4 | Książka

1K 105 5
                                    

Harry szybkim krokiem, uważając, by nikt go nie zauważył, wszedł do Pokoju Życzeń, niosąc w ręce kufel kremowego piwa, które w pośpiechu zabrał z Wielkiej Sali. Tom jak zwykle siedział na wygodnych poduszkach, niczym jakiś arabski szejk, trzymając w dłoniach książkę, której okładka była tak zniszczona, że nie dało się odczytać tytułu.
- Cześć Tom. Przyniosłem ci coś do picia. - rzucił Harry, wręczając siedzącemu na ziemi czarodziejowi słodki napój. Pomimo, że Potter starał się jak tylko umiał, czuł, że jakaś część Toma umarła. Ślizgon był ostry i chłodny, choć Gryfon tak rozpaczliwie pragnął zmienić jego nastawienie.
- Co czytasz? - zagadnął, siadając obok niego.
- Hmm, nic takiego. Biografie największych czarnoksiężników... - odparł Riddle, jednak widząc zaniepokojony wzrok młodszego chłopaka, odchrząknął.
- Znaczy wiesz, to... naprawdę nic takiego. Po prostu lubię poznawać takie historie. To także część naszego świata, prawda? - spytał, a Harry bez przekonania potaknął głową.
- A nie wolisz poczytać czegoś innego? Wiesz, nie chcę, abyś... abyś dalej zajmował się czarną magią. - powiedział cicho Gryfon, spuszczając głowę. Z jakiegoś powodu czuł się winny, że takie słowa padły z jego ust; zdawały się być zupełnie nie na miejscu. Nagle chłopak poczuł, jak Tom dotyka go dłonią, obejmując go ramieniem. Poczuł przyjemne ciepło i ciarki, rozchodzące się po całym ciele - był to ten typ dotyku, który może ofiarować jedynie najdroższa nam osoba. Wszystkie uprzedzenia, jakie do tej pory czuł w stosunku do dawnego kochanka, znikły na chwilę, zagłuszone przez miłość, jaka wypełniała teraz Gryfona. Wystarczył jedynie niewielki dotyk w odpowiednim momencie.
Dopiero po chwili Potter przypomniał sobie, po co właściwie poszedł odwiedzić Toma. Odchrząknął i spuściwszy wzrok, wyciągnął z kieszeni znajdującej się po wewnętrznej stronie szaty, jakąś książkę.
- Co to? - zapytał Riddle, pijąc łyka pysznego kremowego piwa, które od razu rozgrzało go od środka.
- Podręcznik do eliksirów. Zabrałem Snape'owi. - Ślizgon zmarszczył brwi, a Gryfon kontynuował - tutaj jest przepis na eliksir, który pozwoli przywrócić ci pełnię sił... sił witalnych, nie tych morderczych. - rzucił Harry, otwierając podręcznik i wertując jego cienkie, całkowicie zadrukowane strony. Po chwili udało mu się znaleźć rozdział, którego szukał i otworzywszy książkę na odpowiedniej stronie, pokazał przepis Tomowi, który z uwagą przyjrzał się czarnym literom.
- To jest bardzo skomplikowane. - powiedział cicho, biorąc książkę do ręki i wczytując się w instrukcję, po czym zwrócił się do Pottera - jesteś pewien, że umiesz to zrobić? Że chcesz? - choć jego pytanie brzmiało sarkastycznie, młodszy potaknął, a w jego oczach na chwilę zabłysła iskra determinacji.
- Postaram się. - rzucił, choć w głębi duszy Harry zdawał sobie sprawę, że formuła eliksru trochę przerasta jego- i tak marne- możliwości. Występowało w nim pełno roślin i substancji o których nie miał zielonego pojęcia - dodatkowo, gotowy eliksir musiał ważyć się przez kilka tygodni, zanim był gotowy do podania żywemu człowiekowi - był  więc niezwykle pracochłonny i zakończenie go, zanim Riddle kompletnie opadnie z sił, było dla początkującego prawie niemożliwe.

Harry cały dzień zastanawiał się, jak właściwie uważyć eliksir, który pomógł by przywrócić Tomowi siły - nie rozumiał prawie nic, co było napisane w instrukcji. Chociaż nosił podręcznik wszędzie ze sobą, starając się studiować zagadnienia, nic nie pomagało - w desperacji zapytał nawet Nevillea, pasjonata tego typu mikstur, ale on także nie potrafił mu pomóc. Harry Potter znalazł się w patowej sytuacji - nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni.
Jego ukochany słabł, opadał z sił wycieńczony przez życie, a on nie był  w stanie nic zrobić. Czuł się beznadziejnie, nie umiejąc zrobić eliksiru - skąd jednak miał wziąć te wszystkie dziwne składniki?
- Potter. - odpowiedz na moje pytanie - do uszu chłopaka dobiegł surowy i chłodny głos Snape'a. Gryfon nabrał powietrza w płuca, spoglądając na niego - prawie zapomniał, że znajduje się w lochach, podczas lekcji eliksirów.
- Ja... przepraszam, nie uważałem. - rzucił, a Snape uniósł swoje czarne brwi.
- JAK ZWYKLE. - rzucił zirytowany nauczyciel, mrużąc oczy - Potter jak zwykle NIE WIE, jak zachować się na lekcji. - dodał, po czym szybkim krokiem ruszył w jego stronę.
Harry w panice chciał schować skradzioną profesorowi książkę do torby, ale nie zdążył, bo koścista ręka opiekuna Slytherinu zacisnęła się na jego ramieniu.
- Co tam chowasz, Potter? - spytał ostro Severus. Nie czekając na odpowiedź Gryfona, jednym ruchem wyrwał mu z dłoni podręcznik. Harry zaczerwienił się cały widząc, z jaką pogardą mężczyzna spogląda na okładkę książki, a następnie na niego. Snape wiedział, że ta książka została mu ukradziona - teraz wiedział również przez kogo. Severus przełknął ślinę i schował lekturę do wewnętrznej kieszeni szaty.
- Potter zostanie po lekcji. - rzucił tylko chłodno, nie udzielając żadnych dalszych wyjaśnień. Ron i Hermiona wymienili spojrzania, a Harry tylko wziął głęboki oddech czując, jak cała krew odpływa mu z twarzy. Po raz pierwszy pragnął, by lekcja eliksirów trwała jak najdłużej - samotna rozmowa ze znienawidzonym profesorem była ostatnim, czego potrzebował do szczęścia.

______________
Piszcie w komentarzach co sądzicie o tym rozdziale i polecajcie historię znajomym! :3

+ co według was, stanie się dalej? 😏

Droga Do Klęski || Tomarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz