Jubileusz!!Moje lenniaki!Nie no żartuje nie będę was tak nazywać to dziwne i głupie lenny to lenny nie?¯\_ ◔ ᨎ ◔ _/¯ skopiowany Lenneusz hłuehłue:!No dobra starczy trzeba napisać ten shit;)!Przepraszam za brak obrazka i długą absencję:)!
Harmione s P.O.V.
Siedziałam z Harrym pod drzewem,które niegdyś podobno należało do Huncwotów. I nadal główkowaliśmy nad zagadką avad. W końcu mój przyjaciel nie wytrzymał i zerwał się na równe nogi.
-Harry.-zaczęłam spokojnie,ale zrobił on coś co mnie totalnie zatkało po prostu pobiegł przed siebie.-Harry!-zawołałam za nim i zaczęłam biec za nim. Mój spokojny ton zmienił się w rozpaczliwy krzyk.
Ledwo mogłam za nim nadążyć, gdy znaleźliśmy się przy schodach.
-Harry, co się dzieje?Dlaczego...-zaczęłam zdyszana,ale mi przerwał.
-Hermiono cicho.-wyszeptał.-Rozbolała mnie blizna i poczułem... poczułem,że coś się dzieje.
-Ale.... przecież on nie żyje nic ci już nie grozi.-odparłam półgłosem.
-Nie byłbym tego taki pewien.-mruknął Harry.I poszedł w stronę pokoju życzeń.
Nie zadając już kolejnego millionu pytań,które same cisnęły mi się na usta potruchtałam za nim.
-Myślisz,że on znowu powróci?-zapytałam go najciszej jak umiałam.
-Nie wiem.Myślę,że ktoś lub coś jest w pokoju życzeń.
Serce mocniej mi zabiło.
-Czuję jakby pękała mi głowa.-powiedział bardzo cicho Gryfon.-Jakby Voldemort był bardzo blisko.
Złapałam go za rękę. Nie bolała go blizna odkąd pokonaliśmy Voldka. Oboje nie wierzyliśmy już,że może powrócić,ale teraz....Przełknęłam głośno ślinę.
-Musimy się tam dostać.-wyszeptałam.
-Avady...oni oni tam chyba są.
Moje oczy zrobiły się jak dwa wielkie talerze.
Zaczęliśmy oboje gorączkowo myśleć o miejscu.które byłoby dla nich idealne do np. przyzwania Voldemorta. Jakaś sala kultów czy coś. Ale musieliśmy wypowiedzieć życzenie dokładnie,zeby dostać się do środka.
-Chcę-zaczął Harry.-Wejść do miejsca kultu eee Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
Nic się nie wydarzyło. Ściana nawet nie drgnęła.
-Chcemy wejść do sali ,w której przyzywa się duchy albo demony.-powiedziałam z mocą.
Już myślałam,że nic się zdarzy,ale ściana rozwarła się szeroko.
-Wchodzę.-zadecydował Harry.
-Ja też.-oznajmiłam.
Gryfon spojrzał na mnie z czułością.
-Hermiono to to wygląda niebezpiecznie zostań na czatach. Muszę ja muszę ich powstrzymać.
-A ja idę z tobą.-mruknęłam.-już zadecydowałam proszę...nie możesz iść sam nie poradzisz sobie.Zresztą niebezpieczeństwom zawsze razem stawialiśmy czoła.
Harry przysunął się do mnie i pocałował mnie delikatnie w usta. Pocałunek może nie trwał nawet 20 sekund,ale poczułam się niesamowicie jakbym dopiero teraz naprawdę żyła.Gryfon całował delikatnie, ale była w tym jakaś skryta namiętność.Jakby bał się,że zaraz ucieknę albo go odrzucę i wyśmieję. Kiedy skończyliśmy popatrzyliśmy sobie w oczy. Przytuliłam Harry ego. On odwzajemnił uścisk. Gdy wreszcie przypomnieliśmy sobie o wrotach odczepiliśmy się od siebie.
-Dobra.-uśmiechnął się Harry.-Wygrałaś. Wchodzimy razem.
POLSACIK!JEJE!Serio jutro mam sprawdzian z przyrki,więc tak..musze się iść znowu pouczyć.Mam nadzieję,że rozdział się wam podobał Lenniaki:)!Żartuję ostatni raz was tak nazywam:P!
Jeśli tak to wiecie co robić;)!
Pozdrawiam serdecznie Klara1222:*!
CZYTASZ
Harmione czyli związek niemożliwy
FanfictionCo by się stało gdyby Lavender Brown przeżyła Bitwę o Hogwart(Fred też:P)?Czy uda się jej rozkochać w sobie Rona?Czy Ginewra Weasley napoi Harry ego amortencją?Co zrobi Hermiona zdając sobie sprawę z beznadziejnej sytuacji?Na te pytania odpowiem ja...