Rozdział 9

3.7K 142 3
                                    

POV.MILIAN

Stałem w Wielkiej Sali i czekałem aż przyjedzie ta rodzina.

Uważałem, że to wszystko jest totalnie bez sensu.

- Wasze Wysokości oto państwo Evans. - Zawiadomił posłaniec.

Weszło elegancko ubrane małżeństwo a za nimi szły jak zgadywałem ich córki.

Przyjrzałem się im po kolei.

Najpierw chyba tej młodszej.

Była bardzo ładna, ale nie była w moim typie.

Spojrzałem na drugą i aż szczęka mi opadła.

TO BYŁA CARLY!

A przynajmniej tak wyglądała.

Nie to nie możliwe, żeby to była ona. Muszę mieć przewidzenia. Przetarłem oczy, ale to i tak nic nie pomogło.

Patrzyłem na nią z lekko otwartymi ustami nie mogąc odwrócić od niej wzroku.

Kim kolwiek była wyglądała ślicznie.

W końcu spojrzała na mnie i na początku jej twarz nic nie wykazywała.

Czyżby mnie nie poznała?

Później jednak jej oczy otwarły się tak szeroko, że byłem zdumiony, że tak się da.

Poznała mnie.

POV. CARLY

Stałam jak wryta.

To nie możliwe. Ale moje oczy chyba nie mogą kłamać.

To ON!

Maksymilian.

O ja pieprze, dziewczyny miały rację, spotkałam się z księciem.

Ja to mam szczęście.

Patrzymy tak na siebie nie widząc świta poza sobą, aż w końcu głośny pisk wydobywający się z ust mojej mamy przywraca mnie na ziemię.

- A to jest nasza starsza  córka Carly, Wasza Wysokość - przedstawiła mnie moja mama parze królewskiej.

- Witamy cię! A to jest nasz syn Maksymilian. Synu przywitaj się. - Rozkazał król.

Wyciągnęłam do niego rękę a on zamiast normalnie ją uścisnąć przyłożył ją do swoich ust i posłał mi zniewalający uśmiech.

- No. A teraz zapraszam wszystkich na kolacje a później  odprowadzimy państwa po naszym pałacu.

Moja siostra z podniecenia zaczęła mi piszczeć do ucha.

Normalnie bym ją teraz walła, ale byłam mega zaopatrzona na przystojnego księcia.

Boże jak sobie teraz przypomnę co ja mu wczoraj nagadywałam to mnie aż w brzuchu skręca.

Jadłam kolacje w ciszy. Nie włączałam się do
rozmowy tylko słuchałam o czym rozmawiają starsi.

Jedzenie było przepyszne.

Siedziałam pomiędzy siostra a moją mamą. A na przeciwko mnie siedział Milian a po obu jego  stronach siedziało jego rodzeństwo.

Księżniczka Laura uśmiechała się do mnie przyjacielsko zaś jej starszy braciszek patrzył się prawie przez cały czas na mnie.

Posłałam mu lekkie uśmiechy które on odwzajemniał.

Po skończonej kolacji król zaczął odprowadzać naszą rodzinę po pałacu.

Jego dzieci nie było z nami poszli do swoich pokoi od razu po posiłku.

Chodziliśmy już przez 30 min aż weszliśmy do pięknej sali, w której zgaduję odbywały się bale. Na boku sali znajdowała się scena,  i przede wszystkim piękny fortepian stojący na środku sceny oraz parę innych  instrumentów.

Patrząc na fortepian poczułam chcęć dotknięcia go i zagrania czegoś na nim.

Stałam za wszystkimi z tyłu i nawet nie zauważyłam, że wszyscy już poszli dalej.

Stwierdziłam, że i tak się nie odnajdę w tym labiryncie, więc podeszłam niepewnie do ukochanego instrumentu.

Usiadłam przed nim i obejrzałam się do około sprawdzając czy nikogo nie ma w sali. Chociaż zgaduję, że przez echo wszystko będzie słychać.

Zaczęłam bardzo cicho grać, później coraz głośniej i przestało mnie obchodzić czy ktoś to słyszy czy też nie. Liczyła się tylko muzyka wychodząc zpod moich palców.

Skończyłam utwór, który kiedyś sama napisałam. I usłyszałam za sobą oklaski.

Odwróciłam się bojąc to co zobaczę, ale na całe szczęście stał tam tylko i wyłącznie blond książę.

Stał oparty o ramę drzwi z podwiniętą do ramion koszulą.

Wyglądał mego seksownie.

- Ładnie grasz. Od wieków nie słyszałem, żeby ktoś jeszcze grał na tym instrumencie. - I zaczął powoli iść w moim kierunku.

W odpowiedzi wysłałam mu szeroki uśmiech.

Usiadł obok mnie i zaczął powoli przyjeżdżać palcami po klawiszach instrumentu.

Usłyszałam piękną melodię. W pewnym momencie przyłączyłam się do niego.

Graliśmy tak razem parę minut a gdy już skończyliśmy spojrzeliśmy na siebie i szeroko uśmiechneli.

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. Świat rzeczywiście jest bardzo mały. - Zaczął nie przestawając się uśmiechać.

- Tak ja też. Mogłeś mi wtedy powiedzieć, że jesteś księciem a ja się na ciebie darłam jak powalona.

- Wiesz spodobało mi się to, że na mnie ryczysz.

Spojrzałam na niego jak na idiotę.

- No wiesz wtedy poczułem się jak normalny człowiek. Nie mówiłaś do mnie tak jak do księcia i to mi się w tobie spodobało.

- Aha... Czyli nie jesteś zły?

- No co ty.

- To dobrze. - Ułożyło mi. Popaść przyszłemu królowi... O rany.

- Mam do ciebie pytanie. Czy wiesz gdzie mam pokój. Jak widzisz oddaliłam się od grupy i nie wiem gdzie mam iść.

- Jasne. Z tego co pamiętam mieszkasz w zachodnim skrzydle. Chodź. Zaprowadzę cię, bo ty albo się zgubisz, albo przypadkowo na kogoś wpadniesz. - Zaczął się śmiać.

- Bardzo śmieszne. - Udawałam obrażoną, ale też zachichotalam.

***
No cześć! 😀

Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się spodobał.

Kocham 💕
Karo1204

Przypadek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz