-A! Tak! Chciałbym ci zaproponować fuchę zwiadowcy.- powiedział spokojnie, a mi szczęka opadła.
-Serio? Dlaczego?
-Wiesz... wygrałaś ze mną wyścig i pokonałaś jednego z najsilniejszych chłopaków ze strefy, już pierwszego dnia.- wytłumaczył -To jak będzie?
-Zgoda.- uśmiechnęłam się.
-Super. Jutro przyjdę po ciebie o 6:00. Wyryjesz swoje imię na głazie i zrobimy ci trening.
-Ogey, dziękuję i dobranoc.- pomachałam mu, zamknęłam drzwi i położyłam się spać.
Następnego dnia wstałam ok. godziny 5:00. Uczesałam się w kucyka i poszłam do kuchni.
-Cześć Mikayla!- przywitał mnie Patelniak -Co tak wcześnie?!
-Mam trening.- uśmiechnęłam się do niego.
-Aaaa... no faktycznie! Zapomniałem!
-Czekaj! To ty wiesz?- zdziwiłam się.
-No jasne! Jak każdy.- zaśmiał się.
-Aha. Fajnie wiedzieć.- usiadłam przy stole.
-Swoją drogą musisz być naprawdę utalentowana, co?- spojrzał na mnie.
-Skąd takie przypuszczenia?
-Wiesz... jeszcze nikt nie zaimponował Minho tak bardzo, że on sam zaproponował mu dołączenie do Zwiadowców JUŻ pierwszego dnia.- mówił podekscytowany nakładając nacisk na "już".
-To był komplement?
-No jasne!- zaśmiał się -Trzymaj.- podał mi talerz z sałatką i kubek mleka.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się do niego. Po około 5-ciu minutach mój talerz był czysty, a kubek- pusty, dlatego odniosłam naczynia do zlewu i pozmywałam po sobie.
-Wiesz, że nie musisz?- zapytał zdziwiony.
-Wiem, ale nie zaszkodzi mi to.- zaśmiałam się i poszłam pod wrota prowadzące do labiryntu. Oparłam się o ścianę i czekałam. Nie było mi dane pobyć chwilę sama, bo ktoś(czytaj: Minho) staną obok mnie i zapytał:
-Gotowa?
-Tak.- przytaknęłam. Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić. W końcu doszliśmy do ściany, na której były wyryte zapewne imiona osób mieszkających w strefie. Nie które były przekreślone.
-Trzymaj.- podał mi nóż i kijek -Wyryj tu swoje imię.- wskazał na kamienną 'tablicę'.
-Się robi.- złapałam przyrządy i wyryłam najładniej jak umiałam napis: "Mikayla" -Emm... Minho?- zapytałam oddając chłopakowi przyrządy.
-Słucham?
-Co to za przekreślone imiona?- chłopak westchną.
-Niektórzy chłopcy nie mieli tyle szczęścia i zgubił ich strach. Raczej nie muszę tłumaczyć co się z nimi stało, co?- zapytał na co ja pokiwałam głową na "nie" -Idziemy?
-Tak. Chodźmy.- tym razem Minho zaprowadził mnie na łąkę.
-Będziemy biegać. Trzy razy wokół całej strefy. Na dzisiaj to będzie tyle.- razem biegliśmy rozmawiając. Te trzy okrążenia minęły mi dość szybko -Ooo. Już pora obiadowa idziemy?- zapytał.
-Jasne! Zgłodniałam. To koniec na dziś?
-Tak. Jutro o 6 wrota się otwierają, a my idziemy do labiryntu. Alby twierdzi, że będzie ciepło, a on się nie myli.- pokiwałam głową, żeby oznajmić mu, iż zrozumiałam. Nie mogę się doczekać jutra. Poszliśmy razem na obiad. Usiedliśmy przy stole z Al'em, Newt'em i Ben'em. Jadłam prowadząc żywą rozmowę z moimi towarzyszami. Wróciłam do chatki. Do końca dnia nic się nie działo.
""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""
Słów: 443
YOU ARE READING
Uwięziona w labiryncie
FanfictionTa książka opowiada o przygodach Mikayli w zapewne każdemu znanym labiryncie grupy "A". Jest to Fanfiction filmu "Więzień Labiryntu". Jak sobie poradzi? Wejdź i zobacz! Ps.: Okładkę zrobiła mi "Firewolf_Jess". Ona jest genialna, prawda?! Polecam...