Ulica (3)

53 8 0
                                    

Żołnierz Walenty — brat Małgosi,Faust, Mefistofeles Małgorzata, Marta; Mieszczanie. Noc. Przed domem Małgorzaty.


WALENTY

Gdy się tak w knajpie tęgo piło.

siedziało, grało i gwarzyło,

koledzy, pełni już ochoty,

chwalili dziewczyn swoich cnoty.

Przy pełnej flaszy i kielichu

spokojniem patrzył w głośny krąg

i uśmiechałem się po cichu

do tych wiwatujących rąk.

Jeden z drugiego się natrząsa,

ten mówi to, a tamto ów,

a ja podkręcam w górę wasa

i mówię sobie: gadaj zdrów!

I biorę w garście pełny kielich

i mówię dziarsko, jak to młody,

a któż mej siostrze cnót anielich

nie pozazdrości — jej urody?

— a oni mówią: rację masz!

kto co innego twierdzi: łgarz!

hura! i brzęk, i brzęk o szkło —

Zdrowie Małgosi! — toż to szło!!

A teraz — włosy z głowy rwać —

palce ogryzać aż do krwi!

Gdzież się podziała dziarska brać?

już nie ma — każden jeno drwi —

tu jakieś słówko podejrzane,

tam szpilkę wbije ktoś znienacka —

kto może, rozdrapuje ranę

i poszła sława w dym wojacka!

Ej! — gdybym krzyknąć mógł — kłamiecie!

i sam przed sobą rzec: nie wierzę!

rozbiłbym w puch to marne śmiecie,

ejże! leciałyby paździerze!

Ktoś idzie! Zbliża się! Czuj duch!

— nie mylę się — tak! idzie dwóch!

— jeśli to on — Małgosin gach,

nie wróci żywy pod swój dach!

Wchodzą Faust i Mefistofeles.


FAUST

Jak to w zakrystii światło właśnie

oliwnej lampki drżące w dali,

co mży i cichnie, pełga, gaśnie

i choć się z nagła żywiej pali,

już w czyhające wsiąka ciemnie,

tak właśnie mroczno we mnie.


MEFISTOFELES

A we mnie jakaś chęć raczej łasząca,

uczucie kota, który po drabinie

na dach wychodzi — patrzy do miesiąca

„Faust" J.W. von GoethegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz