Jeszcze tego samego dnia miałem okazję przemyśleć to, co się stało w nocy. Czy to naprawdę byli ludzie z Europejskiej Agencji Kosmicznej? Czy serio miałem dla nich pracować? Ja, taki gówniarz z prowincji? A ten mój projekt... Dotyczył totalnej abstrakcji. Założyłem, że istnieje stadium przejściowe między falą elektromagnetyczną, a materią. Coś, co mogłoby przenosić energię, ale byłoby od nich szybsze i wydajniejsze. Nazwałem to fale paraleliczne. Oczywiście, tylko w teorii mogłem o tym opowiadać, ale istnienie ich pasowałoby do każdego schematu patrzenia na świat, jaki do tej pory zaproponowano. Czy oni wiedzieli o czymś, czego ja jeszcze nie wiedziałem? Najgorsze, że z nikim nie mogłem się podzielić informacjami na ich temat
Następnego ranka czułem się jak nowo narodzony. Wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem na dwór. Czas pokazać przyjaciołom, że jednak żyję. Okazało się, że spotkam się tylko z Rossem, bo Sophie była zajęta. Tak czy siak, cieszyłem się na spotkanie. Blondyn wczoraj patrzył na mnie bardzo dwuznacznie i chciałem, żeby wszystko między nami wróciło do normy. Wątpię, aby się przejął czymkolwiek, ale lepiej dmuchać na zimne?
- Ross! No nareszcie! Długo dajesz na siebie czekać - krzyknąłem do niego machając ręką jak szaleniec, stojąc w naszym standardowym miejscu.
On natomiast był jakiś smętniejszy. Podszedł do mnie i bez słowa mnie przytulił i długo nie chciał puścić.
- Ross? - przeraziłem się. - Co się dzieje? - dalej cisza. - Powiedz coś.
- A to za wczoraj - jego głos brzmiał zwyczajnie.
- Słucham?
- Wczoraj nie wyglądałeś jak ty, ale nie chciałeś nic powiedzieć - tłumaczył blondyn. - Chciałem ci pokazać, jak to jest - patrzył na chodnik.
- Ale to wczoraj to nic - nie wiedziałem, o co mu chodzi. - Nie masz się czym przejmować, już jestem cały i zdrów.
- Na pewno? - jego oczy drżały w jakiś dziwny sposób, jakby chciał się przeze mnie przewiercić.
- No tak.
Nastała chwila ciszy, a Ross przymrużył oczy. W końcu je mocno zacisnął, a kiedy jego oczy znów rozbłysły odbitym słońcem, jego twarz wyglądała znowu jak zawsze. Emanowała wyluzowaniem i optymizmem.
- To co dziś robimy? - zapytał.
Odetchnąłem z ulgą i się do niego uśmiechnąłem.
- Może się przespacerujmy? Mam trochę tobie do opowiedzenia.
Blondyn się trochę ożywił na tę propozycję. Poszliśmy do parku, jak zwykle. Ja nie wiem, jak to działa, ponoć to dziewczyny są gadułami, ale my łamaliśmy wszystkie stereotypy, bo nasza dwójka miała niemęczące się języki. W którymś momencie zeszliśmy na intymniejsze tematy.
- A jak to możliwe, że nigdy nie miałeś dziewczyny? - zapytałem przelotnie.
- Równie dobrze mogę ciebie o to zapytać.
- Ale to co innego - zaprzeczyłem. - Bo wiesz, ty jesteś wysportowany, masz wyrzeźbione ramiona i tors, piękny kolor włosów, które zawsze się idealnie ustawiają i te brązowe cud-oczy, w których łatwo się rozpłynąć. A ja jestem zwyczajny. Nawet nie gram na żadnym instrumencie, tak jak ty.
Ross na mnie popatrzył swoimi ogromnymi źrenicami.
- Serio tak o mnie myślisz? - zapytał cichym głosem.
- Pewka - potwierdziłem. - Przecież wiesz, że jesteś moim ideałem faceta.
- Powiedziałeś, ze jestem twoim ideałem faceta? - patrzył na mnie zdezorientowany.
Zdałem sobie sprawę, że zabrzmiało to niejednoznacznie, więc się zaśmiałem i postarałem to sprostować:
- No wiesz, głupio się przyznać, ale pod wieloma aspektami chciałbym być taki jak ty.
- Żartujesz - złapał mnie za przedramię. - Jesteś niesamowitą osobą, troskliwą, wściekle inteligentną, empatyczną i godną podziwu. Zawsze jesteś dla przyjaciół, da się z tobą pogadać na każdy temat i nie oceniasz ludzi po pierwszym wrażeniu. Jeśli ktokolwiek, to ty jesteś osobą, która powinna być wzorem dla innych.
Popatrzyłem na niego. Ja tak trochę powiedziałem tamto w żarcie, a może nie. Już sam nie wiem. Ale Ross wyglądał na zupełnie poważnego. Jego oczy znowu zaczęły drżeć, jakby bał się tego, co właśnie wyszło z jego ust. Patrzył na mnie, ale był jakby nieprzytomny. Jeśli on tak o mnie myśli, to chyba mnie przecenia. Nie jestem nikim do naśladowania. Jestem zwyczajny. Aczkolwiek, jego słowa dotarły głęboko do mojego serca i delikatnie je oplotły, co wywołało u mnie ogólny komfort.
- Ross - szepnąłem, po czym go objąłem, a on zrobił to samo.
Długo się przytulaliśmy. W końcu, musiałem go lekko odepchnąć, bo przeciągnęło się to, aż poczułem się nieswojo. On jedynie lekko się odsunął, a swoje ręce położył na moich ramionach. Swoimi kciukami zataczał delikatnie łuki na mojej koszulce.
- Dużo się przytulamy, jak na chłopaków, nie uważasz?
- A to coś złego? - zapytał z delikatnym śmiechem.
- Nie, ale może dlatego nie mamy dziewczyn, bo myślą, ze jesteśmy gejami - zażartowałem, na co Ross gwałtownie zabrał swoje ręce.
- Może - odparł sucho.
I znowu nasza rozmowa nabrała zimniejszego charakteru. Ja nie wiem. Ross tego dnia się zachowywał, jakby miał co najmniej okres. Mam wrażenie, że coraz mniej rozumiem ludzi. Ale mimo wszystko, gadaliśmy jeszcze z pół godziny, po czym skierowaliśmy się do mnie do domu. Ross stopniowo wracał do siebie. Zaproponowałem mu wspólne oglądnięcie jakiegoś filmu Disneya. Padło na "Mulan". Usiedliśmy na moim łóżku, stykając się bokami i odpaliliśmy film na lapku. Przez cały czas miałem nieodparte wrażenie, że mój przyjaciel jest myślami gdzie indziej, bo nie odpowiadał na moje błyskotliwe komentarze dotyczące animacji. Z resztą, gdy raz na niego popatrzyłem to on miał wzrok wbity we mnie, a nie w ekran. Oczywiście przyłapany udawał, że ogląda. Coś dziwnego zaczęło się z nim dziać po poprzednim dniu... I po raz pierwszy w historii, nie miałem pojęcia, co.
Gdy napisy pojawiły się na ekranie, on nawet tego nie zauważył. Po uświadomieniu tego przez mnie, wstał, pożegnał się i poszedł. Ale jakoś mniej entuzjastycznie niż zwykle. Niby on się martwił mną? A ja? Co mam powiedzieć o nim?

YOU ARE READING
Gotta Be Me!
Genç KurguMuzyka, fotografia, fizyka, sport. Czy jest coś co łączy te pasje? Przekonajcie się jak mogą współgrać różne osobowości i jakie wybuchowe sytuacje mogą z tego wyniknąć :o #SagaQi #2 Historia częściowo oparta na moim niedokończonym współautor...