Jeśli ktoś spytałby, czy ufam Yoongiemu, bez zastanowienia mógłbym dać twierdzącą odpowiedź. Ufałem jak nikomu innemu, znał każdy mój sekret i czasem miałem wrażenie, że także każdą moją myśl. Mimo wszystko, gdy zmierzałem w kierunku jego studio, ze stresu zaczął boleć mnie brzuch.
Min był tatuatorem, a także (albo "i oczywiście") moim chłopakiem. Nie podzielałem jego pasji do takiej formy przyozdabiania ciała, jednak nie należałem też do szerokiego grona krytyków jacy żyli w Korei, o ile oczywiście starszy trzymał igłę wystarczająco daleko ode mnie. Cieszyłem się, że realizował swoje pasje i pracował w zawodzie, który sprawiał mu przyjemność, ale to tyle.
No, pomijając oczywiście jak rozpierała mnie duma, gdy widziałem kolejne zapierające dech w piersi projekty czy też rosnące grono jego fanów (a uwierzcie, że nie było one małe). Jednak jeśli ktokolwiek powiedziałby, że kiedyś poświęcę dla niego także kawałek swojej skóry, wyśmiałbym go... a potem pewnie uciekł z krzykiem, bo nienawidzę igieł.
Tego dnia jednak nie miałem wyboru; zostałem skazany na wydziaranie i jakby tego było mało, mój chłopak mógł przygotować dla mnie projekt-niespodziankę. Spytacie, jak wylądowałem w tak beznadziejnej sytuacji?
Cóż, odpowiedzią są urodziny Namjoona, które miały miejsce w zeszłym tygodniu i podczas których wypiłem wystarczająco dużo, by pokłócić się z ukochanym o jakiś pozornie mało istotny szczegół w jednym z filmów serii Indiana Jones. Jednak ten mały szczegół okazał się być na tyle istotny, że przez pomyłkę w jego temacie przegrałem zakład i teraz mogłem jedynie liczyć na to, że nie skończę z kreskówkowym penisem na czole lub pieczęcią ladacznicy na krzyżu.
Pocieszała mnie myśl o tym, że Yoongi swoją pracę uważał za sztukę i jakkolwiek złośliwy by nie był (a naprawdę był, czasem przypominał mi z zachowania opryskliwego kocura), to nie zmarnuje tuszu na jakieś badziewie. Chyba.
Miałem taką nadzieję.
Westchnąłem, rozpoznając znajome drzwi studio, do którego zaglądałem częściej, niż bym sobie życzył (ze względu na obecność niemałej ilości igieł wewnątrz). Był już późny wieczór, więc według tabliczki na drzwiach było nieczynne, jednak nie miałem takiego szczęścia, by móc się nią pokierować. Gdy nacisnąłem klamkę, drzwi ustąpiły z łatwością, a z wnętrza usłyszałem cichą, znajomą melodię.
- Cinderella, don't you run out of time - usłyszałem znajomy głos i całkiem uroczy akcent, i może nawet uśmiechnąłbym się, ale ogarnął mnie paraliżujący strach.- Miałeś być godzinę temu.
Przygryzłem wargę i wzruszyłem ramionami, bez słowa zamykając za sobą drzwi. Na nogach jak z waty wspiąłem się po kilku schodach, zatrzymując się na ostatnim z nich, gdy Yoongi stanął mi na drodze.
- Jesteś blady jak kupa, aż tak się boisz? - spytał, chwytając moją twarz w dłonie i skradając z moich ust krótki pocałunek.
- Dobrze wiesz, że boję się igieł - odparłem niemrawo, po czym odsunąłem się, by wejść dalej. Na zewnątrz przez późną porę było już całkiem chłodno, więc chciałem przynajmniej zadbać o swój komfort i ogrzać w ciepłym wnętrzu.- Poza tym, kupa nie jest blada.
- Chodzi o igły, czy jednak moją niespodziankę? - spytał rozbawiony Min, a ja posłałem mu wymowne spojrzenie, mówiące o tym, że wcale nie jest mi do śmiechu.
Usiadłem na kanapie, w bezpiecznej odległości od tego całego sprzętu i zacząłem rozglądać po wiszących na ścianach projektach. Potem jakoś mimowolnie skierowałem spojrzenie na ramiona chłopaka, niemal w całości pokryte najróżniejszymi, kolorowymi wzorami. Jedne podobały mi się mniej, drugie bardziej, ale nie chciałem takich oglądać na swojej skórze.
CZYTASZ
Inked - MYG x JHS
Fanfiction❝Kochać to odważyć się ponosić ryzyko. Nawet wtedy, gdy Twoja druga połówka jest... tatuatorem.❞