Trzy

328 39 46
                                    

Obudziłem się o ósmej rano.
Swoją pierwszą w życiu lekcje religii miałem zacząć za półtora godziny. Niechętnie wstałem z łóżka i poszedłem wykonać poranną toaletę. Po jakichś dziesięciu minutach opuściłem małe pomieszczenie i wróciłem do swojego pokoju, aby włożyć niewygodną czarną koszulę, czarne spodnie i koloratkę.

Zszedłem do kuchni zjeść jakieś porządne śniadanie, żeby mieć siły użerać się z gówniakami.

Mam nadzieję, że nie będą dla mnie jakoś bardzo źli. Ludzie w liceum chyba już mają mózg i potrafią się zachować. Mam też cichą nadzieję, że jednak będzie nam się dobrze współpracować ze względu na niezbyt dużą różnicę wieku.

Po skończonym śniadaniu posprzątałem ze stołu i skierowałem się do drzwi. Włożyłem letnią, skórzaną kurtkę i trampki, które są czarne łącznie z podeszwą . Biorąc pod uwagę fakt, że mam jeszcze trochę ponad pół godziny do rozpoczęcia moich lekcji uznałem, że wybiorę się do szkoły pieszo.

***

Wszedłszy do budynku szkolnego poszedłem do pokoju nauczycielskiego. Wypadałoby zapoznać się z ludźmi, z którymi spędzę trzy miesiące.

Podszedłem do masywnych, dębowych drzwi i gdy wyciągałem rękę do klamki ktoś z wewnątrz dość mocno otworzył drzwi i uderzył mnie nimi w twarz.

Piękny początek pierwszego dnia w pracy.

- O kurw... Bardzo przepraszam! - mężczyzna o głębokim głosie położył dłonie na moich ramionach - Nic Ci się nie stało? - próbował spojrzeć na moją twarz, która była ukryta w dłoniach.

- Nie, chyba nie. - Spojrzałem na niego i się lekko uśmiechnąłem. Nie chciałem pokazać, że zajebiście boli mnie głowa. Po co mężczyzna miałby się mną przejmować?

- Uff to dobrze - czarnowłosy głośno wypuścił powietrze z płuc - Nie widziałem Cię tu wcześniej. O cholera! To ty jesteś tym księdzem, który będzie w zastępstwie za Seungriego? - na twarzy mojego towarzysza można było zauważyć przerażenie.

- T-tak. - strasznie mnie rozbawił swoim zachowaniem - Jestem Jung. Jung Hoseok. - wyciągnąłem dłoń w kierunku mojego niedoszłego mordercy.

- Miło mi poznać. Choi Seunghyun, uczę matematyki. - czarnowłosy uścisnął moją dłoń i cudownie się uśmiechnął.

Nagle na korytarzu zabrzmiał dzwonek oznajmiający zakończenie lekcji. Pożegnałem się z Choiem i umówiliśmy się na następnej przerwie na kawę w pokoju nauczycielskim.

Stwierdziłem, że nie będę już wchodził do pomieszczenia, w którym znajdowali się moi nowi współpracownicy. Poszedłem, więc prosto do klasy.

Pierwszą lekcje miałem mieć z pierwszakami. Nie do końca mi się to podobało, bo znając życie będą okropni, tak jak każdy najmłodszy rocznik w szkole.

Po jakichś 5 minutach uczniowie zaczęli się już schodzić do klasy. Na pierwszy rzut oka nie wydawali się być nieokrzesanymi dzikusami.

Ławki powoli się wypełniały.

Kiedy ponownie zadzwonił dzwonek, tym razem informujący o zakończeniu przerwy, usiadłem przy biurku, aby sprawdzić obecność.

Nagle cała moja uwaga skupiła się na jednym nazwisku. Kim. Kim Yoongi. Młody jest w tej klasie, ale halo, halo! Gdzie on się podziewa?!

- Klaso, wiecie może czy Yoongi jest dzisiaj w szkole?

- Taa, ale się spóźni, bo załatwia interesy w jakimś kantorku. - na twarzy chłopaka pojawił się dziwny uśmieszek, a cała klasa zaczęła cicho chichotać. Park Jimin... nie sprawia wrażenia miłego i grzecznego chłopca.

Nagle drzwi się otworzyły i do klasy wpadł Yoongi. Chłopak był trochę czerwony na twarzy, głośno sapał i miał roztrzepane włosy.

- No nareszcie kochasiu! - Park wstał z krzesła i podparł się rękami na ławce, stojącej przed nim. Z jego twarzy nie schodził ten irytujący uśmieszek.

- Zamknij się Chim... Przepraszam Księdza za spóźnienie. - Młody spuścił głowę pewnie po to żeby pokazać skruchę.

- Już więcej się nie spóźniaj. Siadaj do ławki. - powiedziałem to dość szorstko. Nie mogę im pokazać mojej dobroci już pierwszego dnia, bo wejdą mi na głowę.

Yoongi zajął miejsce przy Parku. Swoją drogą coś mi się wydaje, że nie polubię tego gówniaka.

Cała lekcja minęła dość przyzwoicie. Nooo może pomijając fakt, że Park Jimin zadawał mi różne głupie pytania, np. Skoro nie można uprawiać seksu przed ślubem to nie możemy ocenić umiejętności naszego partnera, więc jeżeli nie będzie spełniał naszych oczekiwań to możemy wziąć rozwód z orzeczeniem winy naszego współmałżonka? Ten dzieciak jest jakiś popierdolony i niewyżyty.

Gdy uczniowie już opuszczali klasę zauważyłem, że Yoongi nadal siedzi w ławce i obserwuje każdy mój ruch.

Podszedłem do niego i zapytałem czy ma jakiś problem i chce porozmawiać.

- W sumie to tak, mam jedno pytanie. - chłopak się uśmiechnął, wstał z krzesła i zbliżył się do mnie - Dlaczego Ksiądz ma siniaka na czole? - czarnowłosy położył dłoń na mojej głowie i delikatnie przesunął palcem po czole.

- Och, naprawdę mam siniaka? - świetnie... jeszcze 45 minut temu nie zanosiło się na to, że będę miał śliwkę na czole - Przez przypadek matematyk uderzył mnie drzwiami. To nic wielkiego. - odsunąłem się i posłałem Młodemu uśmiech.

- Na pewno? Mogło się coś Księdzu stać. - Yoongi ponownie zbliżył się do mnie - Boli jeszcze? - to pytanie zadał tak cholernie uroczym, troskliwym głosem.

- Troszeczkę, ale to naprawdę nic takiego. - nie mam pojęcia o co mu chodzi, ale robi się troszeczkę niezręcznie.

Nagle Kim zrobił coś czego nikt by się nie spodziewał. Pocałował mnie w czoło. POCAŁOWAŁ! MNIE!

No chyba go pokurwiło.

- Yoongi, cholera! Co ty wyprawiasz?! - odskoczyłem od niego jak poparzony.

- Proszę Księdza, co to za brzydkie słownictwo? - czarnowłosy oparł się o ławkę znajdującą się za jego plecami i przyglądał się mojemu zmieszaniu. Miał na twarzy taki sam uśmieszek, który miał Jimin na początku lekcji.

- Wyjdź. Z. Klasy. - Podkreśliłem każde słowo, żeby pokazać mu swoją złość.

Nie wiem co w niego wstąpiło. Dwa dni temu stał grzecznie na ołtarzu ze złożonymi rękoma, a dzisiaj odpierdala takie coś.

- Nie ma sprawy. Widzimy się za dwa dni, - Młody wziął plecak z ławki. Mijając mnie złapał mnie za tyłek przez co podskoczyłem. - ewentualnie jutro jeżeli zatęsknię. - Rzucił bezczelnie będąc już przy drzwiach.

Stałem w tym samym miejscu jakieś 5 minut. Nie mogłem pojąć tego, co się przed chwilą wydarzyło. Kim Yoongi - z pozoru cudowny chłopiec, a okazał się wcieleniem szatana. Nie wiem co zrobić z tym faktem.

Powiedzieć dyrekcji? Jego rodzicom?

Może... może to były tylko wygłupy. Bardzo idiotyczne wygłupy.
Zostawię to chyba dla siebie.

O cholera! Miałem wypić teraz kawę z Senghyunem. Wybiegłem z klasy w kierunku pokoju nauczycielskiego.

Cudowny pierwszy dzień...

_____

Tak, tak, wiem!

MIN Yoongi... tylko, że byłoby trochę głupio jakby jego rodzice byli Kim a on Min, dlatego zmieniłam mu nazwisko. Mam nadzieję, że jakoś to przeżyjecie <3

Na kolana ♡ YoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz