Dwadzieścia cztery.

54 5 3
                                    

       Zanim coś to proszę, przeczytajcie też to, co jest na końcu. Przenoszenie tego tutaj na telefonie byłoby trudne  ;;;;

***
       Czas po powrocie do Polski był dla mnie trudny. Yugyeom wciąż siedział w korei i sam nie wiedział kiedy pojawi się w domu. Tęskniłam za nim tak bardzo, że nikt z grupy nie potrafił mi pomóc. Nawet nie pytali już co robię, bo kiedy tylko mogłam to pisałam z chłopakiem. Oczywiście próbowali mnie wyrwać z domu i zazwyczaj się godziłam, ale w moim nastawieniu nie zmieniało to niczego. W akcie desperacji byłam w stanie nawet do niego polecieć, ale zabronił mi tego obiecując, że jeśli tak dalej pójdzie to wróci bez rodziców. Załatwiali jakieś sprawy, a jemu się nudziło. Wiedziałam, że czuje to samo co ja, zapewniał mnie o tym kiedy tylko mógł, zawsze wstawał z rana, żeby napisać mi głupie dzień dobry. To dobijało mnie jeszcze bardziej, sprawiało, że naprawdę chciałam go przytulić. Na dodatek zbliżały się moje urodziny, które w głębi serca pragnęłam spędzić tylko i wyłącznie z nim. Posiedzieć pod kołderką, przytulać się cały dzień. Nic więcej nie było mi potrzeba do szczęścia.

       Dwudziestego dziewiątego stycznia obudziłam się dość wcześnie. W domu nie było nikogo, bo cioci coś wypadło i dziadkowie znowu musieli do niej pojechać. Nasypałam kotom jedzenie do misek, wymieniłam wodę i zaspana ruszyłam do lodówki. Nie chciało mi się przygotowywać jakiś bardziej skomplikowanych dań, po prostu wyciągnęłam płatki, owoce i jogurt. Wszystko wcisnęłam do miseczki i zjadłam, oglądając jakiś poranny program. Dwa dni wcześniej zaczęły się ferie i jakoś nie miałam ochoty na robienie czegokolwiek. Kocie kigurumi było cieplutkie, milutkie, idealne. Zamierzałam cały dzień udawać martwą z nadzieją, że nikt nie będzie chciał mnie nigdzie wyciągać. Osiemnastka jakoś nie wydawała mi się powodem do ostrych libacji alkoholowych. W telewizji akurat mówili o homoseksualiźmie, z każdym kolejnym zdaniem wypowiadanym przez psychologa robiło mi się niedobrze. To, że przyjmuje chorych pojebów nie oznacza, że wszyscy tacy są, no halo. Ale cóż się dziwić, cała ta stacja była jakaś taka pro-katolicka. Przełączyłam na kreskówki, bo tylko one wydawały się jeszcze normalne. Akurat puścili nową serię pokemonów. Przyznam szczerze, że wolę gry i mangę, ale anime uchodziło w tłumie. Zawsze lepsze niż rozmowa o ludziach homo. No i wolałam te nowe odcinki bardziej niż pierwsze serie. Nie wiem czemu, tak po prostu było i już. Siedziałam na tym fotelu i wpatrywałam się w ekran naprawdę długo, nawet nie zauważyłam kiedy z poków przeszło na bajkę, której kompletnie nie kojarzyłam, ale w sumie fajna była. Westchnęłam ciężko, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Nawet nie podniosłam się żeby otworzyć. Osoba przed domem zadzwoniła jeszcze kilka razy. Zero reakcji z mojej strony doprowadziły do tego, że przez chwilę miałam spokój. A przynajmniej do czasu, kiedy telefon nie zaczął mi wibrować.

(Yugiś 💓💓)

Zmarszczyłam czoło, widząc od kogo jest te połączenie.
-Tak Yu?-Odezwałam się gdy tylko odebrałam.
-Otworzysz w końcu?-Spytał chłopak. Te słowa zadziałały na mnie natychmiastowo. Wskoczyłam z kanapy i poleciałam do drzwi. Faktycznie, moje cudowny, ciemnowłosy chłopak stał przede mną z ozdobną torebką w dłoni. Nie mogłam w to uwierzyć. Rzuciłam mu się w ramiona. Ledwo powstrzymywałam się od płaczu. To był najlepszy prezent, nic nie mogło tego przebić. Dookoła nas był śnieg, a ja w kocim przebraniu i dwóch różnych skarpetkach przytulałam się do dość wysokiego Azjaty, który przed chwilą się do mnie dobijał. Moi sąsiedzi musieli mnie kochać, takie widoki tylko u Królikowskich. Zaczynało robić mi się zimno, ale za nic nie chciałam puścić. Za dużo czasu minęło odkąd widziałam go ostatni raz.
-Lucy, zmarzniesz.-Zauważył Kim, ale i tak przycisnął mnie do siebie mocniej.
-Trudno.-Burknęłam. Nie jestem pewna czy zrozumiał. Mówiłam trochę niewyraźnie, bo twarz wciśniętą miałam w jego pierś. Chłopak westchnął tylko i z pozycji w jakiej byliśmy zaczął powoli wchodzić do środka. Musiałam iść do tyłu, ale przynajmniej nie kazał mi się odrywać. Zamknął drzwi jednym kopnięciem.
-Wszystkiego najlepszego, Lucy.-Wymruczał mi we włosy.-Mówiłem, że jeśli trzeba będzie to wrócę bez nich.
-Przyleciałeś sam?-Uniosłam głowę, ale jedyne co zobaczyłam to jego broda.
-Tak.-Rzekł Yu.-W końcu dzisiaj kończysz osiemnaście lat... właśnie, mam coś dla Ciebie.
-Nie musiałeś.-Powiedziałam odsuwając się delikatnie. Chciałam w końcu ujrzeć jego śliczne, ciemne oczy. Brakowało mi tego widoku. Na dodatek wyglądał perfekcyjnie w płaszczu i koszuli. Znowu było tak, że wyglądałam tragicznie, a on przebijał swoją prezencją wszystko co kiedykolwiek istniało. Ten głupek i tak patrzył na mnie jakbym była piękna. Ślepy, słodki i kochany. Zaciągnął mnie do pokoju i podał torebkę. W środku była cała masa koreańskich słodyczy-jejku, jak on dobrze mnie znał-i małe pudełeczko. Otworzyłam je i z zachwytem spojrzałam na chokera z satynowej tasiemki i zawieszką z opalizującym kamieniem w środku oraz srebrny łańcuszek z jasnoróżowym kryształem.
-Yu...-Szepnęłam nie wiedząc nawet co powiedzieć. On naprawdę zawsze trafiał w mój gust.
-Wiem, mogłem wybrać czarny...-Zaczął dotykając kryształku.-Ale pomyślałem, że będzie Ci uroczo...
-Jest idealnie.-Zapewniłam go.
-Naprawdę? Cieszę się...-Yugi odetchnął z ulgą.-To... wiesz, zaplanowałem coś na dziś.
-Mam pójść i się ubrać?-Spytałam wesoło. Na jego kiwnięcie głowy podeszłam do szafy. Miałam problem przy wyborze, bo nie wiedziałam czy lepsza będzie sukienka, czy może jednak rurki plus bluzka, do której nałożyłabym ulubione obcasy. Oczywiście takie, które były dopasowane do pogody. Nie chciałam się ani zabić, ani zmarznąć. Zdecydowałam się na opcję drugi szybko zniknęłam w łazience, żeby nałożyć makijaż i założyć to co ze sobą zabrałam. Nałożyłam oba prezenty od chłopaka, bo według mnie połączenie tworzyło ładny efekt. Yu chyba pomyślał tak samo, bo przyciągnął mnie do siebie kiedy tylko do niego wróciłam. Nie mogło być lepiej.
-Idziemy?-Mruknął mi do ucha gładząc mnie po ramieniu.
-Idziemy.

PlaygroundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz