Harry przełknął ślinę, gdy zadzwonił dzwonek kończący lekcję eliksirów. Chociaż próbował uciec z klasy, Snape zatrzymał go w drzwiach.
- Nie. Tak. Szybko... Potter. - rzucił przez zęby, po czym uniósł brwi.
- Zapraszam do mnie. Porozmawiamy. - rzucił, choć jego głos bynajmniej nie zachęcał do rozmowy.
Potter stanął przed nim, starając się wyglądać jak najbardziej obojętnie i olewająco, choć w głębi był trochę przestraszony tego, jak Snape zareaguje na kradzież książki.
Kiedy ostatnia osoba wyszła z sali, profesor z trzaskiem zamknął drzwi i szybkim krokiem podszedł do Harryego tak blisko, że chłopak poczuł na twarzy jego oddech. Mężczyzna uniósł ukradziony przez niego podręcznik, pokazując mu go i obracając go w palcach.
- Czy wiesz może, Potter, jak TO znalazło się u ciebie? - spytał ostro. Gryfon przełknął ślinę, ale nic nie odpowiedział. Nie czuł potrzeby spowiadania się Snape'owi z niczego.
-Wyobraź sobie, Potter, że ta książka nie należy do ciebie. Po co ją zabrałeś? Nie sądzę, aby były tam rzeczy, które mogłyby cię interesować. - lodowaty głos Severusa rozniósł się echem po sali, jednak Harry nadal nie odpowiadał - Widziałem cię ostatnio. W środku nocy, na korytarzu. Nie myśl, że peleryna niewidka jest w stanie zasłonić twoją głupotę i nieodpowiedzialność - dodał.
Gryfon nie spodziewał się, że Snape to powie - uniósł wysoko brwi i otworzył usta, ale w dalszym ciągu nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Profesor eliksirów najwyraźniej nie wytrzymał jego milczenia, bo krzyknął, że ma się odezwać. Dopiero to uświadomiło Harry'ego, że powinien powiedzieć cokolwiek.
- Ja... ja nie wiem. - odparł, starając się panować nad drżeniem swojego głosu i sprawiać wrażenie pewnego siebie.
- Ty... nie wiesz. No tak. Tylko to umiesz powiedzieć! NIE WIEM. - rzucił z przekąsem Snape, a jego twarz zdawała się być jeszcze bledsza niż zazwyczaj. Nauczyciel chwycił książkę i przekartkował ją szybko, jakby czegoś szukał.
Otworzył tom na dokładniej tej stronie, którą zaznaczył Potter, po czym uniósł kącik ust.
- Eliksir mocy. Jak możemy tu przeczytać, przywraca do życia wszystko i wszystkich, którzy zostali zniszczeni. - zaintonował, tak mocno dotykając palcem kartki, że Harry obawiał się, że powstanie w niej dziura. Gdy profesor skończył czytać przepis, popatrzył się na Pottera morderczym wzrokiem.
- Przyznaj się, Potter. Co kombinujesz? - jego głos był jednocześnie obojętny, a jednocześnie niesamowicie ciekawski. Gryfon przełknął ślinę.
- Nic. - odparł, nie czując potrzeby spowiadania się z niczego, szczególnie znienawidzonemu nauczycielowi.
Snape zbliżył się do niego i z rozgoryczoną miną chwycił go za kołnierz.
- Ja wiem, że coś ukrywasz. Widziałem cię na korytarzu, wtedy, pod peleryną niewidką. Nie byłeś sam... jestem pewien, że nie byłeś sam! - powiedział, głośniej niż zwykle. Po chwili jednak odchrząknął, zdając sobie sprawę, że wszyscy będą mogli ich usłyszeć, jeśli zacznie krzyczeć, więc kontynuował swoim standardowym, ostrym, lecz dość cichym głosem - Twój ojciec, Potter... też zawsze się tak bawił. Zawsze chciał być lepszy. Ty jednak, choćbyś nie wiem jak bardzo się starał, nie sporządzisz tego eliksiru. Jesteś w tym beznadziejny. - powiedział, unosząc z pogardą górną wargę.
Harry poczuł rozchodzącą się po jego ciele złość. Nienawidził Snape'a - od samego początku działał mu na nerwy.
- Tak się składa, że dam radę. Tom... - zaczął Harry, chcąc odgryźć się profesorowi, ale kiedy powiedział imię Ślizgona, zakrył usta dłonią. Z oczami pełnymi przerażenia jak kąciki ust Severusa unoszą się nieznacznie, a w jego oczach pojawia się iskra zrozumienia - coś podpowiadało Gryfonowi, że mistrz eliksirów już dokładnie wiedział, dla kogo Potter próbuje sporządzić wywar.
- Tom... powiadasz? - głos Snape był lodowaty, choć słychać w nim było nutkę niesamowitej satysfakcji.
Harry tylko przełknął ślinę, bo ponownie nie był w stanie się wyłowić.
- Tak się składa, Potter, że... no cóż, chyba wiem, co robisz. I dla kogo to robisz. - rzucił profesor tonem, który sugerował, że odkrył największy sekret świata.
- Ja... nie... - zaczął Gryfon, próbując się wykręcić, lecz wiedział, że w tym momencie to niemożliwe. Jeśli Snape wiedział o Tomie, Ślizgon znajdował się w niebezpieczeństwie. Poza tym, coś w sposobie zachowania profesora mówiło mu, że z Riddle'm łączą go bliższe kontakty, niż się wydaje - nie wiedział jednak, co dokładnie zaszło pomiędzy nimi.
Snape odchrząknął i przez chwilę jeszcze wpatrywał się badawczo w Harryego, jakby starał się znaleźć na jego twarzy informacje na temat miejsca pobytu Toma - po kilkunastu sekundach, gdy okazało się, że czoło czarodzieja nie kryje takich tajemnic, profesor w końcu wydał z siebie jakiś dźwięk.
- Zaprowadź mnie do niego, Potter. - powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Nie wiem, czy to...
- Zaprowadź mnie do niego. -powtórzył Snape, dając Potterowi do zrozumienia, że nie ugnie się przed niczym. Wybrańcowi zrobiło się gorąco i musiał trochę rozluźnić złoto czerwony krawat. Czuł w piersi nieprzyjemny ucisk, mówiący mu o tym, że Tom prawdopodobnie go zabije, gdy dowie się, że zdradził jego położenie, szczególnie komuś takiemu jak Snape. Nie widząc jednak innego wyjścia, Potter nabrał powietrza w płuca i mozolnie zaczął zmierzać w stronę wyjścia. Profesor podążał za nim, jak cień; i choć jego twarz nie zdradzała ani odrobiny uczucia, które nie byłoby pogardą, chłopak wiedział, że nauczyciel eliksirów jest niezmiernie podekscytowany spotkaniem z Riddlem - gdyby Harry tylko widział, jak bardzo...______________
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać! Jak Wam się podoba rozdział? ^^
I jak myślicie- jak Tom zareaguje na widok Snape'a? ;)
CZYTASZ
Droga Do Klęski || Tomarry
FanfictionCZĘŚĆ PIERWSZA = DROGA DO POTĘGI Od wydarzeń opisanych w części pierwszej, minęły już trzy lata. Harry otrzymuje tajemniczy list- gdy zdaje sobie sprawę, kto jest jego nadawcą, jego serce wypełnia się jednocześnie ciekawością i przerażeniem... Every...