Pracownia (3)

185 13 0
                                    

Faust, Mefistofeles, Uczeń.


FAUST

Ktoś puka! — proszę! — Kogóż wiodą nieba?


MEFISTOFELES

Ja jestem.


FAUST

Proszę.


MEFISTOFELES

Trzykroć prosić trzeba.


FAUST

Proszę!


MEFISTOFELES

O, tak to lubię! Może mi się uda

skaptować ciebie; pragnę, by pierzchła twa nuda,

przeto czerwony wdziałem strój powabny,

złotem bramiony kraj, a wierzch jedwabny;

kogucie pióro lśni na kapeluszu,

przy boku szpada — ot, dla animuszu;

i tobie lepszy ubiór przywdziać radzę —

zawsze to dobrze zgrabnie się przystroić;

odświeżonego, wolnego wprowadzę

w świat — życie poznać musisz i — pobroić.


FAUST

To obojętne! czy z tą, czy z tą szatą

zawsze tak się czuł będę jak więzień za kratą;

za stary do zabawy, a sercem za młody,

by nie mieć pragnień; życie już żadnej osłody

dać mi nie może; jaką? — wszak o każdej dobie

uparty nakaz słyszę — wciąż: odmawiaj sobie!

odmawiaj sobie zawsze — oto śpiew wieczysty —

odmawiaj sobie — schrypłe złe godziny dzwonią!

Przerażenie mnie budzi w ranek chłodny, mglisty,

a oczy zrozpaczone omal że łzy ronią,

bo znów dzień nowy idzie w najzwyklejszym torze,

który spełnić jednego pragnienia nie może,

każde pragnienie, twórczość i wzloty niweczy

i przedrzeźnia koszmarem niemocy człowieczej —

ba, nawet marne poczucie radości

schnie, zanim złudą w sercu mym zagości,

Gdy noc nadchodzi długa — jakżeż dla mnie wroga —

budzi sny, z których rozpacz wyziera i trwoga.

Bóg, co w mym sercu mieszka, wzrusza moje wnętrze,

na zewnątrz jest bezsilny! oto tak się męczę,

a byt mój jest ciężarem po dziś od powicia,

jeno śmierci wyglądam — nienawidzę życia!

„Faust" J.W. von GoethegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz