Rozdział 6

4.1K 153 28
                                    

POV Milian

Z rozkazu mojego ojca musiałem szybko wracać do pałacu.

Z królem się niestety nie dyskutuje.

A czemu miałem natychmiast wracać do domu?

Bo mój kochany tatuś musiał zaprosić kolejną bogatą biedulkę, która będzie miała nadzieję zostać moją żoną.

To jest żałosne. A przy okazji podłe.

Jak można rozkazać swojemu dziecku się zakochać, albo jeszcze gorzej,  rozkazać mu wziąć ślub z rozsądku.

Ale jak zawsze mawia mój ojciec: Miłość przyjdzie z czasem.

A gówno prawda.

Może w jego małżeństwie tak było, ale ja tak nie chcę.

Chciałbym się zakochać i wyjść za kobietę którą sam z siebie pokocham.

Jak przeciętny, zwykły chłopak, którym niestety nigdy nie będę.

Nie nawiedzę swojego życia.

Nie mógł zaprosić tej dziołchy jutro. Musiał akurat dziś. W dzień, w którym poznałem anioła...

Carly...

To imię będzie mi chodzić po głowie przez jeszcze długi czas.

Była taka piękna...

Szedłem przez korytarz zamku kierując się do mojego pokoju,gdy nagle usłyszałem za sobą głos króla.

- Gdzieś ty znowu był? - Zapytał zirytowany.

- Mówiłem Ci, że zepsuło mi się auto i szukałem pomocy.

- Ile razy mam ci powtarzać, że masz nigdy nie wychodzić sam z pałacu a najlepiej gdybyś w ogóle go nie opuszczał.

- I co, mam siedzieć w tej klatce aż do końca moich dni?

- Nie jesteś już dzieckiem, więc przestać się tak zachowywać.

- Skoro nie jestem już dzieckiem to skończ mnie traktować jakbym nim był.

Kłóciliśmy się jak codzień.

- Jestem królem i będę robić to co uważam za stosowne. - Oświadczył z wyższością. - A teraz idź zciągnąć te chłopskie ubrania. - Wskazał na moją bluzę i jeansy. - I przyjdź do Wielkiej Sali. Tam już na ciebie czekają państwo Hostile i ich córka Cosima. - Aż w końcu odszedł z dumnym krokiem.

Co to za imię. Cosima... 😵

Teraz najchętniej bym go olał, ale obiecałem mamie, że nie będę sprawiać kłopotów.

Dotarłem w końcu do mojej sypialni.

Przebrałem się w garnitur, przeczesałem włosy i spojrzałem w lustro.

No i znów wyglądam jak książę.

Jak ja chciałbym być zwykłym facetem.

Wyszedłem z komnaty i skierowałem się do Wielkiej Sali, tak jak prosił mnie tata.

Stanąłem przed drzwiami Sali i popatrzyłem znacząco na gwardzistów, aby otworzyli mi drzwi.

Nawet sam drzwi przed ludźmi nie mogę otworzyć.

Wszedłem i od razu podszedłem do grupki ludzi stojących na samym środku.

Rozpoznałem w niej moich rodziców i nieznane mi wcześniej małżeństwo.

Przypadek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz