W samym hangarze nie było za dobrego oświetlenia. Gdzieś przy suficie migotały jarzeniówki. Wokół unosił się duszący zapach starych ryb i czegoś jeszcze... chyba amoniaku. Spostrzegłem kolejnego mężczyznę, który był tak samo ubrany na czarno, ale posiadał karabin. Zmarszczył brwi, po czym kiwnął głową na nasz widok. Poszliśmy dalej w głąb budynku. Za jednym z kontenerów zauważyliśmy intensywniejsze światło spadające na siedzącą osobę, którą już znaliśmy. Wychylała się do rubinowowłosej dziewczyny zawiązanej obok na leżaku.
- Sophie? Blake? - wyrzucił z siebie Ross. - Ty bydlaku, ty ją porwałeś - blondyn już ruszał, by się na niego rzucić, nawet mój uścisk nie był w stanie go powstrzymać i zrobił to dopiero jeden z goryli eee Blake'a?
- Chłopaki? - zapytała nasza przyjaciółka.
- Sophie, wszystko dobrze? Jak się czujesz? - zapytałem, patrząc na nią stwierdziłem, że nie wyglądała na zbytnio zmaltretowaną. Spodziewałem się najgorszego.
- No, bywało lepiej, ale przynajmniej nie mam co narzekać na głód - popatrzyła na stolik ze słodyczami.
- Ja swoich zakładników traktuję humanitarnie - powiedział Blake.
Ów człowiek miał zaczesane do tyłu włosy, ciemną koszulę i czarny płaszcz.
- Ale do rzeczy - kontynuował. - Harbinger, możesz wyjąć słuchawkę z ucha.
Przeraziła mnie jego wiedza. Zrobiłem to, co kazał a urządzenie zostało mi odebrane.
- W gruncie rzeczy, o co tu chodzi? - zapytał Ross, ale nie wyłapałem, czy było to pytanie do mnie, czy do Blake'a.
- Ja też chciałabym wiedzieć - zawtórowała Sophie.
- Ja mam powiedzieć, czy ty to zrobisz Harbinger? - popatrzył na mnie niegodziwiec.
- Ależ proszę, Blake, a może raczej Leavestone? - popatrzyłem na niego ostrym wzrokiem.
- Och, całe szczęście - złożył ręce. - Już się bałem, że pojętny jesteś tylko z fizyki. A wracając, tak się składa, że wasz przyjaciel Josh ma przy sobie pewne dane, należące do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Po prostu je potrzebuję - wzruszył ramionami. - Przepraszam, Sophie, że tak cię wykorzystałem, ale i tak jestem dla ciebie za stary.
Wtedy chwycił za swoją brodę i z goliacką siłą szarpnął, zrywając ze swojej twarzy syntetyczną skórę. Cała nasza trójka skrzywiła się, gdy ujrzała starą, pomarszczoną i przeszytą blizną facjatę Leavestone'a. Chwilę masował nowo odkrytą część ciała, widocznie trochę go to zabolało. Sytuacja wyglądała komicznie, ale nikomu nie było do śmiechu.
- No dobrze - znowu się odezwał stary szaleniec. - Mogę tego pendrive'a, którego mi obiecywał von Hollen?
Spojrzałem na niego niepewnie, podnosząc prawą rękę, lewą wciąż trzymając blondasa.
- Najpierw uwolnij Sophie - wskazałem na związaną.
Facet od niechcenia machnął ręką i rozwiązał supły trzymające moją przyjaciółkę. Od razu do nas podbiegła i objęła.
- No więc - Leavestone wyciągnął do mnie rękę.
Odetchnąłem z ulgą. Wszystko szło zgodnie z planem. Wyciągnąłem nośnik i skierowałem z nim dłoń w stronę wariata. Ten wyszarpnął mi go i blisko obserwował. Wyciągnął laptopa, polecając swoim pachołkom, by nas pilnowali. Wcisnął pendrive'a do portu USB. Gdy tylko zauważył dane, których potrzebował, zaczął się paranoicznie śmiać. Popatrzyłem na niego z czymś na pograniczu politowania i zdegustowania. Czy on aż tak popadł w chęci... właśnie chęci czego?
![](https://img.wattpad.com/cover/105166659-288-k620445.jpg)
YOU ARE READING
Gotta Be Me!
Teen FictionMuzyka, fotografia, fizyka, sport. Czy jest coś co łączy te pasje? Przekonajcie się jak mogą współgrać różne osobowości i jakie wybuchowe sytuacje mogą z tego wyniknąć :o #SagaQi #2 Historia częściowo oparta na moim niedokończonym współautor...