Dwa.

163 7 0
                                    

        Siedząc na zajęciach teatralnych zupełnie nie ogarniałam co się dzieje. Patrzyłam tępo na nauczycielkę, która opowiadała o czymś tak namiętnie, że gdybym miała w sobie jakiekolwiek chęci do życia, to może i bym się w to jakoś wciągnęła. Albo i nie. Zastanawiałam się skąd bierze tę pasję. Ludzie, po tylu latach to ja bym miała dość. A jeszcze jak się jest panną bez bolca to w ogóle... oh wait, to tak jakby też i ja. W każdym razie jakoś przeżyłam wszystkie środowe lekcje, przespałam praktycznie wszystko oprócz wosu. Zasadniczo to chyba dlatego, że co chwila byłam o coś pytana, ale pewności nie mam. Tak tylko zgaduję. W sumie to było bardzo niekomfortowe. Kurcze, zazwyczaj pytał mnie tylko o to, czego inni nie wiedzieli, ale tego dnia zebrało mu się na zaczepianie mnie przez całe czterdzieści pięć minut o byle głupotę. Co mu odbiło? Daj żyć Kijek, daj żyć. Z daleka widać, że martwa byłam, inni po prostu mnie olali. Ale nie, on musiał bawić się w ożywianie. I co to dało? I nic to nie dało. Byłam tylko jeszcze bardziej zirytowana. A "bardziej", bo wcześniej zdołał mnie wystarczająco wkurwić pies Jacksona. Nasikał mi na sweterek, w którym miałam iść do szkoły. Na mój śliczny, granatowy sweterek. Na moje maleństwo! To była jedna z niewielu kolorowych rzeczy w mojej garderobie. Wcześniej chodziłam w pastelach, ale jakoś od roku mam zupełnie wymienioną szafę i jakoś tak wyszło. Próbuję zrównoważyć fakt, że wszystkie dodatki jakie mam są typowo dziecięce. No bo wiecie, zaraz osiemnasteczka, a ja w plecaczku-kurczaczku. Do tego różowy sweterek nie byłby zbyt dobrym wyjściem. No ale nieważne, przez tego sierściucha musiałam chodzić w bluzie Wanga. Nie żebym miała coś przeciwko, ale wiecie. Męska L'ka nałożona na takiego karła wyglądała jak worek. Plus taki, że miała logo szkoły. Nikt nie z dzieckiem nie pomyli. Albo z bezdomnym, hihu. I żeby nie było, że głupia jestem czy coś: nie, nie mogłam pójść do domu i wziać czegoś innego, bo zaspaliśmy. Ogarnięcie się stało jednak wyżej niż lecenie po coś na zmianę skoro już byłam u kogoś kto mógł mi coś dać. Zresztą, ledwo na pierwszą lekcję zdążyłam. Ledwo! Wpadłam za sorem, który był tak zaspany, że nie ogarnął. I super, bo spóźnienie na wos mi się jakoś nie widzi. Takie szczęście w nieszczęściu tylko u mnie, pozdrawiam. Tak, często mi się to przytrafia. I w sumie uznałabym ten dzień za pechowy, ale... No właśnie, ale.

~~~

        Dopiero na angielskim przypomniałam sobie o wiadomościach, których nie odczytałam poprzedniego dnia. Słyszałam sporo alarmów, więc podejrzewałam, że napisało do mnie kilka osób. Albo to Youngjae mi spamował,bo wiecie. To nie jest takie oczywiste, serio. Wyjęłam telefon i uruchomiłam aplikację. Dostałam notatki od Choia oraz Parka, informację od Domki, ze jej grupa skończyła mój "Juliowy Balkon" i kilka mniej ważych "hejek-okejek" od znajomych. Jakoś i tak zazwyczaj ich olewałam. Zawsze przed przedstawieniami do mnie pisali, bo może uda się im załatwić zwolnienia z kilku lekcji w ramach przygotowań. No pewnie, że im to załatwię. Tylko, że nie, lol. Pomiędzy tymi mało ważnymi wiadomościami widniała jedna, która lekko mnie zaskoczyła. Głównie dlatego, że nie znałam tego nicku. Otworzyłam rozmowę i przeczytałam.

30.09

Brownie(19:40): Hej Lucy.

Brownie(19:40): Tu Yugyeom, mam twoje ID od Youngjae.

Brownie(19:43): Jak z sobotą?

Z uśmiechem zaczęłam odpisywać.

31.09

Lulu~(8:59): Jejku, przepraszam!

Lulu~(9:01): Byłam z braćmi ;;

Brownie(9:08): Całą noc? ;p

Lulu~(9:12): Maraton filmowy z nocowaniem ;;

Brownie(9:15): Musiało być zabawnie ;p

Brownie(9:17): Nie ma problemu

PlaygroundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz