Jak teraz o tym myślę, to skąd Ross zna Emily? W życiu nie widziałem, żeby ze sobą gadali, ani nawet o sobie mówili. Muszę powiedzieć, że dogadywałem się z nimi prawie tak samo dobrze. Chociaż Emily wydawała mi się wiecznie poddenerwowana i jakby uważała na każde słowo i ruch, gdy przebywała ze mną. Nie ukrywam, trochę to było męczące, ale jednocześnie zabawne. Właściwie to byliśmy do siebie nawet podobni, czarne włosy, zimne oczy i jasna cera. Wzrost też mieliśmy podobny. Ona nosiła okulary, a ja soczewki. Ja byłem fascynatem fizyki, a ona matematyki i nasze podejście do tych nauk były również zbliżone. Naprawdę lubiłem z nią pracować. Zawsze nosiła długie rękawy, nawet jak była wysoka temperatura i nigdy nie chciała pokazywać swoich rąk. Pewnie to jakiś zwyczaj u nich w rodzinie, czy coś.
Tak na szybko teraz wtrącę, bo chyba jesteście ciekawi, kim jest Rachel Morrison? Otóż, to dziewczyna, która chodzi do drugiej klasy. W gruncie rzeczy niewiele rozmawialiśmy, ale zna ją praktycznie każdy, kto chodzi na szkolne apele. Na nich to występowała z chórem szkolnym, którego była liderką. Jej głos był anielski, serio, wcale nie hiperbolizuję. Poza tym udzielała się w teatrze amatorów i marzyła, by kiedyś wystąpić na deskach z profesjonalistami. To był jej plan na życie i szczerze mówiąc, wyglądał na całkiem do zrealizowania z jej zdolnościami. Szalenie mi imponowała jej pewność siebie, talent, nie wspominając o jej falistej figurze i przemiękkich włosach. To znaczy, na takie wyglądały. Jak możecie się domyślić, podobała mi się od kiedy tylko ją pierwszy raz usłyszałem, ale jesteśmy z dwóch różnych światów... No nieważne.
Tego dnia miałem iść do Rossa na grilla. Rodzeństwo tego śmieszka to złoto i diamenty, serio. Wszyscy mieli tak samo jasne blond włosy, oczy w kolorze ciemnej czekolady i smukłe sylwetki. Ross chodził na siłownię, to też miał najszersze bary. Ale teraz konkrety. Riker, najstarszy z nich, skończył college i chwilowo mieszkał z rodzicami. Był najwyższy z całej rodziny i najbardziej opiekuńczy. Ponoć w liceum był łamaczem serc. Z kolei Rydel, to znaczy ich siostra, miała wkrótce opuścić zimne mury szkoły i wyruszyć w świat jako studentka. Grywała na pianinie i pilnie się uczyła, więc jej plany były całkowicie realne
Imprezka z nimi to zawsze świetna zabawa. W przeciągu dnia dowiedziałem się, że dołączą do nas Sophie i jej rodzice. Dziwne, że na to przystała, zważywszy, że zwykle unikała wspólnych wyjść. Ale faktycznie, przyszli we trójkę.
Pogoda dopisywała na całego, słońce wysoko i jedynie kilka białych kłębków na niebie. Lynchowie mieli wybudowany basen w ogrodzie i nareszcie można było z niego korzystać. Riker już dawno był w kąpielówkach i i ochlapywał nas z niego, gdy tylko się zbytnio zbliżyliśmy.
- Och, Ross, nawet nie wiesz, jak się dla was poświęciłam - zaczęła Sophie, nakładając sobie na talerz skrzydełko z rozgrzanego grilla. - Pamiętasz tego chłopaka, który mnie zaczepił w Starbucksie?
- Ta, zaczęliście chodzić? - zaczął droczyć się blondyn.
- Nie, nie, ale musiałam mu skłamać, że mam kupę nauki i nie mogę się z nim dzisiaj widzieć - dziewczyna westchnęła. - To miało być nasze pierwsze oficjalne spotkanie.
Ross objął swoją przyjaciółkę. i popatrzył na nią z miną kociątka.
- Dziękuję ci!
- Dla ciebie jestem skłonna do wyrzeczeń - zaśmiała się, ale odepchnęła go, bo był trochę mokry od potu.
Wszyscy rozkoszowali się jedzeniem i swoim towarzystwem. Rydel wyszła na chwilę po jakiegoś swojego kumpla, którego też zaprosiła. Właśnie mieliśmy wszyscy wskoczyć do wody, gdy wróciła.
- Słuchajcie, to jest Blake - przedstawiła kolegę.
Sophie upuściła plastikowy kubek z sokiem porzeczkowym, który zafarbował trawę i jej nogi.
- Sophie? - zdziwił się nowy gość. - A więc to jest ta nauka? Huh. Rydel, chyba źle zrobiłem, że tu przyszedłem.
- Blake, zaczekaj, wytłumaczę Ci! - wrzasnęła Sophie i pobiegła za chłopakiem, który już opuścił podwórko.
- Zaraz, co tu się wydarzyło? - zmieszała się siostra Rossa.
- Ten twój Blake to chyba chłopak, z którym Sophie miała się dzisiaj spotkać - powiedział Ross, mający niemrawą minę.
- Rzeczywiście, mówił, że w ostatniej chwili okazało się, że jest dziś wolny... Przepraszam, nie wiedziałam - tłumaczyła się blondynka.
- Może lepiej za nią pójść? - zaproponował Riker.
- Myślę, że lepiej dać im szansę na wytłumaczenie sobie wszystkiego - zaprzeczyła Rydel. - Kurde, ale teraz mi głupio.
- Siostra, to ja nie powinienem jej namawiać, żeby przyszła - powiedział Ross.
- Sophie sama wybrała - dorzuciłem swoje pięć groszy. - Myślę, że sobie poradzi.
I na tym temat się skończył.
YOU ARE READING
Gotta Be Me!
Teen FictionMuzyka, fotografia, fizyka, sport. Czy jest coś co łączy te pasje? Przekonajcie się jak mogą współgrać różne osobowości i jakie wybuchowe sytuacje mogą z tego wyniknąć :o #SagaQi #2 Historia częściowo oparta na moim niedokończonym współautor...