Severus przyglądał się leżącym na podłodze uczniom, słuchając ich ciężkich oddechów. Po chwili podszedł do leżącego na ziemi Toma, który cicho jęczał i uklęknął tuż przy jego twarzy, tak aby mógł spojrzeć w jego ciemne oczy.
- Tom. Jak się czujesz będąc przegranym? - spytał swoim zwyczajowym wolnym i chłodnym głosem. Riddle jednak, którego ciało zniszczone było przez czas, ambicję i magiczne eliksiry nie był w stanie odpowiedzieć. Jedynym dźwiękiem jaki z siebie wydał być świszczący oddech. Snape, nie słysząc odpowiedzi uniósł kącik ust i zwrócił wzrok na leżącego po drugiej stronie pokoju Pottera, który usiłował wstać. Wybraniec zdawał się być bardzo obolały, ale mimo to nie dawał za wygraną i powoli, stopniowo stawał na nogi.
Nauczyciel wstał i szybkim krokiem podszedł do niego, rzucając go ponownie na podłogę. W jego myślach kryło się teraz tyle nienawiści, tyle emocji, których pragnął się pozbyć.
- Siadaj, Potter! - rzucił trochę głośniej niż zazwyczaj, a Harry nie miał możliwości go nie posłuchać kiedy kolejne z zaklęć ugodziło go w pierś. Chłopak znowu uderzył plecami o beton czując przeszywający ból w kręgosłupie. Jego oddech przyspieszył, kiedy Severus znowu skierował na niego różdżkę. Nauczyciel spojrzał na niego z wyższością i uniósłszy brew, wydał z siebie westchnienie, brzmiąc jakby proceder, który miał zamiar przedsięwziąć był codziennością.
- Crucio. - rzucił znowu, obserwując uważnie kiedy Gryfon zaczął wić się w konwulsjach. Z jakiegoś powodu taki widok sprawiał mu radość i w pewnym sensie dawał poczucie spokoju - przynajmniej wiedział, że to on tutaj rządzi. Kiedy pierwsza fala bólu przeszła po ciele Gryfona, który spocony i wycieńczony upadł na podłogę, Snape podszedł do niego spoglądając mu głęboko w oczy jakby chciał przekonać się, że po tych wszystkich latach od śmierci Lily jest w stanie to zrobić bez odczuwania żadnych emocji. I choć i tym razem jego serce ścisnęło się na chwilę w pierwszej sekundzie, kolejne chwile były równie chłodne jak jego wzrok. Przez chwilę siedzieli tak w milczeniu - Potter oddychał ciężko starając się nie zemdleć, a nauczyciel obserwował go uważnie bijąc się ze swoimi myślami. Harry nagle wrzasnął niemiłosiernie, wyrywając Severusa z transu i przyłożył dłoń do swojej blizny na czole, zaciskając zęby.
Oczy Severusa otworzyły się, zdradzając iskrę paniki. W ułamku sekundy mężczyzna zorientował się o co chodzi i chwytając za różdżkę odwrócił się na pięcie. Zanim zdążył zrozumieć, co się stało, jego oczy to ujrzały - Tom Riddle stał za nim, ściskając w dłoni mokrej od potu różdżkę i patrzył na niego oczami tak dzikimi, jakby należały do jakiegoś magicznego stworzenia. Był rozsierdzony jak gdyby Snape był najgorszą rzeczą na świecie; płonął, jak gdyby chciał skierować na niego cały swój gniew i nienawiść do wszechświata.
I choć jego postawa nie była wyprostowana, bo chłopak zdawał się kuleć na jedną nogę, a więc część jego ciała delikatnie opadała, zdawał się wyglądać dużo gorzej niż kilka minut temu; jego skóra była jeszcze bardziej szara, ale wzrok zdradzał niemożliwą do opisania siłę i śmierć.
Zdanie sobie sprawy z obrotu całej sytuacji zajęło Snape'owi jedynie sekundę. Mężczyzna zacisnąwszy suche wargi uniósł różdżkę, kierując ją na Czarnego Pana. Tom uśmiechał się słabo, ale było w nim coś co przerażało - nawet Snape'a, który widział w życiu naprawdę wiele.
Mężczyzna wstał, w ostatniej chwili odchylając się na tyle aby ominąć lecące w jego kierunku zaklęcie Avada. W jego oczach zaiskrzyła chęć zemsty, ale zanim otworzył usta aby rozpocząć kontratak, Tom uderzył znowu - kolejny zielony snop światła wystrzelił z różdżki, a Severus ominął go o mały włos. W jego oczach narastało napięcie. Zaczynał wątpić czy jego pozycja była aż tak wysoka - nie wiedział, czy faktycznie wygra z dwójką młodych uczniów.
CZYTASZ
Droga Do Klęski || Tomarry
FanfictionCZĘŚĆ PIERWSZA = DROGA DO POTĘGI Od wydarzeń opisanych w części pierwszej, minęły już trzy lata. Harry otrzymuje tajemniczy list- gdy zdaje sobie sprawę, kto jest jego nadawcą, jego serce wypełnia się jednocześnie ciekawością i przerażeniem... Every...