Rodział 1 "Oni nie mogą..."

519 54 20
                                    

Obudziłem się z przewyższającym moje wyobrażenia bólem głowy. Automatycznie sięgnąłem ręką w stronę lewego brzegu łóżka, obok którego znajdowała się szafka nocna z lampą i buteleczką moich leków. Wyjąłem jedną tabletkę i nie myśląc wiele wziąłem ją do ust i połknąłem. Musisz je ograniczać Hoseok. Leżę w łóżku dłuższą chwile czekając aż lek zacznie działać. Gdy mija moje symboliczne piętnaście minut, podnoszę się z łóżka i kieruję do drzwi, zabierając z ich haczyka mój satynowy szlafrok. Zamykam drzwi swojej sypialni, idąc długim korytarzem w stronę krętych schodów.
Wychodzę nimi na kuchnię w której mój lokaj czyta już przy stole poranną gazetę.
- Dzień dobry, Panie Hoseok - wita się ze mną jak co rano z poważną miną. Nie mamy szczególnie bliskich kontaktów, on u mnie pracuje a ja mu płacę.
- Dzień Dobry Carl- odpowiadam mu. - Zrobiłeś kawę? - pytam rozglądając sie po czarnym blacie kuchennym, czując zapach świeżo parzonej kawy. Tak bardzo jej teraz potrzebuje.
-Tak, stoi w dzbanie pod oknem - uśmiecha się.
- Wspaniale, napijesz się ze mną? - pytam patrząc prosto w oczy lokaja. -Nie dziękuję panie Hoseok, piłem już. Zostawiam pana z gazetą, znowu o panu piszą. - wstaje od stołu, nalewa mi do kubka kawy i stawia ją koło gazety. Gdy siadam do stołu, Carl ubiera i wychodzi z moim psem na spacer. Swoją drogą mógłbym sam z nim czasem wyjść. Ech, może innym razem. Co tam znowu o mnie piszą? Niechętnie biorę do ręki gazetę i pierwsze co rzuca mi sie w oczy to moje zdjęcie, gdzie w tle widać współpracowników mojej agencji. I jeszcze ten śmieszny tytuł "Firma Junga Hoseoka ma problemy finansowe?". Gdy tak to czytam, zastanawiam się, skąd biorą takie informacje i kto im w to wierzy. Moja agencja ma się świetnie, świetnie prosperuje i nie ma żadnych problemów. Każdy w kraju to wie. Ciekawość bierze jednak górę i przewracam na stronę ósmą, gdzie znajduję kontynuację tej jakże fantastycznej, wyssanej z palca informacji. Biorę łyk kawy i z uśmiechem na ustach zaczynam czytać, jednocześnie nie mogąc się doczekać jakie to smaczki tym razem wymyślili.
Jednak czytając drugi akapit prawie dławię się kawą.
"Samochód szefa agencji AOA, Junga Hoseoka, zostało zauważone w dzielnicy znanej z częstej obecności tam zorganizowanej grupy przestępczej TRIADA. Czy Hoseok ma długi i chce zarobić brudne pieniądze?"
No tego się kurwa nie spodziewałem.
Rzucam gazetę na stół, z hukiem wstając od stołu. Oni nie mają prawa dowiedzieć się że będąc szefem agencji, jestem równocześnie szefem TRIADY!
Rozglądam się nerwowo, szukając wzrokiem mojego telefonu.
Gdy go zauważam, podbiegam i wybieram numer do mojego zastępcy. Odbiera po dwóch sygnałach.
-Spokojnie Hoseok, nikogo nie przyjąłem o dziesiątej rano, z resztą co dziwne nikt się nie zjawił - mówi spokojnym głosem, nie dając mi dość do słowa, co wcale mi nie pomagało.
-Zamknij się Min! - podnoszę ton głosu - te gnidy zrobiły zdjęcie mojemu autu gdy stało pod klubem gdzie często bywamy jako TRIADY! - tłumaczę szybko i zwięźle, by szybko pojął co się dzieje.
- Zgaduję że zdjęcia są w codziennej gazecie. Spoko, zadzwonię do autora gazety i grzecznie każe mu usunąć to zdjęcie z nakładów gazet, a te w których zdjęcie widnieje, zostaną zabrane z okolicznych sklepów. Jeśli będzie się sprzeciwiał naślę kogoś i załatwimy to w mniej grzeczny sposób. Pasuje Jung? - mówi leniwie. Nie lubię gdy ktoś zwraca się do mnie po imieniu ale że jest moim przyjacielem, niech zna łaskę Pana.
-Dobra to Ty dzwoń, a ja się zbieram i jadę do biura. Spotkamy się przy recepcji. Narazie Yoongi - rozłączam się. Trochę mnie to uspokoiło. Yoongi ma takie znajomości i wtyki że na pewno to załatwi, jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.
Odwracając się na pięcie, zmierzam do garderoby by się ubrać.
Wybieram spodnie, koszulę, garnitur i buty w kolorze czarnym. Z szuflady wyciągam pistolet tak na wszelki wypadek. Zabezpieczam go i chowam z tyłu, za pasek spodni. Przeczesując włosy wybiegam z garderoby w kierunku drzwi wejściowych. O mało co nie wpadam na Carla, który wrócił właśnie ze spaceru z psem. Zabieram ze stolika przy drzwiach portfel, telefon i kluczyki, wymijam go i wychodzę bez słowa z domu, udając się w stronę garażu. Pilotem otwieram bramę wjazdową, a ręką ciężkie drzwi do garażu. Moim oczom ukazuje się piękny, sportowy biały samochód. Podchodzę do niego od strony kierowcy, szarpię nerwowo za klamkę żeby otworzyć drzwi i po chwili siadam na fotelu kierowcy. Biorę wdech, opierając ręce o kierownice chowając między nie głowę i ciężko wypuszczam powietrze z płuc. Spokojnie Jung, ogarniesz to. Łapie za kluczyk, wkładam go do stacyjki i żywo przekręcam, patrząc raz w lewe raz w prawe lusterko by równo wyjechać. Gdy znajduję się już na drodze, moje myśli mówią jedno: muszę być jak najszybciej w biurze. Jadąc 110 kilometrów na godzinę, nagle zajeżdża mi drogę czarny minivan, co wprawia mnie przerażenie. Zaczynam z piskiem opon hamować i chaotycznie kręcić kierownicą.

_______________________________

A więc pierwszy rozdział za nami!
Mam nadzieję że historia którą tu przedstawię was wciągnie i zostaniecie przy niej na dłużej :)

* Z ciekawostek *
- Triady istnieje naprawdę. Są to chińskie organizacje podziemne. Znakiem charakterystycznym jej członków jest tatuaż smoka symbolizujący mądrość i siłę.
Ja dodałam w celach opowiadania kolor czerwony, w dalszych rozdziałach dowiecie się dlaczego :)

Pozdrawiam,
Carmen 😘

Are you afraid? Where stories live. Discover now