam wielki ubaw.

-Wont stąd.

Kiwnęłm głową a on wyszedł zamykając drzwi.

Od razu zabralam się do odwiazywania Jaf'a.

-Co oni ci zrobili...

-Buntownicy ale o tym kiedy indziej,muszę dostac się do ...auć...pałacu.

Cały ciężar nosilam na sobie.Mimo wyglądu chłopaka,dużo ważył.

Nagle przez okno wpadło coś z ogniem.Z przerażeniem patrzalam jak zaczyna wszystko płonąć.Siano od razu się zapaliło a w środku brakowało powietrza.

Z Jaf'em na ramieniu próbowałam wydostać na stąd.

-Nic z tego...

Nie miał ani trochę nadziei.
Zaraz..co to?

Znalazłam coś w podobie wideł.Jedną ręką zaczęłam traskac w drzwi.Jeden plus?Te drzwi były bardzo kruche.

Wydostalam nas biegnąc do pałacu.Nagle usiadlam a że mną Jaf.

-Nie masz sił Daniel.

Zaczęłam kaszlec.
Jednak wstałam i dalej szłam.Robiłam to dla niego.
Nie dla siebie.No może dla siebie tez.

Kiedy weszliśmy do pałacu ludzie w dziwnych ubraniach zaczęli nas okrążać.

Jaf wypowiedział jakieś słowa i wtedy wszyscy jak w wojsku pobiegli.

Resztką sil zanioslam go na lozko.

Leżał taki bezbronny i pobity.
Nawet nie zwrocilam uwagi na to,że przez caly czas się na niego gapie.

-Daniel.

-Yyyy,przepraszam...

Odwróciłam wzrok.W tamtym momencie chwycił mnie za dłoń.

-Dziękuję,jestem dłużny do końca życia.

-Zrobiłam to co było trzeba Jaf.

Uśmiechnęłam się do niego.
Jego oczy wyglądały jak małe czekoladki.Miałam taką ochotę go pocałować.

-Zawołaj Dolateka.

-Kogo?

-Zielarza.

Zrobiłam to co kazał.Chodź wypowiadałam tylko jego imię na okrągło.Po jakimś dwudziestym razem wszedł do Jaf'a.

Kazano mi wyjść więc tak zrobiłam.Czekałem nie ublagalnie na niego.Czy wszystko z chłopakiem okej?

-Wejdz Daniel.

Usłyszałam Jaf'a.Zielarz minął się ze mną i nawet nie zwrócił uwagi na mnie.

Usiadlam na łóżku obok poszkodowanego.

-Przezyjesz?

-Tak.

Zasmial sie a ja z nim.

-Co się stanie z tamtym?

-Umrze,taka jest kara za dotkniecie Boga,czyli mnie faraona.

Przestraszyłam się ,nie powiem,że nie.Było to mocną karą ale lepiej się nie wtrącam.

-Jaf,może odpocznij,ja pospaceruje sobie po palacu.

Poslalam mu szczery uśmiech.

-Zostań ze mna.Błagam.

Był poważny.Widać to.Ja zesztywnialam.Kiedy wrócę do sobie i czy mam taką jeszcze możliwość?

Westchnęłam i polozylam sie obok.

-Opowiedz mi o twoim świecie.

Zachrypniał nam faraon.

-Świat technologii,duże budowle,nowe wynalazki...i nic takiego.

Spojrzał na mnie.Jednak jego twarz miała smutną minę.

-Co jest?

Zapytałam ciekawa.

-Pomogę ci się stąd wydostać,Daniel.

********************

Hej podoba się czy jak? Haha zostawta cos a nie ...:D

FARAONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz