Rozdział 29

188 14 4
                                    

Obudził mnie dźwięk trzaśnięcia drzwiami. Włączyłem sobie światło i spojrzałem na wyświetlacz telefonu w celu sprawdzenia godziny. Natknąłem się dłonią na jakiś papier. Wziąłem go do ręki i zacząłem czytać, co na nim było.

Drogi Ashtonie,

Z góry zaznaczam, że list nie będzie wysokich lotów, bo zbyt się spieszyłem kiedy go pisałem. W każdym razie już zacznę.

Przepraszam. Wiem, że nie chciałeś, żebym Was opuszczał, ale musiałem. Twoi rodzice nie chcieli naszej znajomości, a ja już po prostu nie wytrzymywałem. Proszę, zrozum mnie. Wiem, że będzie Ci ciężko, ale to już nie ważne. Nie da się cofnąć czasu.

Chciałbym Ci podziękować za to, że byłeś przy mnie zawsze, kiedy tego potrzebowałem. Proszę, nie obwiniaj się za moje odejście. Zrobiłeś wszystko co mogłeś, to ja spierdoliłem. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, a co ważniejsze- nie załamiesz się. Zdaję sobie sprawę, że to Cię może zaboleć, jest mi z tym źle, ale nie idź w moje ślady. Przed tobą całe życie. Luke i Calum z pewnością pomogą Ci się jakoś podnieść. Jesteś silny i wiem, że dasz radę. Ogółem to ich pozdrów czy coś.

Teraz trochę powspominam. Chwile, które z Wami przeżyłem były najlepszymi chwilami mojego życia. Cieszę się, że tamtego dnia mnie obroniłeś. Gdyby nie ty, zakończyłbym to wszystko o wiele wcześniej. Dzięki Wam zacząłem się znowu uśmiechać. Czułem, że moje życie ma sens. Ale jednak mi się nie udało. Wiem, że jestem debilem, ale musiałem się poddać. Chcę, żebyś naprawił relację z rodzicami, a ze mną u boku byłoby to raczej niemożliwe. Ale nie obwiniaj ich za to co się stanie/stało. To tylko wina mojej zniszczonej psychiki i tych, którzy się nade mną znęcali i Cię pobili. Chcę, żebyś był bezpieczny. Jak umrę, Edward się od Was odczepi. Nienawidzę go i jego znajomych również. To oni mnie zniszczyli.

Dobra, chyba będę już kończył. Jeszcze raz, bardzo Ci dziękuję. Byłeś moim najbliższym przyjacielem. Może nawet kimś więcej. Sam nie wiem. Ciężko mi opisać emocje jakie do Ciebie żywiłem. Chyba jestem jeszcze za młody, żeby to wiedzieć.

Więc do zobaczenia po drugiej stronie, mam nadzieję, że jak najpóźniej. Mam nadzieję, że znajdziesz sobie dobrą żonę i wspólnie dożyjecie późnej starości. Liczę, że nazwiesz syna moim imieniem, czy coś... Nie no, żart. Z resztą jak chcesz.

Jakby Cię ktoś pytał gdzie szukać zwłok, przekaż mu, że jestem nad jeziorem, nad którym kiedyś byliśmy. Myślę, że pamiętasz jak się nazywało, bo ja za cholerę nie mogę sobie przypomnieć.

Oddany Ci do końca

Michael

Ps. Jeśli chcesz, możesz zachować mieszkanie, bo mi się już nie przyda, eh.

Błędnym wzrokiem przyglądałem się kartce. Nie wiedziałem co robić. Cały się trząsłem. Szybko zadzwoniłem do Caluma. Nie musiałem długo czekać, aż usłyszałem w słuchawce jego wnerwiony głos.
-Czego ty chcesz? Najpierw idziesz spać, a później dupę zawracasz- warknął.
-T-to w-ważne... Błagam, jedźcie nad jezioro, nad które kiedyś pojechaliśmy z tobą, Luke'iem i Mike'iem... Proszę powiedz, że pamiętasz gdzie to jest.
-Co się dzieje Ashton? Ty płaczesz?- miał rację.
-Błagam... Pospieszcie się...
-Dobra, już jedziemy- chłopak szybko się rozłączył. Skuliłem się i próbowałem zapanować nad emocjami. On nie mógł mi tego zrobić. No kurwa nie mógł...

Broken Boy / MashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz