Żołnierz Walenty — brat Małgosi,Faust, Mefistofeles Małgorzata, Marta; Mieszczanie. Noc. Przed domem Małgorzaty.
WALENTY
Gdy się tak w knajpie tęgo piło.
siedziało, grało i gwarzyło,
koledzy, pełni już ochoty,
chwalili dziewczyn swoich cnoty.
Przy pełnej flaszy i kielichu
spokojniem patrzył w głośny krąg
i uśmiechałem się po cichu
do tych wiwatujących rąk.
Jeden z drugiego się natrząsa,
ten mówi to, a tamto ów,
a ja podkręcam w górę wasa
i mówię sobie: gadaj zdrów!
I biorę w garście pełny kielich
i mówię dziarsko, jak to młody,
a któż mej siostrze cnót anielich
nie pozazdrości — jej urody?
— a oni mówią: rację masz!
kto co innego twierdzi: łgarz!
hura! i brzęk, i brzęk o szkło —
Zdrowie Małgosi! — toż to szło!!
A teraz — włosy z głowy rwać —
palce ogryzać aż do krwi!
Gdzież się podziała dziarska brać?
już nie ma — każden jeno drwi —
tu jakieś słówko podejrzane,
tam szpilkę wbije ktoś znienacka —
kto może, rozdrapuje ranę
i poszła sława w dym wojacka!
Ej! — gdybym krzyknąć mógł — kłamiecie!
i sam przed sobą rzec: nie wierzę!
rozbiłbym w puch to marne śmiecie,
ejże! leciałyby paździerze!
Ktoś idzie! Zbliża się! Czuj duch!
— nie mylę się — tak! idzie dwóch!
— jeśli to on — Małgosin gach,
nie wróci żywy pod swój dach!
Wchodzą Faust i Mefistofeles.
FAUST
Jak to w zakrystii światło właśnie
oliwnej lampki drżące w dali,
co mży i cichnie, pełga, gaśnie
i choć się z nagła żywiej pali,
już w czyhające wsiąka ciemnie,
tak właśnie mroczno we mnie.
MEFISTOFELES
A we mnie jakaś chęć raczej łasząca,
uczucie kota, który po drabinie
na dach wychodzi — patrzy do miesiąca
CZYTASZ
„Faust" J.W. von Goethego
Clásicos„Leci czarownic dziarski chór, żółte rżyska - zielony siew - pan czarny siedzi na szczycie..."