Charlotte i Fred złożyli się na cztery opakowania czekoladowych żab, które właśnie zjedli.
- Mogę zabrać sobie McGonnagal? Z tego co mi się wydaje Ron jej jeszcze nie ma. Wysłałbym mu ją.
- Jasne Fred- powiedziała dziewczyna i rzuciła w jego stronę kartę.
Siedzieli teraz sami już przebrani w przedziale. Czekali aż dotrą na miejsce. Nagle pociąg się zatrzymał, a z korytarza na zewnątrz przedziałów było słychać nawoływania starszych uczniów: "Wchodzimy! To już Hogwart! Ruszać te czarne szlafroki!"
Oboje szybko wyszli z wagonu. Poszukiwania Georga w tłumie uczniów nie był wymagającym zadaniem, ponieważ obaj bliźniacy byli bardzo wysocy jak na swój wiek.
- George!- krzyknęła w jego stronę Charlotte co sprawiło że rudzielec odwrócił głowę w ich kierunku.
- Idź do brata Freddie, znajdę sobie parę- powiedziała z uśmiechem i popchnęła chłopaka w kierunku Georga.
Wiedziała że czułby się niezręcznie idąc z nią w parze. Byli jednak w takim wieku że wszelkie kontakty z płcią przeciwną były niemalże zakazane.
Dziewczyna rozejrzała się po tłumie pierwszoroczniaków.
- Charlotte!
Jej uwagę przykuł znajomy głos. Po chwili stanął przed nią Cedrik, ten chłopak którego poznała na pokątnej.
- Ym, wiem że to trochę dziwne, ale mógłbym stanąć z tobą w parze? Nie znam tu nikogo...- powiedział zmieszany.
- Jasne, chodź- odpowiedziała Lottie i poszła z nim na koniec szeregu.
. . . . .
- Stoi z tyłu z Diggorym- powiedział do brata George.
- Yh, wtopa.
- Musisz się kiedyś postawić brachu- mówiąc to szturchnął Freda łokciem w żebro.
- Ona mnie traktuje jak brata, nie ma opcji że jej o tym powiem.
- Więc zgnijesz samotnie- uśmiechnął się do niego George.
- Mam jedenaście lat, nie czterdzieści jeden. Może poznam jakąś fajną dziewczynę.
- Merlinie, w życiu bym nie pomyślał że z ciebie taki romantyk Fred, nie poznaję cię.
- Zamknij się.
~*~
- Wyczytane osoby niech usiądą na tym stołku- powiedziała czarownica wskazując na krzywy, stary taboret.
- Jak tam samopoczucie?- zapytała znienacka Charlotte która cudem przepchała się przez tłum do bliźniaków.
- Ja tam podchodzę do tego na luzie- powiedział George patrząc się na stojącą za ich plecami dziewczynę.
- A ty Freddie? Co jeśli was rozdzielą?
- Nie stresuj mnie Lotka- powiedział z uśmiechem i zakrył dziewczynie twarz dłonią, co wyglądało dość komicznie.
- Od kiedy nazywasz mnie Lotka?- powiedziała przez dłoń chłopaka.
- Od teraz- zabrał jej dłoń z twarzy.
- POTTER, CHARLOTTE!- powiedziała podniesionym głosem McGonnagal.
Widać po niej było że jest podekscytowana przydziałem Lottie.
- Lecę- pisnęła dziewczynka przeciskając się między Fredem a Georgem.
Sala aż wrzała od szeptów uczniów i nauczycieli. Charlotte spojrzała na nauczycieli siedzących przy stole i dostrzegłszy Dumbledora i Snape'a posłała im promienny uśmiech który obaj mężczyźni odwzajemnili. Uśmiech profesora Snape'a jeszcze bardziej wzmocnił szum na sali, było to bowiem zjawisko niespotykane.
CZYTASZ
LIGHTNING UNITY
Fiksi PenggemarCharlotte, ochroniona przez ojcowską miłość. Brzmi jakoś znajomo? Losy starszej siostry Harrego Pottera. Z pewnego powodu nie mogła ona zamieszkać u Dursleyów, i nie był to byle powód. Co ukrywa Charlotte? Czego najbardziej sie boi?